Władysław Henryk Piotrowski
 
Piotrowscy ze Strachociny w Ziemii Sanockiej

 

2. Lata powojenne - "Exodus"

Omówienie czasów |  Wołacze-Piotrowscy |  Berbecie-Piotrowscy
Siury-Piotrowscy |  Piotrowscy „Spod Stawiska” |  "Gorliccy" Piotrowscy
Giyry-Piotrowscy |  Piotrowscy „Z Kowalówki” |  Kondy-Piotrowscy
Piotrowscy „Zza Potoczka” |  Piotrowscy „spod Mogiły” |  Błaszczychy-Piotrowscy
Frynie-Piotrowscy |  „Błażejowscy”-Piotrowscy |  „Jajasie”-Piotrowscy
„Kozłowscy”-Piotrowscy |  „Szumy”-Piotrowscy | 

Błaszczychy-Piotrowscy
      Potomkowie Błażeja

      Starszy syn Stanisława Błaszczychy-Piotrowskiego, Władysław Henryk (ur. 19.01.1943r.), ukończył Liceum Ogólnokształcące w Sanoku i Wydział Nawigacyjny Państwowej Szkoły Morskiej w Gdyni. W 1963r. rozpoczął pracę na statkach Polskich Linii Oceanicznych w Gdyni. Po kilku rejsach otrzymał dyplom porucznika żeglugi małej i stanowisko IV oficera. W tym okresie pracował na różnych statkach, m.in. na „Djakarcie”, „Elblągu”, „Adolfie Warskim”, „Konopnickiej”, „Romerze”, odwiedzając wiele portów na całym świecie, m.in. porty Japonii, Chin, Wietnamu, Tajlandii, Indii, Brazylii, Argentyny, Stanów Zjednoczonych, północnej Afryki, Zachodniej Europy. W 1966r. ze względów zdrowotnych zrezygnował z pracy na morzu i rozpoczął studia na Wydziale Elektrycznym Politechniki Gdańskiej. W 1972r. otrzymał dyplom magistra inżyniera elektryka i rozpoczął pracę w Rejonie Energetycznym w Nakle nad Notecią. W 1971r. ożenił się z Teresą Barbarą Rocławską (ur. 8.02.1947r.), córką Alojzego i Gertrudy z Zielińskich. Teresa Rocławska, znana w rodzinie jako Ina, urodziła się w Kasparusie koło Skórcza na Kociewiu (powiat Starogard Gdański).
      Rocławscy to stary ród pochodzenia kaszubskiego, wywodzący się z Racławek koło Chojnic. Z biegiem czasu Rocławscy osiedlili się w różnych częściach Pomorza, przodkowie Teresy zamieszkali na Kociewiu. Najstarszym znanym przodkiem Teresy był Antoni Rocławski, żyjący na przełomie XVIII i XIX wieku w Kasparusie w Borach Tucholskich. Antoni żonaty był z Konstancją Guz. Jego najmłodszym synem był Izydor (ur. ok. 1830r.), pradziadek Teresy, który posiadał gospodarstwo w Ziemianku nad rzeką Wdą (koło miejscowości Wda). Izydor miał dwóch synów, Józefa i Jana (ur. 28.08.1865r., zm. 2.08.1948r.), dziadka Teresy. Jan ożenił się z Marianną Guz (ur. 23.07.1860r., zm. 15.08.1955r.) ze Skorzenna i doczekał się 10 dzieci. Najstarszy syn Władysław zginął w I wojnie światowej w słynnej bitwie pod Verdun we Francji. Mąż jednej z córek Jana (Walerii, Piotr Sprada) został rozstrzelany przez Niemców w 1939r. Jego syn Jan, kuzyn Teresy, zginął później jako żołnierz niemiecki na froncie wschodnim). Inni starsi kuzyni Teresy służyli w wojsku niemieckim na froncie zachodnim, a po przejściu na stronę Aliantów w wojsku polskim w Anglii. Ojciec Teresy, Alojzy (ur. 27.04.1912r., zm. 3.07.1985r.), był najmłodszym synem Jana. Ożenił się z Gertrudą Zielińską (ur. 5.03.1918r., zm. 1.04.1995r.), córką Maksymiliana i Emmy z Luxów.
      Zielińscy to także ród pochodzenia kaszubskiego wywodzący się z Zielenina koło Kościerzyny. Zarówno Rocławscy jak i Zielińścy to dawna kaszubska szlachta zagrodowa, tzw. „panki kaszubskie”, według legendy obdarzone szlachectwem przez króla Jana III Sobieskiego za udział w wyprawie wiedeńskiej (niewiele w tym prawdy historycznej). Pradziadek Teresy, Andrzej Zieliński (ur. ok. 185r., zm. 1943r.), mieszkał w Wielu na południu Kaszub, skąd przeniósł się do Wdy na Kociewiu. Jego żoną była Marianna Czubek. Zielińscy mieli córkę i 4 synów (najmłodszy zginął w I wojnie światowej), dziadek Teresy, Maksymilian (ur. 26.10.1891r., zm. 17.03.1971r.), był najstarszym z nich. Jego młodsi bracia wyemigrowali do Niemiec, tam się pożenili, tam żyją ich potomkowie. Maksymilian po odbyciu służby wojskowej w Berlinie także tam pozostał. Ożenił się z Emmą Lux (ur. 19.07.1891r., zm. 13.03.1974r.), córką Karla Luxa i Charlotty z Burtzlaffów. Luxowie byli rodziną niemiecką, pochodzili z okolic Słupska na Pomorzu, z biegiem czasu cała liczna rodzina wyprowadziła się z biednego Pomorza do Berlina. Matka Emmy, Charlotta, pochodziła ze starej kaszubskiej rodziny (wskazuje na to jej nazwisko), ale już zniemczonej. Młodzi Rocławscy zamieszkali w Berlinie, dorobili się sklepu, na świat przyszła ich córka Gertruda (matka Teresy). Kiedy jednak Polska odzyskała niepodległość wrócili na Kociewie i zamieszkali we Wdzie, rodzinnej wsi Maksymiliana.
      Alojzy i Gertruda Rocławscy zamieszkali w Kasparusie w Borach Tucholskich. Gertruda prowadziła miejscowy urząd pocztowy, Alojzy był listonoszem (dorabiał jako stolarz). Z biegiem czasu, po przejściu Gertrudy na rentę, jej funkcje przejął Alojzy i prowadził urząd pocztowy aż do przejścia na emeryturę. Rocławscy, oprócz Teresy, mieli syna Edwarda (ożenił się, mieszka w Gdańsku). Alojzy zmarł w 1985r., Gertruda w 1996r.
      Teresa ukończyła liceum w Starogardzie Gdańskim i Wydział Stomatologii na Akademii Medycznej w Gdańsku.

      Piotrowscy mieszkali w Nakle nad Notecią do 1975r., później przenieśli się do Gródka koło Świecia nad Wisłą, gdzie Władysław pracował w miejscowym Oddziale Zakładu Remontowego Energetyki Gdańsk, a Teresa w zakładowej przychodni jako dentystka. W 1980r. powrócili do Gdańska i zamieszkali w nowym mieszkaniu w gdańskiej dzielnicy Zaspa. Władysław pracował w ciepłownictwie (Gdańskim Przedsiębiorstwie Energetyki Cieplnej), a Teresa w przychodni szkolnej. W latach 1986 – 87 Władysław wyjechał na „zarobek” do Stanów Zjednoczonych (do Nowego Jorku). W 1990r. Piotrowscy przenieśli się do nowego mieszkania w gdańskiej dzielnicy Osowa, gdzie mieszkają do dzisiaj. Jest to mały „segment” (ok. 110 m kw.) w budynku szeregowym, piętrowy, z tarasem, z garażem w podpiwniczeniu, bez strychu (z płaskim dachem), z małym ogródkiem przed domem i z tyłu domu (w sumie ok. 200 m kw. ogródka). Pod tarasem Teresa urządziła gabinet dentystyczny i otworzyła prywatną praktykę stomatologiczną. Władysław pracuje dalej w gdańskim ciepłownictwie.
      Piotrowscy doczekali się dwóch synów, Przemysława Piotra (ur. 25.01.1973r. w Nakle nad Notecią) i Lechosława Pawła (ur. 15.05.1976r. w Świeciu nad Wisłą).
      Teresa w 2002r. przeszła na emeryturę, ale ciągle jeszcze „dorabia” w gabinecie. Władysław w swoim życiu interesował się trochę polityką, brał czynny udział w wydarzeniach 1968 roku i lat 1980/81 (był wiceprzewodniczącym Komisji Zakładowej „Solidarności”), w latach 90-tych był szeregowym działaczem Unii Demokratycznej i Unii Wolności. Brał udział w zjeździe założycielskim UW, był przewodniczącym Koła UW w Gdańsku-Oliwie, startował w wyborach do Rady Miejskiej Gdańska ale bez powodzenia, później wycofał się w prywatność. Władysław stara się utrzymywać bliskie kontakty z rodem Błaszczychów i innymi Piotrowskimi, a także z rodzinną Strachociną. Praktycznie co roku ją odwiedza razem z żoną i synami (ci przyjeżdżają rzadziej), współorganizuje i bierze udział w zjazdach rodzinnych Błaszczychów, prowadzi rodzinną kronikę. Sportową pasją życia Władysława była gra w ping-ponga, oczywiście, na amatorskim poziomie. Kolekcjonował „tytuły” w tej dziedzinie przez całe życie, począwszy od „mistrza internatu” w Sanoku w wieku 16 lat, skończywszy na „mistrzu GPEC” w wieku 60-ciu lat.

      Młodszy syn Stanisława, Tadeusz Stanisław (ur. 18.10.1945r.), ukończył liceum ogólnokształcące w Sanoku, i Wydział Elektryczny Politechniki Gdańskiej. W czasie studiów, w 1968 roku, wziął czynny udział w tzw. Wydarzeniach Marcowych, co stało się swoistą cezurą w całym jego życiu. .„Utwardziło” w nim, wyniesione jeszcze z domu przekonania antykomunistyczne i w dużej mierze zaważyło na dokonywanych przez niego później wyborach życiowych. Po studiach, w 1970 r. podjął pracę w Wyższej Szkole Morskiej w Gdyni (dzisiejszej Akademii Morskiej), jako asystent na Wydziale Elektrycznym. W tym samym 1970 r. był uczestnikiem zdarzeń, które weszły do współczesnej historii Polski. Chodzi o tzw. Wydarzenia Grudniowe 1970 i o masakrę gdyńskich stoczniowców przez oddziały milicji w pobliżu Stoczni im. Komuny Paryskiej. W drodze do pracy w Szkole Morskiej natrafił na manifestację, jaka miała miejsce na ulicach Gdyni, bezpośrednio po masakrze. Przyłączył się do niej. Także ta manifestacja została ostrzelana w pobliżu przystanku kolejki Gdynia-Stocznia. Na szczęście Tadeusz wyszedł z tego wydarzenia zdrowy i cały (ale jeszcze bardziej uprzedzony do „władzy ludowej”).
      W latach 1971 ÷ 73 pływał na statkach Polskich Linii Oceanicznych, oddelegowany tam z uczelni. Był to m.in. statek pasażerski „Stefan Batory”, a także statki towarowe „Heweliusz” i „Konin”. W ramach swych rejsów odwiedzał porty Stanów Zjednoczonych, Kanady, Pakistanu, Zatoki Perskiej, Zachodniej Europy i ZSRR. Po powrocie do pracy w Szkole Morskiej zdał egzamin przed Komisją GUM i uzyskał dyplom elektryka okrętowego - oficera PMH.
      W 1974 r. ożenił się z Elżbietą Rymanowską (ur. 26.11.1949 r. w Ostrowie Wielkopolskim), córką Kazimierza Józefa i Zofii z Celmerów.
      Rodzina Rymanowskich, z której pochodził dziadek Elżbiety, Stanisław, nosiła nazwisko Armanowscy i wywodziła się ze Skalmierzyc koło Kalisza. Skalmierzyce były przed I wojną światową ważną graniczną stacją kolejową pomiędzy Rosją i Niemcami (tu miało miejsce spotkanie cesarza Wilhelma z carem Mokołajem II). Na kolei pracowała cała rodzina Armanowskich. Zmiany nazwiska Armanowski na Rymanowski dokonał omyłkowo pruski urzędnik dziadkowi Elżbiety, Stanisławowi, podczas służby wojskowej. Po fakcie trudno było sprawę „odkręcić” i Stanisław pozostał przy nazwisku Rymanowski. Nie ma ono żadnych powiązań z miastem Rymanów na Podkarpaciu. Stanisław ożenił się w 1905r. ze Stanisławą Sobczak i doczekał się z nią 8 dzieci, Eleonory, Marii, Stanisława, Franciszka, Zofii, Kazimierza Józefa (ur. 27.02.1920, zm. 18.06.1984r., ojca Elżbiety), Bronisławy i Antoniego. Z wyjątkiem najmłodszego Antoniego (zginął tragicznie jako młody chłopak) wszyscy pozostali dożyli wieku dorosłego, pozakładali rodziny, doczekali się dzieci, ich potomkowie żyją w różnych stronach Polski, głównie na Śląsku i w Wielkopolsce. Kazimierz Józef (na co dzień używał drugiego imienia Józef) ożenił się z Zofią Celmer, córką Jana i Bronisławy z Józefiaków.
      Rodzina Celmerów wywodzi się ze wsi Przygodzice koło Ostrowa Wielkopolskiego (dzisiaj to nieomal przedmieście Ostrowa). Jan był synem Antoniego Cellmera (tak brzmiała wcześniejsza forma nazwiska Celmer), rolnika z Przygodzic i Wiktorii z Muchów. Brał udział w Powstaniu Wielkopolskim 1918/19, pracował na kolei. Ożenił się Bronisławą Józefiak (ur. 6.08.1896r., zm. 23.11.1972r.), córką Antoniego Józefiaka i Stanisławy z domu Droszcz, rolników z Przygodzic. Jan i Zofia zamieszkali w Ostrowie, doczekali się trójki dzieci, Bronisława, Zofii (ur. 1.01.1925r., matki Elżbiety) i Mariana. Obydwaj bracia Zofii pozakładali rodziny, ich potomkowie żyją na Śląsku. Kazimierz Józef i Zofia Rymanowscy, po ślubie przenieśli się do Bystrzycy Kłodzkiej, Józef podjął pracę na granicznej stacji kolejowej w pobliskim Międzylesiu. Doczekali się dwójki dzieci, Elżbiety (żony Tadeusza) i Leszka Jana (ur. 1957r.). Leszek ukończył Akademię Ekonomiczną we Wrocławiu, ożenił się i zamieszkał z rodziną w Świdnicy na Śląsku.

      Elżbieta ukończyła Liceum Pielęgniarskie w Bystrzycy, później Studium Nauczycielskie Kadr Medycznych we Wrocławiu i zaocznie Wydział Pielęgniarstwa Akademii Medycznej w Lublinie. Po ślubie i przeprowadzce do Trójmiasta podjęła pracę w Zespole Szkół Medycznych w Gdyni, gdzie pracowała aż do przejścia na emeryturę jako nauczycielka pielęgniarstwa i przedmiotów pokrewnych..
      Ślub Tadeusza i Elżbiety odbył się 13 lipca 1974 w kościele św. Antoniego w Ostrowie Wielkopolskim (tzw. ślub cywilny - w lutym tego samego roku). Po ślubie młodzi zamieszkali w wynajętym pokoju w Gdyni. Samodzielne mieszkanie, typowe M-3 w budownictwie wielkopłytowym, otrzymali w Gdańsku-Oliwie (tuż przy granicy z Sopotem) dopiero w 1976r. Mieszkają w nim do dzisiaj. Urodziła im się trójka dzieci - Eliza (ur. 17.01.1975r. zm. 18.01.1975r.), Justyna (ur. i zm. 24.08.197r.) i Jarosław Paweł (ur. 21.01.1978r. w Gdańsku). Obydwie córki, urodzone przedwcześnie, zmarły tuż po urodzeniu.
      Tadeusz w 1979r., nie przerywając pracy w Szkole Morskiej, rozpoczął studia doktoranckie na Politechnice Gdańskiej. W 1980r. był jednym z organizatorów NSZZ „Solidarność” w WSM w Gdyni, członkiem Klubu Myśli Politycznej im. Konstytucji 3 Maja w Gdańsku, pisywał artykuły do „Samorządności” (autonomiczny dodatek NSZZ „Solidarność” do „Dziennika Bałtyckiego”)”. Po wprowadzeniu stanu wojennego w grudniu 1981r. nie został internowany (mimo udziału w strajku okupacyjnym w WSM). Dalej kontynuował działalność polityczną - był członkiem Tajnej Komisji Zakładowej. W 1983r. obronił pracę doktorską na Politechnice Gdańskiej, uzyskał tytuł doktora nauk technicznych w specjalności elektroenergetyka okrętowa i awansował na stanowisko adiunkta w WSM. Na tym stanowisku pracuje do dzisiaj. Jako adiunkt był na przestrzeni lat wybierany do różnych ciał kolegialnych uczelni, takich jak Senat, Rada Wydziału, Rada Instytutu, Rada Biblioteczna, pełnił różne funkcje - zastępcy dyrektora Instytutu, sekretarza Komisji Rekrutacyjnej, Pełnomocnika Rektora ds. Studentów–Cudzoziemców, rzecznika dyscyplinarnego itp. Jest autorem prac naukowych, artykułów, podręczników. Brał udział w konferencjach naukowych, także zagranicznych, w Wlk. Brytanii, Chorwacji, Libanie, Indiach. Odbył 2-miesięczny staż w ramach programu ONZ w George Mason University, w Fairfax koło Waszyngtonu, USA. Ze względów politycznych dopiero w latach 90-tych doczekał się wyróżnienia w WSM i otrzymał Złoty Krzyż Zasługi, złotą odznakę Zasłużony Pracownik Morza, medal Komisji Edukacji Narodowej (które to odznaczenia traktuje niezbyt poważnie).
      Prawdziwą pasją Tadeusza była jednak polityka, a właściwie publicystyka polityczna. Brał czynny udział we wszystkich wydarzeniach politycznych Wybrzeża, począwszy od wspomnianych już tzw. „wydarzeń marcowych” w 1968r., poprzez „wydarzenia grudniowe” 1970r., „festiwal Solidarności” w latach 1980/81, działalność podziemnej „Solidarności” w okresie stanu wojennego, aż do „rewolucji” 1989r. i okresu rodzenia się polskiej demokracji w latach 90-tych, a także pielgrzymki papieskie do ojczyzny. Pisywał artykuły, listy, polemiki, repliki, do różnych gazet i czasopism, z „Tygodnikiem Solidarność” na czele. Był także bezpośrednim uczestnikiem większości wydarzeń politycznych na Wybrzeżu, zwłaszcza tych rozgrywających się na ulicach Trójmiasta.

      Starsza córka Stanisława, Anna Agnieszka (ur. 5.07.1934r.), ukończyła w 1952r. Liceum Pedagogiczne w Sanoku i nakazem pracy została skierowana do pracy w woj. opolskim. Rozpoczęła pracę w miejscowości Dąbrówka Dolna w powiecie Opole, w czysto śląskim, zupełnie sobie obcym środowisku. Początki pracy ze śląską młodzieżą były dla niej bardzo trudne. Anna nie była przygotowana na takie zderzenie cywilizacyjne, miała trudności z integracją ze śląskim otoczeniem. W kolejnej placówce, w miejscowości Ładza, szło jej zdecydowanie lepiej. Następną placówką w której pracowała była miejscowość Murów, dawno miasteczko. W tej miejscowości, posiadającej przemysł, zamieszkiwała dość duża grupa przybyszów z głębi Polski. Dzięki temu życie Anny mocno się zmieniło. Tam poznała swojego przyszłego męża, Zygmunta Gacka, za którego wyszła za mąż w 1956r.
      Zygmunt Gacek (ur. 7.10.1928r. w Sieniawie koło Jarosławia w dzisiejszym województwie podkarpackim) był synem Stanisława i Marianny z Krzynówków. Ojciec Zygmunta, Stanisław Gacek, pracował jako leśnik dla książąt Czartoryskich w różnych częściach ich posiadłości. Początkowo pracował w Będkowicach koło Krakowa (tam się ożenił z Marianną), później przeniósł się do Ojcowa, kolejno do Sieniawy, wreszcie powrócił na starość do Ojcowa. Jego dzieci, a miał ich szóstkę (Grzegorza, Zofię, Kazimierę, Tadeusza, Zygmunta – męża Anny, i Stanisława), rodziły się w różnych miejscowościach, w miejscu aktualnego zamieszkania rodziców. Matka Zygmunta, Marianna Krzynówek (ur. 1896r.), była córką Ludwika i Marii z Reszków. Najstarszy brat Zygmunta, Grzegorz, pozostał z rodziną na ojcowiźnie w Ojcowie, bracia Tadeusz i Stanisław zamieszkali z rodzinami w Krakowie, tam zamieszkała także siostra Zofia z rodziną. Siostra Kazimiera osiadła z rodziną koło Legnicy na Dolnym Śląsku. Zygmunt ukończył Technikum Drzewne w Żywcu i został skierowany do pracy w tartaku w Murowie na Opolszczyźnie. Tam poznał Annę.
      Ślub Anny i Zygmunta odbył się w Strachocinie. Po ślubie młodzi zamieszkali w bloku fabrycznym w Murowie na Śląsku. Dwa lata później przenieśli się do Zębowic w powiecie Olesno, gdzie Zygmunt został kierownikiem tartaku a Anna pracowała w miejscowej szkole. Zębowice to duże wieś gminna, zamieszkała w ogromnej większości przez rodowitych Ślązaków. Przybysze z innych stron Polski stanowili tam nieliczną grupę, jednak o dużym znaczeniu, stanowili większość miejscowej inteligencji. Gackowie zamieszkali w domu dawnego właściciela tartaku, początkowo razem z dwoma innymi rodzinami, z biegiem czasu pozostali w całym dużym domu sami. Doczekali się dwóch córek, Ewy Grażyny (ur. 17.01.1957r. w miejscowości Pokój koło Murowa na Opolszczyźnie) i Beaty Bożeny (ur. 7.05.1960r. w Zębowicach na Opolszczyźnie).
      Zygmunt pracował jako kierownik tartaku w Zębowicach aż do czasu przejścia na emeryturę w 1990r., związanego z prywatyzacją zakładu i zmianą właściciela. Był bardzo dobrym kierownikiem, dbającym o zakład jak o własny dom (ułatwiał mu to fakt zamieszkiwania na terenie tartaku), wymagającym dla ludzi, ale zarazem sprawiedliwym dla nich, troszczących się o nich samych i ich rodziny. Jego tartak zawsze należał do przodujących w okręgu opolskim. Zygmunt otrzymał wiele nagród, wyróżnień, honorowych odznak, i odznaczeń, m.in. Brązowy, Srebrny i Złoty Krzyż Zasługi oraz Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski. Wiele tych odznaczeń otrzymał nie tylko za działalność zawodową, ale także za działalność społeczną. Zygmunt był członkiem Partii, działaczem partyjnym szczebla gminnego, działaczem społecznym (Ligi Ochrony Przyrody, Ligi Obrony Kraju, ORMO, organizacji technicznej NOT, sportowym, itd.), radnym Gminnej Rady Narodowej kilku kadencji, członkiem Zarządu Kółka Rolniczego, itd. Prawdziwą pasją życia dla Zygmunta był las i jego życie. Potrafił godzinami wędrować po lasach podpatrując przyrodę, przyglądać się drzewom, podpatrywać zwierzęta i ptaki, zbierać grzyby i jagody. Był zapalonym myśliwym, ale nie z tych, którzy uganiają się po całym kraju za trofeami. Polował na zwierzynę w najbliższej okolicy, nigdy nie lubił brać udziału w gwarnych, tłumnych polowaniach, gdzie bardziej chodzi o spotkanie towarzyskie z ludźmi, a nie o misterium samego spotkania z lasem i zwierzyną. Do lasu chodził po to, by obserwować zwierzynę, a nie by na nią polować.
      Anna pracowała w szkole podstawowej w Zębowicach jako nauczycielka, głównie języka polskiego. Jej ambicją było dobrze przygotować miejscową młodzież do nauki w szkołach średnich. Nie było to łatwą sprawą, mieszkańcy Zębowic używali na co dzień specyficznej gwary śląskiej (w niektórych domach używano języka niemieckiego), która niezmiernie utrudniała dzieciom naukę polskiego języka literackiego. Anna osiągała jednak znaczące sukcesy na tym polu, jej wychowankowie zdobywali laury na konkursach powiatowych i wojewódzkich, nigdy nie mieli trudności w języku polskim na egzaminach wstępnych do szkół średnich (były kiedyś takie!). Anna przez całe życie zawodowe dokształcała się na różnego rodzaju kursach szkoleniowych, ukończyła zaocznie pomaturalne Studium Nauczycielskie w Raciborzu oraz studia wyższe w Instytucie Kształcenia Nauczycieli w Opolu, uzyskując dyplom wyższych studiów zawodowych w zakresie filologii polskiej. Za dobre wyniki swojej pracy pedagogicznej była wielokrotnie nagradzana różnymi nagrodami i odznaczeniami, m.in. Złotym Krzyżem Zasługi i medalem „Zasłużony Opolszczyźnie”. Z biegiem lat awansowała na stanowisko zastępcy dyrektora szkoły ds. pedagogicznych, a po 26 latach pracy (w 1978r.) została dyrektorką szkoły w Zębowicach. Na tym stanowisku radziła sobie także bardzo dobrze, czego wyrazem były kolejne wyróżnienia i odznaczenia, m.in. w 1984r. otrzymała Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski. W 1985r., czując się zmęczona długoletnią pracą, zdecydowała się jednak na odejście z pracy, korzystając z wprowadzonych przepisów, i przeszła na emeryturę. Poświęciła się rodzinie, pomagała córkom w wychowaniu wnuków, uprawiała piękny ogródek kwiatowy i warzywny.
      W 1994r. Anna i Zygmunt przenieśli się z Zębowic do Wojciechowa koło Olesna. Powodem była sprzedaż przez gminę domu, w którym dotychczas mieszkali. Otrzymali ofertę kupna domu, ale ich zdaniem mało korzystną, mieszkając w nim ponad 30 lat, znali dobrze wszystkie jego złe strony. Wojciechów to właściwie przedmieście Olesna, z centrum wsi do centrum miasta jest jedynie 3 km, a w Olrśnie mieszkały obydwie córki z rodzinami. Dom w którym zamieszkali Anna i Zygmunt zakupiła ich córka Ewa. Jest to dość duży dom (ok. 250 m kw. pow. mieszkalnej), parterowy ale z pokojami na poddaszu, z dużą działką (2500 m kw.), z bieżącą wodą i centralnym ogrzewaniem. Wymagał solidnego remontu i dużego wkładu pracy. Anna mieszka w nim do dziś (Zygmunt zmarł w 2005), często odwiedzani przez córki i wnuków z pobliskiego Olesna, dla których dom dziadków to prawdziwa odskocznia od problemów codziennego życia, pracy i szkoły.

      Starsza córka Anny, Ewa Grażyna, ukończyła liceum ogólnokształcące w Oleśnie i Wydział Prawa Uniwersytetu Wrocławskiego. Po uzyskaniu aplikacji sędziowskiej w sądzie w Opolu podjęła w 1983r. pracę w Sądzie Rejonowym w Oleśnie, dojeżdżając do pracy od rodziców w Zębowicach. W tym samym roku wyszła za mąż za Marka Kowalczyka (ur. 8.06.1960r. w Wieluniu), syna Czesława i Marii Teresy Pieniek. Rodzina Marka pochodzi z terenów historycznej Ziemi Wieluńskiej, stanowiącej autonomiczną część Wielkopolski. Rodzice Marka zamieszkali w Strojcu, małym miasteczku leżącym tuż za historyczną granicą Śląska. Ojciec był przez wiele lat prezesem miejscowego banku spółdzielczego. Marek miał młodsze rodzeństwo, siostrę Małgorzatę i brata Wojciecha (zmarł nagle w wieku 26 lat). Marek od najmłodszych lat zajmował się sportem, grał w piłkę nożną. Odnosił na tym polu znaczące sukcesy, grał w III-ligowym Motorze Praszka, rozpoczął grę w II-ligowym Rakowie Częstochowa. W dalszej karierze przeszkodziły mu trapiące go kontuzje. Ukończył Technikum Mechaniczne (w dalszej nauce przeszkadzała mu kariera sportowa), jest mechanikiem-konstruktorem. Kowalczykowie po ślubie, nie mając mieszkania, początkowo zamieszkali u rodziców Ewy w Zębowicach, dojeżdżając do pracy (z biegiem czasu wynajęli mieszkanie w Oleśnie). Krótko potem Ewa awansowała na kierownika Wydziału Rodzinnego Sądu Rejonowego, a Marek skończył przygodę z wielką ligową piłką i podjął pracę w zakładach „Polmo” w nieodległej Praszce, grając jednocześnie w drużynie LKS Orkan w rodzinnym Strojcu (liga okręgowa).
      W 1989r. Kowalczykowie otrzymali nowe mieszkanie w oleskiej spółdzielni mieszkaniowej. Jest to typowe mieszkanie M4 w bloku z wielkiej płyty na nowym osiedlu mieszkaniowym w Oleśnie, z typowym, jak w całej Polsce, wyposażeniem technicznym. Przy pomocy rodziców urządzili je bardzo ładnie, dziś mało przypomina to mieszkanie do którego weszli po otrzymaniu upragnionych kluczy. W 1990r.
      Ewa została wiceprezesem, a w 1998r. prezesem Sądu Rejonowego w Oleśnie. Funkcję tę pełni do dziś. Jej mąż Marek przeniósł się w latach 80-tych do pracy w zakładach „Armatura” w Oleśnie, gdzie pracuje do dzisiaj jako konstruktor-technolog w biurze konstrukcyjnym zakładu (wykupionego przez znaną firmę fińską „Oras”). Pasją Marka jest myślistwo, „zaraził” się nim od teścia Zygmunta, jeździ na polowania po całej Polsce, kolekcjonuje trofea i nagrody, ma już ich na swoim koncie ogromną ilość. Ewa żyje swoją pracą zawodową, fotografiką i urządzeniem swojego ogrodu w Wojciechowie.
      Kowalczykowie doczekali się trójki dzieci, Karoliny Katarzyny (ur. 7.07.1984r.), Aliny Pauliny (ur. 23.02.1988r.) i Bartosza Marka (ur. 15.10.1989r.). Karolina ukończyła liceum ogólnokształcące w Oleśnie, jest studentką Wydziału Prawa Uniwersytetu Wrocławskiego. Przez kilka lat uprawiała „wyczynowo” taniec towarzyski, miała na swoim koncie znaczące sukcesy na etapach poszczególnych kategorii wiekowych. Ze względu na naukę zaniechała jednak dalszego uprawiania tańca. Także młodsza siostra Karoliny, Alina, uczennica liceum, uprawiała sportowo taniec towarzyski. Też miała sukcesy na zawodach w całej Polsce, musiała jednak zrezygnować z dalszego uprawiania tańca ze względów zdrowotnych. Nie przeszkadza jej to jednak w osiąganiu sukcesów sportowych w biegach. Obydwie siostry ukończyły szkołę muzyczną. Syn Ewy, Bartosz, uczeń liceum, poszedł w ślady ojca, jest dobrze zapowiadającym się piłkarzem, podporą miejscowej drużyny juniorów. Rodzice mocno przeżywali sukcesy swoich córek na parkiecie, jeździli z nimi na zawody, Ewa skrzętnie dokumentowała ich występy aparatem fotograficznym i kamerą.
      Młodsza córka Anny, Beata Bożena, ukończyła liceum ogólnokształcące w Oleśnie i Studium Pomaturalne w Sławęcicach koło Koźla, uzyskując dyplom technika chemika. Po ukończeniu szkoły podjęła początkowo pracę w zakładach ”Polmo” w Praszce, małym miasteczku położonym ok.20 km na północ od Olesna Śl. Po trzech latach przeszła do pracy w komendzie milicji w Oleśnie.
      w 1986r. wyszła za mąż za Janusza Kałwaka (ur. 1960r. w Wieluniu), syna Władysława i Heleny Wdowik. Rodzina Kałwaków pochodziła z Wielunia, tam mieszka do dzisiaj wielu krewniaków Janusza. Rodzina matki Janusza pochodziła ze Strojca, małego miasteczka koło Praszki. Władysław i Helena Kałwakowie mieszkali w Praszce, mieli piątkę dzieci, oprócz Janusza, syna Wiesława i trzy córki, Krystynę, Mirosławę i Alinę. Ojciec Janusza zmarł stosunkowo młodo, w wieku ok. 50 lat. Janusz był z wykształcenia technikiem mechanikiem, pracował w zakładach „Polmo” w Praszce. Tam poznała go Beata. Po ślubie młodzi zamieszkali początkowo w domu rodzinnym Janusza, po roku otrzymali spółdzielcze mieszkanie w bloku na osiedlu w Praszce. Było to typowe M3, podobne do tysięcy takich mieszkań budowanych w całej Polsce, ze standardowym wyposażeniem technicznym, centralnym ogrzewaniem, bieżącą wodą zimną i ciepłą, telefonem, itd. Krótko po ślubie, Janusz, skuszony lepszymi zarobkami, wyjechał na kontrakt do Niemiec Wschodnich. Ten fakt nie wpłynął dobrze na trwałość małżeństwa Beaty z Januszem, które przechodziło kryzys, mimo że 30.09.1987r. przyszła na świat ich córka Marta. W 1991r.
      Beata straciła pracę w oleskim oddziale Wydziału Spraw Obywatelskich Urzędu Wojewódzkiego (została tam przeniesiona służbowo po reorganizacji Komendy Milicji). Próbowała swoich sił w handlu, otworzyła w Oleśnie sklep z używaną odzieżą, ale interes „kręcił” się słabo. Olesno było w tym czasie zawalone taką odzieżą przekazywaną przez śląskich emigrantów krewniakom w Polsce. Po kilku latach Beta zlikwidowała sklep i w 1996r. podjęła pracę w Sądzie Rejonowym w Oleśnie. Po kilkumiesięcznym stażu i egzaminie państwowym otrzymała stanowisko sekretarki sądowej. W 1998r. przeszła do pracy w Prokuraturze Rejonowej w Oleśnie. Pracuje tam do dzisiaj, w 2003r. podjęła zaoczne studia prawnicze w Opolu, zamierza zostać kuratorem. Po rozstaniu się z mężem mieszka z córką Martą w swoim mieszkaniu w Oleśnie. Córka Beaty, Marta, jest uczennicą liceum ogólnokształcącego w Oleśnie. Uczęszcza jednocześnie do szkoły muzycznej, a także osiągnięcia w sporcie.

      Młodsza córka Stanisława, Barbara Jadwiga (ur. 5.02.1939r.), ukończyła Liceum Pedagogiczne w Brzozowie. Rozpoczęła naukę w Liceum Wychowawczyń Przedszkoli (dlatego w Brzozowie, w Sanoku nie było takiej szkoły), ale szkoła po roku czasu została zamieniona na Liceum Pedagogiczne, Barbara już nie przenosiła się do Sanoka. Nakazem pracy została skierowana do szkoły w Dobrzeniu koło Oleśnicy na Dolnym Śląsku. Szybko znalazła wspólny język z dziećmi i mieszkańcami wsi, przybyszami z centralnej Polski i zza Buga. Po czterech latach pracy na Śląsku Barbara powróciła w rodzinne strony i rozpoczęła pracę w szkole w sąsiednich Kostarowcach. Ten powrót był wynikiem dążeń rodziców Barbary, którzy chcieli mieć w pobliżu chociaż jedną z córek, Barbara podchodziła do tematu powrotu w rodzinne strony bez entuzjazmu, życie na Śląsku bardzo jej się podobało. W 1962r. Barbara wyszła za mąż za strachockiego rodaka, Tadeusza Zygfryda Dąbrowskiego (ur. 31.08.1934 r.), rodaka ze Strachociny, syna Stanisława Dąbrowskiego i Bronisławy z Winnickich.
      Ród Dąbrowskich był już wielokrotnie przedstawiany wcześniej, przy okazji innych małżeństw Piotrowskich z Dąbrowskimi. Dąbrowscy należeli zawsze do pierwszych rodzin w Strachocinie. Najstarszym znanym z parafialnej księgi metrykalnej przodkiem Tadeusza był Franciszek Dąbrowski, żyjący w połowie XVIII wieku. Franciszek posiadał gospodarstwo w górze wsi, jego dom nosił później numer 8. Żonaty był z Marianną, miał co najmniej czwórkę dzieci, synów Tomasza (ur. 11.12.1768r.), przodka Tadeusza, Andrzeja i Macieja (przodka Tadeusza „po kądzieli”), oraz córkę Mariannę. Tomasz Dąbrowski został dziedzicem Franciszka, gospodarzem w domu nr 8. Żonaty był z Franciszką Antoszyk (ur. 6.03.1776r., córka Jakuba Antoszyka i Marianny). Najstarszy syn Tomasza i jego dziedzic także nosił imię Tomasz (ur. 13.12.1799r., zm. 19.04.1880r.). Tomasz-junior Dąbrowski ożenił się z Rozalią Radwańską (ur. 18.05.1800r.), córką Andrzeja Radwańskiego i Agnieszki Galant. Rodowód Rozalii przedstawia poniższe „drzewo” genealogiczne. Babką Rozalii była Katarzyna Piotrowska, córka Stanisława, wnuczka Stefana Piotrowskiego, przodka Piotrowskich w Strachocinie. Tomasz-junior i Rozalia Dąbrowscy mieli tylko jedno dziecko, syna Stanisława (ur. 12.05.1826r., zm. 17.09.1891r.), dziedzica majątku i domu nr 8.

      Stanisław Dąbrowski, pradziadek Tadeusza, ożenił się z Małgorzatą Kucharską (ur. 10.06.1828r., zm. 18.04.1902r.), córką Szymona Kucharskiego i Wiktorii Buczek. Szymon Kucharski to ten Szymon, który udzielił schronienia właścicielowi strachockiego folwarku, Giebułtowskiemu, podczas wydarzeń 1846 roku. Ród Kucharskich to jeszcze jeden znamienity ród strachocki, wielokrotnie już wcześniej przedstawiany. Najstarszym znanym przodkiem Wiktorii był prawdopodobnie Michał Kucharski (ur. 1729r., zm. 20.10.1759r.), żonaty z Marianną (ur. 1729r., zm. 14.07.1759r.). Obydwoje małżonkowie zmarli w tym samym roku, Marianna zaraz po urodzeniu syna Jakuba Ignacego Jana (ur. 13.07.1759r.), Michał trzy miesiące później. Jan (takiego imienia używał Jakub Ignacy Jan) był trzecim synem Michała, jedynym który pozostawił potomków w Strachocinie. Ożenił się z Marianną Teklą Zofią Wroblowską (ur. 29.03.1861r.), córką strachockiego organisty, Józefa Wroblowskiego i Reginy. Ojciec Małgorzaty, Szymon (ur. 1790r., zm. 13.04.1862r.) był synem Jana, był on zapewne ochrzczony poza Strachociną, zapisu jego urodzin i chrztu nie ma w strachockiej „Księdze Metrykalnej”. Szymon Kucharski ożenił się z Wiktorią Buczek (ur. 16.11.1821r.), córką Józefa Buczka (ur. w marcu 1767r., syn Wojciecha Buczkowskiego i Zofii) i Katarzyny Galant (ur. 5.03.1772r., córka Jana Galanta i Zofii). Szymon posiadał znaczne gospodarstwo w dolnej części wsi. Z Wiktorią doczekał się trójki dzieci, syna Jana i córek, Małgorzaty (ur. 10.06.1828r., zm. 18.04.1902r.) żony Stanisława, i Marii. Jan to pradziadek Barbary „po kądzieli”, dziadek jej matki, Bronisławy z Kucharskich Błaszczychy-Piotrowskiej.

      Stanisław i Małgorzata z Kucharskich Dąbrowscy mieli 8 dzieci, 4 synów – Jana, Walentego, Józefa i Macieja (ur. 21.02.1868r.), ojca dziadka Tadeusza (dwaj z nich, Jan i Józef, zmarli w dzieciństwie), i 4 córki – Marię, ponownie Marię, Wiktorię i Annę (pierwsza Maria zmarła jako niemowlę). Syn Walenty to przodek Kazimiery Cecuła, żony Kazimierza Błaszczychy-Piotrowskiego, stryja Barbary. Najmłodszy syn, Maciej, dziadek Tadeusza, był jedną z najznaczniejszych postaci życia Strachociny w tym czasie, wieloletni wójt, człowiek ogólnie szanowany i lubiany. Maciej ożenił się z Marianną Radwańską (ur. 5.01.1871r.). Ojciec Marianny, Stefan Radwański, pochodził z tej gałęzi rodu Radwańskich, której najstarszym znanym przodkiem był Andrzej Radwański, żonaty z Reginą Lisowską (ślub odbył się 10.11.1754r.). Synem Andrzeja był Wawrzyniec Radwański (ur. 6.08.1775r.), dziadek Stefana. Wawrzyniec był żonaty z Marianną Daszyk. Jego synem był Wojciech Radwański (ur. 28.03.1809r.), ojciec Stefana, żonaty z Marią Adamiak, córką Macieja Kazimierza Adamiaka (Adamskiego). Ojciec Marianny, Stefan Radwański (ur. 1.01.1847r.), ożenił się z Gertrudą Woytowicz (ur. 17.02.1852r., zm. 13.03.1909r.), córką Jana Woytowicza i Anny Sitek. Rodziny Woytowiczów i Sitków przedstawiano wielokrotnie wcześniej, przy okazji małżeństw Piotrowskich z przedstawicielami tych rodów. Najstarszym znanym przodkiem Gertrudy „po mieczu” był Józef Woytowicz, najstarszym przodkiem „po kądzieli” był Wojciech Sitko. Synem Józefa Woytowicza był Kazimierz Józef Woytowicz (ur. 28.2.1776r.), dziadek Gertrudy, żonaty z Marianną Cecułą, córką Szymona Cecuły. Ojciec Gertrudy, Jan Woytowicz (ur. 15.06.1828r., zm. 7.03.1889r.), był dziedzicem posiadłości Woytowiczów i domu nr 5. Matka Gertrudy, Anna Sitek (ur. 21.07.1832r.), była córką Michała Sitka i Katarzyny Daszyk. Michał Sitek to syn Jana Sitka i Anny Szmyd, wnuk Wojciecha Sitka i Katarzyny Cecuła. Katarzyna Daszyk to córka Andrzeja Daszyka i Agnieszki Woźniak (Antoszyk), wnuczka Józefa Daszyka i Anny Romerowicz. Szczegóły genealogii Marianny podano poniżej.

      Maciej i Marianna Dąbrowscy mieli 7 dzieci, Pawła, Wiktorię (matka Marii Daszyk, żony Władysława Giyra-Piotrowskiego), Jana, Franciszka, Katarzynę, Stanisława (ur. 29.01.1908r.), ojca Tadeusza, i Franciszkę. Ojciec Tadeusza, najmłodszy syn Macieja, odziedziczył zaledwie część majątku ojca, mimo to ciągle był jednym z bogatszych gospodarzy we wsi. Nie mogąc się jednak utrzymać z pracy na roli (nie ułatwiały tego ogromne podatki i kontyngenty), podjął pracę w Kopalni Strachocina, gdzie pracował do emerytury. Ożenił się z Bronisławą Winnicką (ur. 27.01.1914r.), córką Ignacego Winnickiego i Malwiny (Balbiny) Giyr-Piotrowskiej. Ród Winnickich to kolejny znaczący ród w Strachocinie, z którym w koligacje małżeńskie często wchodzili także Piotrowscy. Najstarszym znanym przodkiem Bronisławy w linii męskiej był Jan Winnicki, żonaty z Marianną. Jego synem był Józef Winnicki (ur. 13.03.1767r.), pradziadek Bronisławy. Józef był żonaty z Agnieszką Adamiak, córką Sebastiana Adamiaka (Adamskiego). Posiadał gospodarstwo w dolnej części wsi, na południe od posiadłości Piotrowskich i Cecułów, jego dom nosił numer 49. Józef i Agnieszka Winniccy mieli 6 dzieci, Józefa – juniora (ur. 14.03.1799r.), pradziadka Bronisławy, Mariannę, Jana, Wojciecha, Annę (żonę Franciszka Frynia-Piotrowskiego) i Jadwigę Katarzynę. Dziedzicem gospodarstwa i domu został Józef – junior, który ożenił się z Marianną Dąbrowską (ur. 14.01.1804r.), córką Macieja Dąbrowskiego (ur. 1782r., syn Franciszka Dabrowskiego i Marianny) i Agnieszki Radwańskiej (ur. 1783r.), córki Mikołaja Radwańskiego (ur. 6.12.1756r., syn Józefa Radwańskiego i Katarzyny Piotrowskiej) i Marianny Romerowicz (ur. 16.10.1759r., córka Michała Romerowicza i Anny Woytowicz). Józef junior i Marianna Winniccy mieli 5 dzieci, Piotra, Brygidę, Teklę, Anastazję i Jakuba (ur. 25.07.1839r., zm. 14.05.1901r.), dziadka Bronisławy. Starszy syn Piotr zmarł we wczesnym dzieciństwie, dziedzicem rodowej posiadłości został Jakub, żonaty z Marianną Zielonką (córka Jana Zielonki i Agnieszki Kogut), pochodzącą z Pakoszówki (małżeństwo związane było z dużym posagiem). Jakub był ogólnie szanowanym gospodarzem we wsi, wieloletnim wójtem Strachociny. Jakub i Marianna mieli 9 dzieci, 5 synów, Józefa, Pawła, Jana, Kazimierza i Ignacego (ur. 2.02.1887r.), ojca Bronisławy, i 4 córki, Katarzynę, Mariannę, Agnieszkę i Magdalenę. Ignacy ożenił się z Malwiną (Balbiną) Piotrowską (ur. 21.02.1889r.), córką Stanisława Giyra-Piotrowskiego i Wiktorii Kiszka. Genealogię Giyrów-Piotrowskich przedstawiono szczegółowo w części poświęconej temu „klanowi” Piotrowskich.

      Stanisław i Bronisława Dąbrowscy mieli czwórkę dzieci, Tadeusza Zygfryda, męża Barbary, Danielę, Annę i Władysława.
      Tadeusz ukończył Liceum Ogólnokształcące w Sanoku i Wydział Weterynarii Wyższej Szkoły Rolniczej w Lublinie. Po ślubie, który odbył się w kościele w Strachocinie (ślubu udzielał kuzyn Barbary, ks. Józef Kucharski) , młodzi Dąbrowscy zamieszkali w Mrzygłodzie, miejscowości położonej nad Sanem ok. 15 km na północ od Sanoka. Tadeusz pracował w miejscowej lecznicy zwierząt, Barbara w szkole w sąsiedniej miejscowości Dobra, położonej na prawym brzegu Sanu. Dobra to ciekawa wioska, w przeszłości duży i szeroko znany zaścianek szlachecki, zamieszkały przez Dobrzańskich (wspomniano o nim w części pierwszej „Genealogii”). Z tych Dobrzańskich pochodził bohater z czasów II wojny światowej, major Hubal-Dobrzański (Hubal to przydomek jednego z klanów Dobrzańskich, z którego pochodzili przodkowie majora). Położenie Dobrej na drugim brzegu Sanu było kłopotliwe, szczególnie wczesną wiosna, kiedy wysoki stan wody i kra uniemożliwiała przeprawę promową (najbliższy most na Sanie znajduje się w Sanoku). Bywało, że nauczycielka nie mogła przez kilka dni dotrzeć do szkoły. Początkowo Dąbrowscy zamieszkali w starej wiejskiej chacie, bez żadnych wygów, ale z biegiem czasu przenieśli się do mieszkania w nowo wybudowanej „agronomówce”, nie odbiegającego standardem wyposażenia od mieszkań miejskich. Po roku czasu Barbara przeniosła się do szkoły w Tyrawie Solnej, miejscowości większej, ale też położonej na drugim brzegu Sanu. Dopiero w 1966r. udało jej się znaleźć pracę w szkole na miejscu, w Mrzygłodzie. Jednocześnie ukończyła zaoczne studia na Studium Nauczycielskim w Rzeszowie na kierunku wychowania plastycznego i technicznego. Krótko potem zaawansowała na stanowisko dyrektora szkoły.
      Dąbrowscy doczekali się dwójki dzieci, Dariusza Wojciecha (ur. 13.04.1964r.) i Moniki Iwony (ur. 13.04.1966r.).
      W 1970r. przeprowadzili się do Sanoka, do nowo otrzymanego spółdzielczego mieszkania typu M4 (ale dwupokojowego) na osiedlu mieszkaniowym na Wójtostwie. Było to typowe mieszkanie ze standardowym wyposażeniem technicznym, jak w całej Polsce. Barbara otrzymała pracę w Szkole Podstawowej nr 3 w Sanoku-Posadzie, Tadeusz w rejonowej Lecznicy Zwierząt w Sanoku (niedaleko od domu). Po kilku latach Barbara, za namową męża, rzuca pracę w szkole (później żałowała tego kroku) i przechodzi do pracy w Laboratorium Weterynaryjnym przy Miejskim Zakładzie Weterynarii w Sanoku w charakterze laborantki, gdzie pracowała aż do czasu przejścia na rentę. Tadeusz pracował aż do śmierci (zmarł 21.07.1990r.) w Lecznicy Zwierząt. Był bardzo cenionym pracownikiem. Traktował swoją pracę bardzo poważnie. Jeździł swoim samochodem po całym rejonie Bieszczad, udzielając porad hodowcom w najbardziej niedostępnych dziurach. Niezwykle towarzyski, zawsze pełen humoru, potrafił łatwo nawiązać kontakt z ludźmi, zdobyć ich zaufanie, co innym weterynarzom niejednokrotnie sprawiało dużą trudność w tym nietypowym, pod względem składu ludności, terenie. W kontaktach z klientami był doskonałym psychologiem. Jednocześnie był doskonałym lekarzem, posiadającym dużą wiedzę teoretyczną, jak i ogromne doświadczenie. Za dobre wyniki w pracy zawodowej był wielokrotnie wynagradzany wyróżnieniami, odznakami honorowymi i medalami. Ciężka praca podkopała jego siły życiowe, zmarł pełniąc do końca swoje obowiązki, w wieku 56 lat. Barbara mocno przeżyła śmierć męża, odbiło się to niekorzystnie na jej zdrowiu, tak że krótko potem przerwała pracę i przeszła na rentę. Obecnie mieszka sama w swoim mieszkaniu na Osiedlu w Sanoku, często gości rodziny syna i córki. Opiekuje się rodzinnym domem w Strachocinie.

      Syn Barbary, Dariusz, ukończył liceum ogólnokształcące w Sanoku i Wydział Budownictwa na Politechnice Świętokrzyskiej w Kielcach (rozpoczął studia na Politechnice Krakowskiej, przeniósł się do Kielc po ślubie) i uzyskał dyplom magistra inżyniera budownictwa. Ożenił się z Anną Zych (ur. 12.01.1965r. w Kielcach), córką Adama Zycha i Heleny z Miazgów. Ojciec Anny jest z wykształcenia ekonomistą, pracował w znanej w swoim czasie kieleckiej firmie budowlanej „Exbud”, obecnie jest emerytem. Matka Anny, Helena, także ekonomistka, także była pracowniczką firmy „Exbud”, później przez kilka lat była prezesem dużej spółki „Poligrafia” w Kielcach (głównym udziałowcem był „Exbud”), notowanej na warszawskiej giełdzie, obecnie na emeryturze. Rodzice Anny mieszkają w swoim domu pod Kielcami. Anna ukończyła liceum ogólnokształcące w Kielcach. Rozpoczęła studia na Akademii Wychowania Fizycznego w Krakowie (tam poznała Dariusza), ale zmuszona była je przerwać ze względów zdrowotnych.
      Po ślubie młodzi Dąbrowscy przez pewien czas zamieszkali w Kielcach (tam Dariusz zrobił dyplom inżyniera), później przenieśli się do Sanoka, gdzie otrzymali spółdzielcze mieszkanie w bloku na Osiedlu Słowackiego. Było to typowe M3 ze standardowym wyposażeniem technicznym.
      Tutaj doczekali się dzieci, dwóch synów, Oskara (ur. 27.09.1989r.) i Aleksandra (ur. 10.07.1991r. w Kielcach).
      Dariusz pracował przez pewien czas w Sanockim Przedsiębiorstwie Budownictwa Komunalnego, później zatrudnił się w kieleckiej firmie „Exbud” i wyjechał na krótko do pracy w Niemczech. Po powrocie do kraju przeniósł się z rodziną z Sanoka do Kielc gdzie było łatwiej o pracę i otrzymał pracę w Instalu Kielce (skąd wyjechał ponownie na kontrakt do Niemiec). Anna ukończyła zaocznie studia na Akademii Ekonomicznej w Krakowie, otrzymując dyplom magistra ekonomii, i podjęła pracę w Kielcach jako ekonomista-menedżer. W 1999r. Dąbrowscy wprowadzili się do nowo zbudowanego domu pod Kielcami. Jest to ładny, niezbyt duży (ok. 120 m kw. powierzchni użytkowej), dom wolnostojący, z dość dużą działką, na której Anna założyła piękny ogród, będący jej dumą. Projekt domu był dziełem Dariusza (przy dużym udziale Anny!), on także prowadził budowę i wykonywał wiele prac własnoręcznie. Obydwaj synowie Dariusza i Anny, Oskar i Aleksander, chodzą do szkół w Kielcach.
      Córka Barbary, Monika, ukończyła liceum ogólnokształcące w Sanoku i Akademię Wychowania Fizycznego w Krakowie. Po studiach otrzymała pracę w szkole w Woli Radziszewskiej pod Krakowem. W 1993r. wyszła za mąż za Roberta Draka (ur. 1967r. w Krakowie), wówczas studenta Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie. Rodzina Draków pochodzi spod Przemyśla, jego ojciec przybył do Nowej Huty (obecnie dzielnicy Krakowa) po wojnie. Matka Roberta zginęła w wypadku samochodowym w 1990r. Robert ma młodszego brata, który mieszka z rodziną (i ojcem) w Krakowie. Robert jest magistrem inżynierem metalurgiem, specjalistą w dziedzinie inżynierii materiałowej, ale pracuje w reklamie, jest właścicielem firmy reklamowej, pracuje na własny rachunek lub jako podwykonawca innych firm. Monika i Robert doczekali się dwóch synów, Cezarego Mateusza (ur. 2.07.1994r. w Krakowie) i Maksymiliana Błażeja (ur. 13.10.1997r. w Krakowie). Mieszkają w Krakowie, w dzielnicy Kurdwanów, w dużym, nietypowym mieszkaniu urządzonym na strychu nowego bloku. Mieszkanie jest bardzo pomysłowo i ładnie urządzone. Monika pracuje jako nauczycielka w jednej z krakowskich szkół.

* * *

      Najstarszy syn Kazimierza Błaszczychy-Piotrowskiego, Józef Jan (ur. 17.03.1939r.), ukończył liceum ogólnokształcące w Sanoku. Po maturze przez kilka miesięcy pracował na budowie słynnej kolejki leśnej w Bieszczadach, wspomina tę pracę jako fantastyczna przygodę do dzisiaj. Po ukończeniu Studium Nauczycielskiego w Rzeszowie (kierunek wychowanie plastyczne i techniczne) podjął pracę w liceum ogólnokształcącym w Sanoku (tym samym, którego jest absolwentem). W 1961 roku (ślub odbył się 29 sierpnia) ożenił się z Danutą Szymków (ur. 11.10.1940r. w Modryczu na dzisiejszej Ukrainie), córką Bazylego Szymków i Władysławy z Fidlerów.
      O rodzinie ojca Danuty nie mamy żadnych wiadomości, zdecydowanie więcej informacji przechowało się w rodzinie o rodzinie matki Danuty, Fidlerach. Fidlerowie należeli do tej grupy osadników pochodzenia niemieckiego (osiadłej w Ziemi Sanockiej głównie w XIV wieku), która nadała tak specyficzny charakter rejonowi położonemu pomiędzy Sanokiem a Krosnem i Jasłem. Szerzej ten temat przedstawiono wcześniej, m.in. w części I „Genealogii”.
      Najstarszym znanym przodkiem Danuty „po kądzieli” był Marcin Fidlar (nazwisko zmieniało swoją formę na przestrzeni lat) żyjący na przełomie XVIII i XIX wieku w Klimkówce koło Rymanowa. Jego syn Michał Fidlar (ur. 1820r., zm. 3.09.1882r.) żonaty był z Apolonią. Synem Michała i Apolonii był pradziadek Danuty, Józef Fidler (Fydler) – ur. ok. 1840r., zm. 19.08.1913r., żonaty z Salomeą z Penarów. Penarowie to jeszcze jeden ród wywodzący się ze wspomnianej powyżej grupy mieszkańców Ziemi Sanockiej z niemieckim rodowodem. Syn Józefa, Jan Fidler (ur. 27.12.1861r., zm. 1941r.), dziadek Danuty, ożenił się także z przedstawicielką rodu Penarów, Marianną, córką Antoniego, wnuczką Michała Penara. Córką Jana i Marianny Fidlerów była matka Danuty, Władysława Fidler (ur. 13.12.1910r.). Miała ona liczne rodzeństwo, nie mamy o nim żadnych informacji. Jan Fidler przeniósł się z rodziną z okolic Rymanowa do Drohobycza, do rozwijającego się tam przemysłu naftowego. Tam znalazła męża Władysława, był nim Bazyli Szymków, nafciarz pochodzący z Modrycza spod Drohobycza. Rodzice Danuty zamieszkali po ślubie w Modryczu, po II wojnie światowej i przesunięciu granic państwowych, przenieśli się do Klimkówki, rodzinnej wsi Władysławy, i zamieszkali w domu na terenie kopalni ropy naftowej (kilkadziesiąt metrów od domu znajdował się szyb wydobywczy ropy z charakterystycznym „kiwakiem”). Bazyli zmarł w 1982r.

      Danuta ukończyła liceum ogólnokształcące w Rymanowie i Studium Nauczycielskie w Rzeszowie w zakresie polonistyki. Niezadowolona z pracy nauczycielki ukończyła także pomaturalną szkołę higienistek i rozpoczęła pracę w Sanoku. Józef poznał Danutę w Rzeszowie, znajomość okazała się trwała (kontynuowali ją dalej w Sanoku) i zakończyła się ślubem. Po ślubie młodzi Piotrowscy wyruszyli szukać swojego szczęścia na Dolny Śląsk. Osiedli w Głuszycy koło Wałbrzycha, małym uroczym miasteczku położonym w dolinie rzeki Bystrzycy, pomiędzy Górami Sowimi i Suchymi. Obydwoje otrzymali pracę w miejscowej szkole. Po dwóch latach pracy nauczycielskiej Józef, zniechęcony niskimi zarobkami nauczyciela, przeszedł do pracy w milicji (było to w tym czasie dość częste wśród nauczycieli – mężczyzn). Ukończył Podoficerską Szkołę Milicji Obywatelskiej w Pile, później Oficerską Szkołę MO w Szczytnie uzyskując stopień podporucznika. W czasie studiów w Szczytnie brał udział w wydarzeniach marca 1968 roku w Warszawie w charakterze obstawy budynku Komitetu Centralnego Partii.
      Po ukończeniu szkoły oficerskiej Józef powrócił na krótko do pracy w Wałbrzychu. W 1969 roku podjął pracę w Komendzie Wojewódzkiej MO w Rzeszowie i przeniósł się do Rzeszowa z rodziną. Najpierw Piotrowscy zamieszkali w małym mieszkaniu na Osiedlu Dąbrowskiego (jeden pokój z kuchnią), dopiero po ośmiu latach otrzymali nowe mieszkanie na Osiedlu Kmity, w którym mieszkają do dzisiaj. Jest to typowe mieszkanie M5 w bloku z wielkiej płyty, 4-pokojowe, z typowym wyposażeniem technicznym, łącznie z telefonem i anteną zbiorczą TV. Ładny wystrój mieszkania jest głównie zasługą Danuty, która ma duży zmysł artystyczny. Danuta otrzymała pracę w pobliskiej szkole jako nauczycielka języka polskiego. Józef w pracy awansował na kolejne stopnie oficerskie. Zajmował się sprawami przestępstw gospodarczych, był cenionym fachowcem w tej dziedzinie. W 1975r. ukończył zaoczne studia na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie, najpierw licencjackie (jednocześnie otrzymał awans na kapitana), później magisterskie, uzyskując tytuł magistra. W 1987r. Józef otrzymał awans na majora i przeszedł ze służby dochodzeniowej na stanowisko szefa archiwum Komendy Wojewódzkiej. Po 1990r. wycofał się ze służby w Milicji i przeszedł na emeryturę. Jako emeryt próbował jeszcze swoich sił w biznesie, ale bez wielkiego powodzenia i ostatecznie wycofał się z tego.
      W życiu prywatnym Józef pasjonował się wieloma sprawami. Był kolekcjonerem staroci (m.in. posiada piękną kolekcję zabytkowych lamp naftowych), interesował się historią Strachociny, zajmował się uprawą ogródka w Klimkówce (pasją jego były zioła), namiętnie uprawiał turystykę.
      Józef i Danuta doczekali się dwójki dzieci, Tomasza Bogdana (ur. 10.10.1965r. w Wałbrzychu) i Magdaleny Moniki (ur. 29.02.1976r. w Rzeszowie). Obecnie Józef i Danuta prowadzą spokojne życie emerytów w swoim mieszkaniu w Rzeszowie, razem z nimi mieszka córka Magdalena.

      Młodszy syn Kazimierza, Zbigniew Antoni (ur. 1.03.1943r.), ukończył technikum budowlane w Rzeszowie i Wydział Budownictwa Lądowego Politechniki Śląskiej w Gliwicach uzyskując tytuł magistra inżyniera budownictwa. Po studiach rozpoczął pracę w Mieleckim Przedsiębiorstwie Budownictwa Przemysłowego na budowie terenowej w Tarnobrzegu. Po kilku miesiącach przeszedł do pracy w Budach Głogowskich koło Rzeszowa, gdzie poznał Emila Stankowskiego, majstra budowlanego, i jego córkę Zofię, swoją przyszłą żonę. Ślub Zbigniewa i Zofii Stankowskiej (ur. 21.03.1950r.), córki Emila i Anny z Matuchów, odbył się w miejscowości rodzinnej Stankowskich, Trzęsówce koło Kolbuszowej, w 1969r.
      Ród Stankowskich wywodzi się z okolic Tarnowa. Dopiero pradziadek Zofii, służąc w wojsku, znalazł się w Trzęsówce, zakochał się w miejscowej dziewczynie, poślubił ją i pozostał tam na stałe. Ich synem był Michał Stankowski (ur. 1878r., zm. 1952r.), dziadek Zofii. Michał w czasie I wojny światowej dostał się do niewoli rosyjskiej, znalazł się aż we wschodniej Syberii (po latach wspominał kąpiele w zimnym Bajkale), wziął udział w rewolucji bolszewickiej, po latach wrócił do ojczyzny (legenda rodzinna mówi, że na pociągu pancernym). Był bogatym gospodarzem, ożenił się z Zofią z Celków. Stankowscy mieli trójkę dzieci, Emila (ur. 1918r., zm. 1989r.) , ojca Zofii, i dwie córki. Emil zdobył zawód cieśli, ożenił się z Anną Matuch (ur. 1925r.) z Trzęsówki, córką Ludwika Matucha i Katarzyny z Piechotów. Matuchowie, według legendy, są tatarskiego pochodzenia (nie jest to czymś niezwykłym w południowo-wschodniej Polsce). Ludwik Matuch (ur. 1890r., zm. 1951r.) i Katarzyna z Piechotów (ur. 1899r., zm. 1981r.) mieli 9 córek (dwie zmarły w dzieciństwie), wszystkie słynęły z urody. Powychodziły za mąż i żyją z rodzinami w różnych stronach Polski. Anna z siostrą Felicją w czasie wojny była wywieziona na roboty do niemieckiego gospodarstwa na terenie dzisiejszych Czech. Emil i Anna Stankowscy po wojnie wyjechali na pewien czas do Kowar na Dolnym Śląsku. Po kilku latach wrócili jednak w rodzinne strony, Emil pobudował dom w Trzęsówce i osiadł tam z rodziną na całe życie. Sam mało przebywał w domu, pracował na budowach w terenie, w okolicach Rzeszowa i Kolbuszowej. Przez pewien czas nawet w Niemczech. Stankowscy mieli czwórkę dzieci, Zofię, żonę Zbigniewa, Elżbietę, Krzysztofa i Teresę. Zofia ukończyła liceum ogólnokształcące w Kolbuszowej.
      Po ślubie Zbigniew i Zofia początkowo zamieszkali w domu rodzinnym Zofii w Trzęsówce, po kilku miesiącach przeprowadzili się do Rzeszowa (zamieszkali w wynajętym pokoju), gdzie Zbigniew prowadził budowy w ramach służby wojskowej (został powołany jako rezerwista, wojsko potrzebowało inżyniera budowlanego). Po wyjściu do „cywila” Zbigniew przejściowo podjął pracę w dużej firmie rzeszowskiej WSK, mając nadzieję na uzyskanie mieszkania (nie spełnioną), później przeszedł do Rzeszowskiego Przedsiębiorstwa Budowlanego, gdzie udało mu się otrzymać szybko mieszkanie (w normalnym trybie kolejka chętnych była na 10 lat oczekiwania!). Było to typowe mieszkanie M5 w 10-cio piętrowym bloku z wielkiej płyty, na osiedlu bardzo blisko centrum miasta, z pięknym widokiem na cały Rzeszów, 4-pokojowe. Wyposażenie techniczne mieszkania było standardowe, jak w całej Polsce w takich mieszkaniach. Zbigniew włożył dużo własnej inwencji i wysiłku fizycznego, aby zrobić z niego prawdziwa gniazdo rodzinne, nadać mu trochę prywatności. Zofia ukończyła pomaturalne Studium Medyczne w zakresie położnictwa i rozpoczęła pracę jako położna w rzeszowskim szpitalu. Po pewnym czasie próbowała studiów na Akademii Medycznej w Krakowie (Piotrowscy planowali nawet przeprowadzkę do Krakowa), ale splot niesprzyjających okoliczności (choroba, kłopoty z opieką nad małymi dziećmi, brak pieniędzy) zmusił ją do rezygnacji z nich. Piotrowscy doczekali się dwójki dzieci, Dariusza Piotra (ur. 28.06.1970r. w Rzeszowie) i Anny Kazimiery (ur. 1977r. w Rzeszowie).

      W 1979r. Zbigniew wyjechał z firmy Urbimex na kontrakt do Algierii. Pracował dla firmy Sonatiba w Annabie koło Algieru jako dyrektor kontraktu. Po roku Zbigniew sprowadził do Algierii rodzinę. Piotrowscy zamieszkali w wynajętym dużym domu na przedmieściu Algieru, po pewnym czasie przenieśli się do Blidy (duże piękne miasto, ok. 40 km od Algieru), na jeszcze lepsze warunki mieszkaniowe, gdzie Zbigniew pracował w algierskim nadzorze państwowym nad inwestycjami publicznymi (później na kontrakcie prywatnym w firmie hiszpańskiej). Zofia z dziećmi powróciła do Polski w 1986, aby Dariusz mógł ukończyć polskie liceum, z mężem przebywała w Algierii 6 lat, dzieci chodziły do szkoły francuskiej, ucząc się jednocześnie w szkole polskiej przy ambasadzie w Algierze. Poznały doskonale język francuski, także hiszpański, angielski i arabski. Zofia po powrocie wróciła do pracy na Oddziale Położnictwa Szpitala Wojewódzkiego w Rzeszowie.
      Rok później wrócił do kraju Zbigniew i rozpoczął budowę nowego, dużego domu w dzielnicy willowej Rzaszowa, Słocinie. Krótko potem Zbigniew ponownie wyjechał do pracy za granice, tym razem do Paryża, aby zarobić na dokończenie budowy domu, którego koszt budowy znacznie przekroczył planowany pierwotnie budżet (okres budowy przypadł niefortunnie na czas wielkich przemian w polskiej gospodarce i finansach). Zbigniew początkowo pracował jako projektant, później jako ekspert budowlany od oceny stanu technicznego budynków dla towarzystwa ubezpieczeniowego. We Francji Zbigniew pracował do 1998r., odwiedzany regularnie przez żonę (spędzała we Francji wakacje) i dzieci (Dariusz studiował, Anna doskonaliła znajomość języka i kultury francuskiej). Zofia podczas nieobecności męża w kraju doprowadziła budowę domu do szczęśliwego końca i przeprowadziła się do niego z córką.
      Po powrocie Zbigniew podjął pracę we francusko-polskiej firmie budowlanej Copland w Warszawie, gdzie pracuje do dzisiaj. Prowadzi budowy w całej Polsce, głównie dla firm francuskich inwestujących w Polsce. Dojeżdża co tydzień do domu w Rzeszowie. Zbigniew w młodości uprawiał wyczynowo sport, był dobrze zapowiadającym się gimnastykiem, później zajął się treningami dżudo, tutaj także miał sukcesy, uzyskał stopień I dana. Nauki wyniesione z uprawiania sportu (szczególnie dżudo) procentowały przez całą karierę zawodową Zbigniewa. Do dzisiaj odznacza się ogromnym zaangażowaniem i zapałem do pracy. Jest niezwykle żywotny, świetnie zorganizowany, mimo swojego wieku ciągle ciekawy nowości zawodowych. Zofia pracuje w Szkole Rodzenia jako instruktorka, opiekuje się domem, w którym mieszka razem ze swoją matką Anną.

      Najmłodszy syn Kazimierza, Marek Stanisław (ur. 25.04.1949r.), ukończył liceum ogólnokształcące w Sanoku i Wydział Mechaniczny Wyższej Szkoły Inżynierskiej w Rzeszowie (dzisiejszej Politechniki Rzeszowskiej), uzyskując tytuł inżyniera mechanika. Jako stypendysta po ukończeniu studiów podjął pracę w Hucie Stalowa Wola (otrzymywał tzw. stypendium fundowane, finansowane przez Hutę), gdzie pracował aż do przejścia na emeryturę. W 1972r.
      Ożenił się z Henryką Tutak, którą poznał w czasie studiów w Rzeszowie. Henryka urodziła się w Dębicy na Rzeszowszczyźnie. Bliższych informacji o jej rodzinie nie mamy. Ukończyła Wydział Budownictwa Wyższej Szkoły Inżynierskiej w Rzeszowie i uzyskała tytuł inżyniera budownictwa. Henryka podjęła najpierw pracę w Hucie Stalowa Wola (w jej firmie budowlanej), gdzie pracowała przez 15 lat, później przeszła do pracy w Miejskim Przedsiębiorstwie Ciepłowniczym, gdzie pracuje do dzisiaj (prowadzi tam sprawy inwestycyjne). W 1975r. Piotrowscy otrzymali upragnione mieszkanie spółdzielcze. Było to nieduże mieszkanie, typu M3, z tzw. odzysku, które traktowali jako tymczasowe. Dopiero 11 lat później otrzymali nowe mieszkanie, zdecydowanie większe (o powierzchni 72 m kw.), typu M5, w 10-cio piętrowym bloku z wielkiej płyty. Wyposażenie techniczne w instalacje było typowe, jak w takich mieszkaniach w całej Polsce, z tym że w tym wypadku mieszkanie zostało oddane w stanie na wpół surowym. Takie były realia tego okresu w Polsce, przynajmniej w szybko rozwijających się ośrodkach przemysłowych, do których należała Stalowa Wola. Marek musiał włożyć dużo wysiłku w wykończenie mieszkania i nadanie mu indywidualnych cech na miarę potrzeb rodziny. Pomagała mu w tym żona, specjalistka w dziedzinie budownictwa. Wynik tych prac mógł budzić podziw, mieszkanie zupełnie nie przypominało typowego mieszkania w bloku.
      Piotrowscy doczekali się trójki dzieci, Pawła (ur. 1972r.), Moniki (ur. 1975r.) i Bartłomieja (ur. 1979r.).

      Marek cały okres pracy zawodowej przepracował w Hucie Stalowa Wola. Przez wiele lat pracował na Wydziale Mechanicznym Huty. Brał udział we wdrożeniach wielu nowych produktów Huty, m.in. ciężkiego sprzętu budowlanego (koparki, spychacze, itp.) na licencji znanej amerykańskiej firmy Harvester International. Przez trzy miesiące przebywał w fabrykach HI w Stanach Zjednoczonych. Na stażu szkoleniowym. Z biegiem czasu przeszedł do pracy na Wydziale Hutniczym w charakterze specjalisty-technologa. Wiążąc swoje losy ściśle z Hutą (o inne rozwiązanie było trudno w Stalowej Woli, Huta była zdecydowanie największym pracodawcą w mieście) zależny był od jej losów. Kiedy Hucie powodziło się dobrze, dobre czasy przeżywał Marek. Kiedy Huta zaczęła podupadać, gorzej zaczęło powodzić się Piotrowskim. Sytuacja zrobiła się krytyczna na początku XXI wieku, Huta zaczęła masowo zwalniać pracowników i Marek skorzystał w 2004r. z możliwości wcześniejszego przejścia na emeryturę. Henryka dalej pracuje w przedsiębiorstwie ciepłowniczym. Piotrowscy mieszkają razem córką Moniką i synem Bartkiem.

* * *

      Córka Kazimierza, Alina (ur. 17.03.1956r.), jest jedną z bliźniaczek, jej siostra Maria zmarła tuż po urodzeniu. Alina ukończyła liceum ogólnokształcące w Sanoku i pomaturalne Studium Pielęgniarstwa w Rzeszowie. Po ukończeniu Studium powróciła do rodziców w Strachocinie i podjęła pracę w Szpitalu Miejskim w Sanoku, dojeżdżając do pracy z rodzinnej wsi. Kilka miesięcy później udało przeszła do pracy w ośrodku zdrowia w Jurowcach, gdzie miała zdecydowanie bliżej ze Strachociny. W 1982r. wyszła za mąż za Jana Klimkowskiego (ur. 11.05.1956r.), syna Stanisława i Genowefy ze Surowiaków, strachockiego rodaka, kolegę ze szkoły.
      Klimkowscy to stary, choć niezbyt liczny, ród strachocki. Najstarszym znanym przodkiem Jana był Józef Klimkowski, żyjący w połowie XVIII wieku, żonaty z Jadwigą. Józef pełnił w parafii funkcję organisty, miał co najmniej trójkę dzieci, Wawrzyńca, przodka Jana, Mariannę i Andrzeja. Wawrzyniec ożenił się z Agnieszką Galant, córką Józefa Galanta i Agnieszki. Wawrzyniec i Agnieszka mieli co najmniej cztery córki, Łucję, Mariannę (ur. 20.02.1774r.), Rozalię i Agnieszkę. Przodkiem Jana był nieślubny syn Marianny, Maciej Klimkowski (ur. 7.02.1808r.), żonaty z Marianną Woytowicz (ur. 20.03.1816r.), córką Kazimierza Józefa Woytowicza (ur. 28.02.1766r., syn Józefa Woytowicza i Agnieszki) i Marianny Cecuła (ur. ok. 1780r., córka Szymona Cecuły i Katarzyny).
      Maciej i Marianna mieli dwóch synów, Augustyna (dał początek Gustom-Klimkowskim) i Wawrzyńca Szymona (ur. 14.08.1838r.), prapradziadka Jana. Wawrzyniec Szymon Klimkowski ożenił się z Katarzyną Radwańską (ur. 1.12.1842r.), córką Michała Radwańskiego „z Górki” i Magdaleny Adamiak.
      Michał Radwański był wnukiem Andrzeja Radwańskiego „z Górki” i Reginy Lisowskiej. Andrzej Radwański był bratem znanego Szymona Radwańskiego „z Górki”, najbogatszego gospodarza we wsi. Prawdopodobnie Andrzej był także podobnie bogaty jak brat Szymon, z tym że do spadku po nim pretendowało co najmniej trzech synów. „Klan” Radwańskich „z Górki” przedstawiano już kilkakrotnie wcześniej przy okazji małżeństw jego przedstawicieli z Piotrowskimi. Ojcem Michała Radwańskiego był syn Andrzeja i Reginy, Fabian Sebastian Radwański (ur. 20.01.1773r.), żonaty z Anną Pisulą, córką Andrzeja. O przodkach i rodzinie Anny, poza imieniem ojca, nie mamy informacji, prawdopodobnie pochodziła z sąsiedniej Pakoszówki. Młodsza siostra Michała Radwańskiego, Zofia, wyszła za mąż za Stanisława Piotrowskiego, przodka Błażejowskich-Piotrowskich. Żona Michała Radwańskiego, Magdalena Adamiak (ur. 16.05.1820r., zm. 9.11.1884r.), była córką Wojciecha Adamiaka (ur. ok. 1780r., syn Michała Adamskiego-Adamiaka i Agnieszki Radwańskiej) i Konstancji Radwańskiej (ur. 10.02.1777r., córki Andrzeja Radwańskiego i Agnieszki Galant). Andrzej Radwański to prawnuk Stefana I Piotrowskiego, syn jego wnuczki Katarzyny. Krótki rodowód Magdaleny przedstawia się następująco:

      Michał i Magdalena z Adamiaków Radwańscy mieli 7 dzieci, Elżbietę, Katarzynę (ur. 1.12.1842r.), Andrzeja, Stanisława, Mariannę i Jana. Stanisław i Jan zmarli w dzieciństwie. Katarzyna wyszła za mąż za Wawrzyńca Szymona Klimkowskiego. Po ślubie z Katarzyną Wawrzyniec Szymon Klimkowski zamieszkał u Radwańskich „na Górce”. W ten sposób część „Górki” Radwańskich przeszła w ręce Klimkowskich. Wawrzyniec i Katarzyna mieli co najmniej dwoje dzieci, Michała (ur. 16.09.1872r.), pradziadka Jana, i Kazimierza.

      Michał Klimkowski ożenił się z Marcjanną (Martą) Kwolek (ur. 1.11.1874r., zm. 2.10.1908r.), córka Tomasza Kwolka i Agnieszki Kuczma. Kwolkowie to stary ród strachocki, najstarszym znanym przodkiem Marty był jej prapradziadek Andrzej Kwolek, żyjący w połowie XVIII wieku, żonaty z Agnieszką Lisowską (ślub odbył się w 1762r.), który miał co najmniej czwórkę dzieci, Katarzynę, Sebastiana, Mateusza i Pawła (ur. 10.01.1773r.), pradziadka Marty. Paweł Kwolek ożenił się z Franciszką Radwańską (ur. ok. 1781r.), córką Szymona Radwańskiego „z Górki” i Klary Sidorskiej. Małżeństwa Kwolków z pannami z rodów Lisowskich i Radwańskich świadczą o wysokiej ich randze w społeczności wsi. Paweł był gospodarzem w domu nr 38, położonym na lewym brzegu Potoku Różowego, na wprost posiadłości Piotrowskich. Paweł i Franciszka Kwolkowie mieli co najmniej 10 dzieci, 6 synów i 4 córki, Pawła juniora (ur. 21.01.1805r.), dziadka Marty, Marcina, Adama, Kazimierza, Fabiana, Mikołaja, Mariannę, Wiktorię, Teresę Katarzynę i Rozalię. Paweł junior został dziedzicem domu nr 38, ale gospodarstwo jego, w wyniku podziałów i posagów sióstr, był o wiele mniejsze niż ojcowskie. Ożenił się z Konstancją Galant (ur. 18.02.1814r., zm. 10.11.1878r.), córką Jana Galanta juniora (ur. 19.06.1775r., syn Jana Galanta i Zofii) i Katarzyny Cecuła (ur. 26.01.1787r., córka Piotra Cecuły i Marianny Woytowicz-Daszyk). Paweł i Konstancja Kwolkowie mieli 6 dzieci, Andrzeja, Tomasza (zmarł jako niemowlę), powtórnie Tomasza (ur. 28.12.1839r., zm. 3.05.1889r.), ojca Marty, Wiktorię, Teresę i Helenę. Tomasz ożenił się z Agnieszką Kuczma, córką Tomasza Kuczmy i Katarzyny Kogut (córka Walentego). Agnieszka pochodziła spoza Strachociny, prawdopodobnie z sąsiedniej Pakoszówki. Poza suchymi zapisami nazwisk i imion rodziców nic nie wiemy o jej pochodzeniu. Tomasz i Agnieszka Kwolkowie mieli co najmniej 6 dzieci, Katarzynę, Wiktorię (drugą żonę Antoniego Berbecia-Piotrowskiego), Michała, Marcina, Magdalenę i Marcjanną (Martę) - ur. 1.11.1874r., zm. 2.10.1908r. Rodowód Marty przedstawiał się następująco:

      Michał i Marta Klimkowscy mieli 5 dzieci, Ludwika, Tomasza, Jana (ur. 14.05.1901r.), dziadka Jana, męża Aliny, Cecylię i Franciszkę.

      Jan Klimkowski ożenił się z Wiktorią Buczek (ur. 5.05.1904r.), córką Jana Buczka i Julianny Buczek.
      Buczkowie to jeszcze jeden stary ród strachocki, ich nazwisko brzmiało pierwotnie Buczkowski i zostało w pewnym okresie skrócone do formy Buczek. Piotrowscy wielokrotnie wchodzili w związki małżeńskie z przedstawicielami rodu Buczków lub ich potomkami „po kądzieli”. Najstarszym znanym przodkiem Wiktorii był Wojciech Buczkowski żonaty z Zofią. Buczkowscy mieli co najmniej 6 dzieci, synów, Franciszka, Józefa, Jana, Tomasza i Kazimierza (ur. 4.03.1763r.), przodka Jana, i córkę Katarzynę. Kazimierz ożenił się z Agnieszką Adamiak (ur. 9.01,1761r.), córką Stefana Adamiaka i Agnieszki, miał 9 dzieci, Agnieszkę, Jana (ur. 16.05.1789r.), pradziadka Wiktorii „po kądzieli”, Michała (ur. 7.09.1791r.), kolejnego pradziadka Wiktorii „po kądzieli”, ponownie Agnieszkę, Andrzeja (ur. 24.11.1794r.), pradziadka Wiktorii „po mieczu”, Mariannę, Agatę, ponownie Mariannę i Teklę. Andrzej ożenił się z Konstancją Pielech (ur. 18.02.1802r.), córką Jana Pielecha (ur. 22.05.1762r., syn Józefa Pielecha i Zofii Berbeć) i Zofii Lisowskiej (ur. 27.02.1774r., córka Andrzeja Lisowskiego i Marianny Piotrowskiej). Andrzej i Konstancja Buczkowie mieli trójkę dzieci, Helenę, Magdalenę (ur. 17.05.1827r., zm. 24.05.1900r.), babkę Wiktorii, i Franciszka. Po śmierci Konstancji Andrzej ożenił się powtórnie, z Katarzyną Sitek, z którą miał jeszcze 5 dzieci, Joannę, Tomasza, Michała, Anastazję i Walentego. Ojciec Wiktorii, Jan Buczek (ur. 17.05.1866r., zm. 19.03.1944r.), był nieślubnym synem Magdaleny.

      Jan Buczek ożenił się z Julianną Buczek (ur. 27.07.1871r.), córką Franciszka Buczka i Katarzyny Buczek (ur. 25.11.1843r.). Franciszek to prawnuk protoplasty Buczków, Wojciecha Buczkowskiego, i Zofii, wnuk wspomnianego już Kazimierza, Wojciechowego syna, i Agnieszki Adamiak, syn Michała Buczka (ur. 7.09.1791r.) i Marii Dąbrowskiej (drugiej żony Michała). Michał Buczek najpierw ożenił się z Konstancją Adamiak, z którą miał 4 dzieci, a po śmierci Konstancji ożenił się z Marią Dąbrowską, z którą miał trzech synów, Wincentego, Jana i Franciszka (ur. 29.09.1839r.), ojca Julianny. Matka Julianny, Katarzyna, była praprawnuczką Wojciecha Buczkowskiego, prawnuczką Wojciechowego syna Kazimierza, wnuczką innego syna Kazimierza, Jana (ur. 16.05.1789r.). Jan był żonaty z Marianną Galant, córką Wojciecha Galanta i Marianny Błażejowskiej. Jan i Marianna Buczkowie 6 dzieci, Kazimierza, Stanisława (ur. 8.05.1813r., zm. 28.01.1881r.), ojca Katarzyny, Adama, Jadwigę, Tomasza i Agnieszkę. Stanisław Buczek ożenił się z Rozalią Daszyk (ur. 7.08.1818r.), córką Andrzeja Daszyka (ur. 19.11.1763r., syn Józefa Woytowicza-Daszyka i Anny Romerowicz) i Agnieszki Woźniak. Stanisław i Rozalia Buczkowie mieli 5 dzieci (córek), Marię, Katarzynę (ur. 25.11.1843r.), matkę Julianny, Anastazję, Agnieszkę i Wiktorię.

      Jan i Julianna Buczkowie mieli 4 dzieci, Andrzeja, Władysława, Wiktorię (ur. 5.05.1904r.), babkę Jana, męża Aliny, i Stanisława Michała. Wiktoria wyszła za mąż za Jana Klimkowskiego, dziadka Jana juniora, męża Aliny.
      Jan i Wiktoria Klimkowscy mieli trójkę dzieci, które dożyły wieku dojrzałego, Stanisława Baltazara (ur. 5.01.1928r.), ojca Jana, Zofię (ur. 24.03.1930r.) i Tadeusza (ur. 7.04.1932r.). Stanisław, ojciec Jana, dziedzic małego ojcowskiego gospodarstwa, był osobą bardzo popularną i szanowaną w Strachocinie. Z powodzeniem uprawiał sport, był podporą strachockiej drużyny piłki nożnej (grywał na środkowej obronie), był pionierem siatkówki w Strachocinie i autorem pierwszych sukcesów Strachoczan w tej dyscyplinie. Działał aktywnie w Straży Pożarnej, przez jakiś czas był jej komendantem. W wieku 30 lat został wybrany sołtysem i sprawował tę funkcję przez 24 lata, aż do swojej śmierci. Ożenił się w Woli Góreckiej z Genowefą Surowiak (bliższych danych na temat rodziny i przodków Genowefy nie mamy). Klimkowscy mieli piątkę dzieci, Jana, męża Aliny, Edwarda, Ewę, Antoniego i Henryka. Stanisław Klimkowski zmarł nagle w wieku 54 lat na zawał serca, pochowany został na cmentarzu w Strachocinie.
      Jan, najstarszy syn Stanisława, ukończył Technikum Mechaniczne w Sanoku i podjął pracę w Sanockim Przedsiębiorstwie Budowlanym. Po ślubie młodzi zamieszkali w domu rodzinnym Aliny. Jan z biegiem czasu zmienił miejsce pracy, przeszedł do Rejonowego Zakładu Gazowniczego Jasło, Rozdzielnia Gazu Sanok z siedzibą w Zabłotcach koło Sanoka, gdzie pracuje do dzisiaj. Alina także zmieniła miejsce pracy, przeszła do pracy w przychodni lekarskiej na Kopalni Strachocina, z biegiem czasu przeniesionej do wsi. Pracuje tam do dzisiaj. Klimkowscy mają córkę Annę (ur. 3.09.1984r.).

      W 1987r. Klimkowscy otrzymali mieszkanie spółdzielcze w Sanoku. Jest to typowe mieszkanie M-3 w bloku 4-piętrowym, o typowym wyposażeniu technicznym. Własnym staraniem doprowadzili je do stanu nadającym się do zamieszkania i wprowadzili się do niego. Praktycznie jednak mieszkali w dwóch domach, w mieszkaniu w Sanoku i w domu Błaszczychów-Piotrowskich w Strachocinie (dla Aliny było to wygodne, miała bliżej do pracy). Z biegiem czasu, po przeprowadzeniu remontu w starym domu, całkowicie przenieśli się do Strachociny, w sanockim mieszkaniu mieszkała córka. Po jej wyjeździe na studia wynajęli mieszkanie lokatorom.
      Córka Aliny, Anna, ukończyła liceum ogólnokształcące, w 2003 roku rozpoczęła studia na filologii francuskiej Uniwersytetu Śląskiego w Sosnowcu.

      Syn Edwarda Francisa Piotrowskiego, James Frank (ur. 28.04.1942r.), jedyny męski przedstawiciel Błaszczychów-Piotrowskich w Ameryce w swoim pokoleniu, ukończył Universitet of Detroit i uzyskał tytuł MBA (Master of Bussines Administration). Służył w wojsku w okresie wojny wietnamskiej, na szczęście wyszedł z niej zdrowo i cało.
      Ożenił się z Claudią C. Bates, wdową po Thomasie Hitt. Adoptował dwie córki swojej żony z pierwszego małżeństwa, Ann Marie (ur. 195r.) i Susan Lynn (ur.1969r.). Z Claudią doczekał się dwóch synów, Jamesa (Jima) Franka juniora (ur. 1972r.) i Williama (Bila) Franka (ur. 1974r.).

      James Piotrowski pracuje jako handlowy przedstawiciel firmy. Mieszka z rodziną w Roseville koło Detroit. Utrzymuje bardzo luźny kontakt z resztą rodziny Błaszczychów-Piotrowskich.

      Potomkowie Franciszka Błaszczychy-Piotrowskiego seniora

      Jak już wspomniano w poprzednim rozdziale informacji o potomkach Franciszka seniora zachowało się w tradycji Błaszczychów-Piotrowskich niewiele. Amerykańscy wnukowie Franciszka (synowie Andrzeja), Bernard i Henry, zmarli bezdzietnie. Potomków pozostawił tylko starszy syn Franciszka, Józef, który wyprowadził się ze Strachociny.

      Córka Bronisława Błaszczychy-Piotrowskiego, Maria (ur. 1942r.), wyszła za mąż za Mariana Lisowskiego (ur. 1938r.). Rodzina Mariana wywodzi się z sąsiedniego Jaćmierza, nie wiadomo czy ma coś wspólnego z Lisowskimi ze Strachociny, ale jest to bardzo prawdopodobne. Po ślubie młodzi Lisowscy zamieszkali w Brzozowie, w domu rodzinnym Marii. Doczekali się trójki dzieci, Małgorzaty (ur. 1964r.), Roberta (ur. 1966r.) i Piotra (ur. 1970r.). Marian zmarł młodo, w wieku 35 lat (w 1973r.). Maria pozostała sama z małymi dziećmi.

      Córka Marii, Małgorzata, przeprowadziła się do Krakowa. Wyszła za mąż za Aleksandra Papowa (ur. 1953r.), Ormianina z pochodzenia (oryginalne nazwisko Aleksandra brzmiało Paparian, Małgorzata poznała go podczas pobytu w Suchumi nad Morzem Czarnym), doczekała się syna Pawła (ur. 7.03.1990r.). Aleksander zginął w wypadku samochodowym w 1997r., w wieku 44 lat. Małgorzata mieszka z synem w Krakowie, pracuje jako fizykoterapeutka..
      Starszy syn Marii, Robert, ukończył studia na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim w zakresie trzech dyscyplin, historii, socjologii i stosunków międzynarodowych. Jest wykładowcą w Wyższej Szkole Ekonomicznej w Jarosławiu. Nie ożenił się jeszcze. Mieszka z matką w Brzozowie, skąd dojeżdża do pracy do Jarosławia. Pracuje nad doktoratem.
      Młodszy syn Marii, Piotr, ożenił się z Michaliną Orzechowską (ur. 26.08.1966r.) z Rymanowa. Michalina jest dentystką. Piotr i Michalina mają dwie córki, Julię (ur. 6.04.1999r.) i Annę (ur. w maju 2004r.), mieszkają w Rymanowie.

      Starsza córka Mieczysława, Halina, wyemigrowała do Australii, założyła rodzinę i mieszka tam na stałe.
      Młodsza córka Mieczysława, Krystyna, wyszła za mąż (mąż inżynier budowlany, dyrektor firmy Budrol), mieszka z rodziną w Krakowie.

      Starszy syn Józefa juniora, Jerzy, przez kilka lat przebywał w Kanadzie, po powrocie zamieszkał w rodzinnym Sanoku. Nie mamy żadnych bliższych wiadomości o nim.
      Młodszy syn Józefa juniora, Bogdan, ożenił się i zamieszkał w Krośnie. Ma dwoje dzieci, Anię i Daniela.

      Potomkowie Marcina Błaszczychy-Piotrowskiego

      Jak już podano w poprzednim rozdziale, starszy syn Teofila, Zenon, nie doczekał się własnych dzieci. Dzieci swojej żony Angielki traktował jako swoje. Nic nie wiemy na ich temat.

      Starsza córka Emiliana Błaszczychy-Piotrowskiego, Zenona (ur. 30.03.1961r.), ukończyła liceum ogólnokształcące w Sanoku a później pedagogikę na Uniwersytecie Jagiellońskim i otrzymała tytuł magistra pedagogiki. Pracuje jako nauczycielka historii w gimnazjum w Sanoku, mieszczącym się w budynku dawnego Gimnazjum im. Królowej Zofii. Wyszła za mąż za Tomasza Kalenieckiego, doczekała się dwójki dzieci, Agaty (ur. 1987r.) i Artura (ur. 1992r.). Zenona i Tomasz Kalenieccy posiadają sklep galanteryjny w Sanoku, prowadzi go Tomasz, trochę pomaga mu ojciec Mieczysław.

      Młodsza córka Emiliana Piotrowskiego, Ewa (ur. 1.03.1964r.), ukończyła liceum ogólnokształcące w Sanoku a później Wydział Stomatologii Akademii Medycznej w Krakowie. Po studiach Ewa wyjechała do Stanów Zjednoczonych, do Chicago. Tam wyszła za mąż za Amerykanina Floyda Reynolda. Nic bliżej o nim nie wiemy. W Stanach Ewa urodziła dwóch synów, Łukasza (ur. 1991r.) i Mateusza (ur. 1992r.). Postanowiła jednak wrócić do Polski. Mąż pozostał w USA, Ewa wychowuje sama chłopaków. Ewa pracuje jako lekarz-stomatolog w Sanoku. Posiada własny gabinet stomatologiczny, oprócz tego pracuje w gabinecie publicznej służby zdrowia. Ewa w czasach szkolnych była bliską koleżanką Bożeny Piotrowskiej „spod Mogiły”, córki Józefa, przedwcześnie zmarłej.

 
Do podrozdziału 'Exodus - Piotrowscy Spod Mogiły'
Do spisu treści
Do podrozdziału 'Exodus - Frynie-Piotrowscy'

 
Do witryny Stowarzyszenia Piotrowskich ze Strachociny
Powrót do witryny Stowarzyszenia Piotrowskich ze Strachociny"