Władysław Henryk Piotrowski
Piotrowscy ze Strachociny w Ziemii Sanockiej
3. Piotrowscy u progu XXI wieku
Omówienie czasów |
Wołacze-Piotrowscy |
Berbecie-Piotrowscy
Siury-Piotrowscy |
Piotrowscy „Spod Stawiska” |
Giyry-Piotrowscy
Piotrowscy „Z Kowalówki” |
Kondy-Piotrowscy |
Piotrowscy „Zza Potoczka”
Piotrowscy „spod Mogiły” |
Błaszczychy-Piotrowscy |
Frynie-Piotrowscy
„Błażejowscy”-Piotrowscy |
„Jajasie”-Piotrowscy |
„Kozłowscy”-Piotrowscy
„Szumy”-Piotrowscy |
Podsumowanie
Koniec XX wieku i pierwsze lata XXI to kolejny „wyjątkowy” okres w historii naszego kraju. Tym razem jednak to określenie jest naprawdę słuszne i rzeczywiście uzasadnione. Polska przeżywa prawdziwą „rewolucję”, na miarę jej tysiącletnich dziejów. „Jesień Ludów” 1989 r., zapoczątkowana wydarzeniami w Polsce, oznaczała upadek systemu komunistycznego w całej Wschodniej Europie. W Polsce w wyniku kompromisu przy Okrągłym Stole i czerwcowych wyborów do Sejmu w 1989r. komuniści oddali władzę w sposób pokojowy w ręce opozycji demokratycznej. Zakończył się okres w dziejach Polski zwany okresem PRL, nastała III Rzeczpospolita. Pierwszym nie komunistycznym premierem został Tadeusz Mazowiecki, rok później prezydentem został wybrany w powszechnych wyborach Lech Wałęsa, polski bohater narodowy najnowszych czasów. Szybko następowały polityczne zmiany. Rozwiązana została PZPR, wprowadzono poprawki do Konstytucji (m.in. przywrócono przedwojenne godło narodowe, białego orła w koronie) sankcjonujące zmianę ustroju politycznego, rozpoczęto przebudowę systemu gospodarczego kraju (reformy Balcerowicza). Po rozwiązaniu Układu Warszawskiego Polskę opuściły wojska sowieckie. Z biegiem czasu w obozie zwycięzców rozgorzały spory ideologiczne (była to normalna reakcja po okresie mobilizacji najróżniejszych sił we wspólnym froncie antykomunistycznym, tak działo się w całej Wschodniej Europie wychodzącej z ery rządów monopartyjnych). Pierwsze wolne wybory parlamentarne w 1991 r. były jeszcze zwycięskie dla podzielonego obozu „solidarnościowego”, ale w przyśpieszonych wyborach w 1993r. (po obaleniu „solidarnościowego” rządu przez posłów „Solidarności”!) zwycięstwo odnieśli już postkomuniści z SLD i PSL. Podobnie wybory prezydenckie w 1995 r. wygrał (w pojedynku z Wałęsą) Aleksander Kwaśniewski, młody przedstawiciel postkomunistów. Mimo swojego zwycięstwa postkomuniści kontynuowali w zasadzie bez zmian reformy polityczne i przemiany gospodarcze zapoczątkowane przez rządy „solidarnościowe” na początku lat 90-tych. W 1997 r. ponownie wróciły do władzy siły „postsolidarnościowe” (prawicowa AWS i centroprawicowa UW), które zaczęły forsować program głębokich reform strukturalnych (reformy: organizacji służby zdrowia, ubezpieczeń społecznych, administracyjną, oświaty) wywołujących wiele kontrowersji i sprzeciwów wśród szerokich warstw społeczeństwa. Kontynuowana była także dalsza przebudowa modelu gospodarczego Polski (m.in. prywatyzacja gospodarki). W 1998 r. Polska przeżywa jeden z ważniejszych momentów w swojej historii, zostaje członkiem paktu NATO. Zbyt szybkie tempo zmian, błędy w rządzeniu, rosnące różnice w poziomie życia poszczególnych grup społecznych, powodują niezadowolenie społeczne i kolejną zmianę ekipy rządzącej. W wyborach 2001 roku zwycięża lewica postkomunistyczna (SLD i UP) z Leszkiem Millerem na czele. Problemy społeczne jednak ciągle narastają, szczególnie dotkliwe staje się ogromne bezrobocie. W maju 2004 Polska wchodzi do Unii Europejskiej. Jest to zdarzenie na miarę tysiąclecia.
Stosunek Piotrowskich do tych wszystkich dziejowych zmian jest bardzo różny, zależny od wielu czynników kształtujących życie poszczególnych rodzin Piotrowskich. Ci z członków rodu, którzy byli w jakimś stopniu związani z byłym systemem politycznym siłą rzeczy nie podchodzą ze zbyt dużym entuzjazmem do tego co się dzieje w kraju. Krytykują rządy „solidarnościowe”, ale także politykę rządów postkomunistycznych, ich zdaniem nie różniących się zbytnio od rządów „solidarnościowych”. Inni zasadniczo są zwolennikami zmian, ale krytykują sposób ich wprowadzania, narzekają na pogarszające się warunki codziennego życia. Młodsze pokolenie, szczególnie ci dopiero wchodzący w dorosłe życie, wszystkie te zmiany przyjmuje bez wielkich emocji, jako coś zupełnie normalnego. Inna rzeczywistość, ta sprzed 1989 r., zaciera się szybko w ich pamięci. Na początku XXI wieku opowieści o kraju w centrum Europy z kartkami na żywność traktują jak bajkę o żelaznym wilku (szczególnie w zetknięciu z aktualnymi problemami rolników ze zbyciem swoich produktów).
W codziennym życiu rodzin Piotrowskich pod koniec XX wieku miały miejsce ogromne zmiany. Po wielkim odpływie emigracyjnym lat powojennych (prawdziwym „exodusie”) w Strachocinie, rodzinnym gnieździe, pozostała zaledwie garstka Piotrowskich, prawdziwe niedobitki rodu, najwierniejsi swojej ziemi ojczystej. Porzucili już oni jednak tradycyjną profesję przodków jakim było rolnictwo, nie jest już ono dla nich podstawą utrzymania. Właściwie wszyscy z nich pracują w przemyśle, budownictwie i szeroko rozumianych usługach, głównie w zakładach i instytucjach Sanoka, dojeżdżając codziennie do pracy autobusami i coraz częściej własnymi samochodami. Nieliczni tylko znajdują zatrudnienie w resztkach kopalni (przekształconej w naturalny zbiornik gazu). Oczywiście, ciągle utrzymują swoje małe gospodarstwa, traktując je jako swoiste działki przyzagrodowe. Uprawia się na nich wszystko po trochu, głównie warzywa i ziemniaki. W ogrodach przydomowych sadzi się wiele drzew i krzewów owocowych, kiedyś tutaj bardzo rzadko lub wcale nie uprawianych, jak czereśnie, wiśnie, morele, brzoskwinie, czarne porzeczki, maliny, jeżyny bezkolcowe, borówki amerykańskie. Coraz częściej w ogródkach pojawiają się krzewy ozdobne i „iglaki”, ale wśród Piotrowskich nie przyjęła się jeszcze moda na ogródki w postaci strzyżonego trawnika i nielicznych krzewów. Takie ogródki znajdują się już przy wielu strachockich domach, tradycyjni Piotrowscy jeszcze się przed tym bronią.
Budowane nowe domy standardem nie ustępują przeciętnym nowym domom miejskim. Zarówno pod względem architektury, zewnętrznego wyglądu, jak i wyposażenia wnętrza. Dobrym przykładem takiego domu może być dom Waldemara Berbecia-Piotrowskiego. Bardzo ładnie położony, z garażem, tarasami widokowymi, wszystkimi „wygodami”, bieżącą wodą zimną i gorącą, elektrycznością, gazem, centralnym ogrzewaniem, telefonem, telewizją satelitarną, piękną łazienką (najefektowniejsze pomieszczenie w domu!) i bogato wyposażoną w urządzenia kuchnią. Podobnie przebudowywane są także stare domy, może nie aż tak bogato, na miarę skromnych możliwości finansowych właścicieli, ale właściwie każdy dom jest wyposażany w bieżącą wodę i łazienkę. W dziedzinie wyposażenia domu jest to największa rewolucja na przestrzeni ostatniego półwiecza.
Styl życia obecnych mieszkańców Strachociny, w tym także Piotrowskich, nie różni się zbytnio od życia mieszkańców miast. Oczywiście, w zależności od zamożności rodziny, jest mocno zróżnicowany. To zróżnicowanie nawet wśród Piotrowskich, będących pod tym względem tradycyjnie grupą dość jednorodną przez wieki, jest w ostatnim okresie coraz większe. Plaga bezrobocia dotarła także do Strachociny (w tej części kraju bezrobocie jest jednym z najwyższych), dla niektórych z rodzin podstawą utrzymania stały się jedynie emerytury i renty starszych członków rodziny, z reguły nie najwyższe. W tych rodzinach nastąpił zdecydowany regres cywilizacyjny w porównaniu z okresem ostatniego dziesięciolecia XX wieku. Sytuacja pracujących jest zdecydowanie inna. Stać ich na lepsze wyżywienie, bogatszy ubiór, lepsze wyposażenie domów, czy większe wydatki na kształcenie dzieci. Właśnie w tej ostatniej dziedzinie zaznaczają się coraz większe różnice. Piotrowscy zawsze bardzo dużą wagę przywiązywali do wychowania i kształcenia swojej młodzieży, nie inaczej jest dzisiaj. Ale nie zawsze rodzice mogą sobie pozwolić na to, aby zapewnić równy start swoim dzieciom z najbogatszymi.
Jak już powiedziano, ogromna większości rodzin Piotrowskich u progu XXI wieku żyje poza rodzinną wsią, rozproszona po całej Polsce, głównie w miastach. W ich życiu w ostatnim okresie też nastąpiły ogromne zmiany w każdej dziedzinie. Zmienił się wygląd polskich miast. Najbardziej rzucającą się w oczy zmianą był wygląd ulic, domów, sklepów. Zaroiło się od ogromnych, kolorowych reklam, które przesłoniły trochę dotychczasową wszechobecną szarzyznę. Wiele budynków w miastach wróciło do dawnych właścicieli, inne były wynajmowane lub dzierżawione przez firmy prywatne. Ci nowi właściciele mieli zupełnie inny stosunek do wyglądu swoich lokali. Przebudowywano i odnawiano elewacje, zmieniano wystrój wnętrz, przede wszystkim sklepów, ale nie tylko, zadbano także o wygląd domów mieszkalnych. Ulice zapełniły się milionami nowych samochodów. Właśnie rozwój motoryzacji można uznać za jeden z najciekawszych aspektów zmian tego okresu. Polacy zawsze byli rozkochani w samochodach (chyba nie tylko oni), potrafili odmówić sobie nawet najbardziej podstawowych rzeczy aby móc zakupić swoją wymarzoną Syrenkę (później Malucha). Jednak poziom dochodów był ciągle tak niski, że tylko nielicznym się to udawało. Dlatego w momencie gdy samochód relatywnie (w stosunku do innych towarów i pensji) staniał (chociaż dalej jest dla Polaka o wiele droższy niż Niemca czy Francuza), Polacy oszaleli na tym punkcie. W 1999 r. pod względem sprzedaży samochodów Polska, mimo swojego ubóstwa, wyszła na szóste miejsce w Europie (sprzedano 640 tys. nowych samochodów) wyprzedzając wszystkie mniejsze kraje zachodnie pod tym względem. Większość tych samochodów Polacy kupili na raty, optymistycznie licząc na dobrą przyszłość. Jeżeli chodzi o Piotrowskich to duża część z nich była już wcześniej zmotoryzowana, dla tych ostatnie lata przyniosły jedynie zmianę używanych modeli samochodów na lepsze. Pozostali w ogromnej większości dorobili się także samochodów. Rosnąca lawinowo ilość samochodów w kraju niestety nie idzie w parze z rozbudową dróg, co powoduje, że u progu XXI wieku Polska przeżywa prawdziwą klęskę korków komunikacyjnych. Zakorkowane są przede wszystkim ulice miast (nie tylko tych największych, korki występują także w mniejszych miastach), ale w sezonie urlopowym korki zdarzają się także na trasach przelotowych. Prawdopodobnie jest to dopiero uwertura do prawdziwego horroru w tej dziedzinie, który czeka Polaków w następnej dekadzie.
Ogromne zmiany zaszły także w innych dziedzinach codziennego życia w Polsce, m.in. w zaopatrzeniu. Otwarcie Polski na Zachód, wymienialność złotówki, spowodowało że rynek został zalany ogromną ilością wszelakich dóbr konsumpcyjnych z importu (niestety, spowodowało to ogromny deficyt w handlu zagranicznym dochodzący w niektórych latach do kilkunastu miliardów dolarów!). W sklepach można kupić praktycznie wszystko to samo co w Niemczech, czy innym kraju zachodnioeuropejskim. Także krajowe zakłady, szczególnie te wykupione przez światowe koncerny (np. w dziedzinie chemii gospodarczej), produkują wyroby nie odbiegające jakością i wyglądem od zachodnich. Wiele jednak polskich zakładów nie wytrzymało konkurencji taniego importu (głównie ze wschodniej Azji) i upadło, m.in. producenci telewizorów, radioodbiorników i innych wyrobów elektroniki codziennego użytku. Ogromnym zmianom uległ handel. Całkowicie zmieniły się relacje „sprzedający - klient”. Sklepy prześcigają się w wymyślaniu sposobów zwabienia klienta, czasy kiedy w sklepach stały po wszystko kolejki zdają się zamierzchłą przeszłością. Do handlu wkraczają ogromne koncerny międzynarodowe ze swoimi hipermarketami, takie jak Hit, Auchan czy Geant. Handluje się tu na tysiącach metrów kwadratowych towarami z całego świata. Rozbudowuje się sieć tanich (dla Polaków ciągle jeszcze niezbyt) lokali typu McDonald`sa, KFC czy Pizza Hut, serwujących natychmiastowe posiłki („fastfood`y”), tradycyjne polskie bary mleczne są w zdecydowanym odwrocie. Pod względem zaopatrzenia, handlu i podaży usług wszelkiego typu Polska zaczyna się upodobniać do przeciętnego kraju zachodnioeuropejskiego.
Te wszystkie zmiany w gospodarce, w zaopatrzeniu, handlu, mają także odbicie w przemianach kulturowych, cywilizacyjnych. Nacisk zachodniej (przede wszystkim amerykańskiej) pop-kultury jest ogromny, ogarnia właściwie prawie wszystkie grupy społeczne. Kultura ta stoi przede wszystkim pod znakiem wielkiej rozrywki, wszystko jest nastawione na zagospodarowanie wolnego czasu, którego Polacy mają coraz więcej (w latach 90-tych powszechną praktyką stał się pięciodniowy tydzień pracy, z wolną sobotą). Następuje szybka komercjalizacja wszystkich dziedzin kultury. Powstają prywatne stacje telewizyjne (Polsat, TVN, Wizja i inne), które oferują atrakcyjny dla przeciętnego widza program odbierając widownię telewizji publicznej. Siłą rzeczy telewizja publiczna także musi się zmieniać, pełno w niej reklam i lekkich programów rozrywkowych nastawionych na przeciętny gust widowni. Rozwija się szybko telewizja satelitarna i kablowa. Pod koniec lat 90-tych na pewnych obszarach kraju (przede wszystkim w dużych miastach) można odbierać kilkanaście programów telewizji polskiej (niektóre o bardzo małym zasięgu, regionalne, miejskie a nawet o zasięgu dzielnicowym, często są to jedynie przejściowe efemerydy), a także programy w języku polskim stacji zachodnioeuropejskich (np. polskie wersje Eurosportu, Discovery czy National Geographic). Oczywiście, w telewizji kablowej i satelitarnej, dostępne są programy w innych językach, głównie niemieckojęzyczne ale także w języku angielskim, francuskim, włoskim, hiszpańskim, rosyjskim i innych. Poziom programów jest ogromnie zróżnicowany, obok stacji które ciągle utrzymują dość wysoki poziom (np. II program TVP) istnieją stacje specjalizujące się w jednostronnych programach przeznaczonych dla pewnej kategorii widzów (np. stacja Wizja Romantica nadająca bez przerwy ciągnące się setkami odcinków latynoskie seriale pełne opowieści o nieszczęśliwych miłościach). Bardzo dużo w telewizji muzyki rozrywkowej (czołowym kanałem z tej branży jest MTV), dużą popularnością cieszą się, zarówno wśród dzieci jak i dorosłych, programy przyrodnicze. Ogromną popularnością cieszą się (z reguły trwa to tylko pewien czas) różnego rodzaju teleturnieje, począwszy od najstarszego „Wielka gra”, poprzez takie jak „Familiada”, „Jaka to melodia”, „Jeden z dziesięciu”, „Va Banque”, „Miliard w rozumie”, na najpopularniejszym w 1999r. „Milionerzy” kończąc Podstawową cechą telewizji lat 90-tych w Polsce jest, rosnąca z roku na rok, zróżnicowana ogromnie oferta dostosowana do najprzeróżniejszych wymagań (może trochę uboga w programy o najwyższej wartości artystycznej przeznaczone dla wąskiej grupy koneserów), pełna reklam i produkcji z całego świata z ogromną przewagą amerykańskich. Jest to zupełnie inny świat w porównaniu z telewizją polska z lat 60-tych czy nawet 70-tych i 80-tych.
Dodatkowym elementem kultury związanym z telewizją jest zjawisko wypożyczalni kaset wideo z filmami i innymi programami. Magnetowidy w Polsce stały się modne już pod koniec lat 80-tych (pod względem ich ilości na statystyczną głowę wyprzedzaliśmy bogatszych sąsiadów), ale prawdziwy szał na tym punkcie zaczął się na początku lat 90-tych. Ambicją każdego było posiadać „wideo”, powstawało mnóstwo wypożyczalni kaset (robiono na tym niezłe interesy), kwitło piractwo, przegrywano bez żadnych tantiem dla twórców nawet zupełnie nowe przeboje kina zachodniego i polskiego, kręcono mnóstwo amatorskich filmów o różnej tematyce. Z biegiem czasu przyszła moda na kamery wideo (bardziej powszechne w połowie lat 90-tych, niestety, dość drogie dla przeciętnie zarabiającego Polaka) i kręcenie okolicznościowych filmów z każdej większej uroczystości (chrzciny, I Komunie św., wesela, zjazdy, spotkania, i inne). Pod koniec lat 90-tych, trochę z powodu rozwoju telewizji (zwielokrotnienie ilości dostępnych programów), trochę zapewne z minięciem mody, utraceniem smaku nowinki, szał na punkcie kaset wideo minął, wypożyczalnie plajtowały, znikały z otoczenia.
Podobne przemiany jak w telewizji zachodzą także w programach radiowych. Powstaje mnóstwo stacji lokalnych, regionalnych, nadających głównie lekką muzykę rozrywkową przerywaną bardzo krótkimi programami informacyjnymi na różne tematy (dość dużo bieżącej polityki). W jakimś sensie charakterystyczną cechą lat 90-tych jest renesans radia mający swe źródło w radioodbiornikach samochodowych. Z każdym rokiem rośnie liczba samochodów, praktycznie każdy z nich jest wyposażony w radio, którego słucha coraz większa ilość ludzi podróżujących do pracy czy na weekend (czas słuchania coraz bardziej wydłuża się ze względu na wszechobecne korki na ulicach miast pod koniec lat 90-tych). Dalej doskonali się technika zapisywania dźwięków, w drugiej połowie lat 90-tych powszechny staje się kompakt-dysk, chociaż ciągle przewagę liczebną ma magnetofon taśmowy. Magnetofony taśmowe są jeszcze tańsze niż odtwarzacze dysków, poza tym o wiele poręczniejsze (modne są miniaturowe magnetofony na słuchawki tzw. walkmany, używane głównie przez młodzież praktycznie wszędzie, na ulicy, w tramwaju, autobusie, nawet na lekcjach), a przede wszystkim mają o wiele większe możliwości jeżeli chodzi o nagrywanie. Powszechny w użyciu sprzęt radiowy (bardzo popularne są tzw. wieże, zestawy składające się z kilku oddzielnych elementów, tunera, wzmacniacza, magnetofonu, itd., ułożonych jeden na drugim, z oddzielnymi kolumnami głośnikowymi) trochę lepszej jakości, zazwyczaj zawiera magnetofon do odtwarzania taśm jak i odtwarzacz dysków. W sklepach z popularnym sprzętem radiowym w Polsce można kupić produkcję najlepszych firm światowych (przodują Japończycy, firma Sony i inne).
Prawdopodobnie największą rewolucją końca XX wieku (porównywalną jedynie z wprowadzeniem telewizji w latach 60-tych) okażą się po latach komputery osobiste i sieć Internetu, chociaż obecnie na co dzień tego nie dostrzegamy. Początki komputerów w domach prywatnych na większą skalę w Polsce (wcześniej to była praktycznie jedynie domena profesjonalistów w uczelniach, ośrodkach obliczeniowych, biurach i zakładach pracy) to koniec lat 80-tych. Początkowo były to maleńkie komputerki przeznaczone głównie do różnego rodzaju gier rozrywkowych, pierwsze popularne modele to Spectrum, później Commodore, Atari, Amstrad i inne. Używała ich przede wszystkim młodzież i dzieci do zabawy. Kupowane były w sklepach dolarowych. Na początku lat 90-tych stały się powszechne, każdy rodzic starał się zakupić swoim pociechom taką zabawkę (mimo że nie była ona taka tania). Komputery większe (tzw. osobiste - PC) na większą skalę rozpowszechniły się w domach prywatnych dopiero w połowie lat 90-tych, wcześniej były używane jedynie w biurach, urzędach, zakładach pracy. Początkowo także służyły głównie do zabawy (wyjątkowo do wykonywania projektów technicznych i innych „fuch” w ramach dorabiania do domowego budżetu), przede wszystkim do najróżniejszych gier. Właściwie przełomem w użytkowaniu prywatnym komputerów było powstanie Internetu. Początki sieci komputerowych na świecie sięgają wczesnych lat 70-tych, ale Internet (sieć WWW - World Wide Web) ruszył dopiero w USA w 1991 roku. W Polsce szybki rozwój Internetu rozpoczął się w drugiej połowie lat 90-tych. Ciągle jesteśmy jeszcze daleko w tyle pod względem ilości użytkowników za krajami zachodnioeuropejskimi, nie mówiąc o Ameryce. Niemniej z każdym rokiem ilość ich rośnie, rośnie także zakres spraw które można załatwiać poprzez Internet i pocztę elektroniczną (e-mail).
Wśród Piotrowskich stosunek do tych wszystkich nowinek był ogromnie zróżnicowany. Siłą rzeczy, w korzystaniu z komputerów, poczty elektronicznej czy Internetu, przoduje młodzież, ale także średnie pokolenie szeroko korzysta z nowych technik w swojej pracy zawodowej. Gorzej z najstarszymi, ci stronią od nowinek, nie tylko komputerów, ale nawet mają trudności z korzystaniem z nowoczesnego sprzętu audiowizualnego domowego użytku. Często muszą uciekać się do pomocy młodzieży, aby uruchomić nowoczesny telewizor, magnetowid czy „wieżę” radiową. Dla odmiany, świetnie radzą sobie z nową techniką najmłodsi, kilkulatki. Bez żadnych zahamowań operują klawiaturą czy myszką. W szkołach mają zajęcia z informatyki, tak że dla nich to jest chleb powszedni. Starych, którzy nie potrafią obsłużyć komputera traktują jak niegdyś traktowano analfabetów. Niestety, tempo zmian jest dla starszych zabójcze. Najmłodsi komputerów używają przede wszystkim do gier i „serfowania” w Internecie. Gry komputerowe stały się tak popularne, że zdominowały całkowicie życie małych Polaków. Przestały się liczyć inne rozrywki, najwięksi maniacy gier nie dawali się wypędzić za żadne skarby na podwórko, tylko tkwili przy klawiaturze lub joystiku. Najpopularniejsze w latach 90-tych gry to Doom, Quake, Civilisation, ale moda się zmieniała bardzo często, w kursie było setki najróżniejszych gier o różnym stopniu trudności, dla odbiorców o różnym wieku. Wśród najmłodszych Piotrowskich nie było nigdy prawdziwie nałogowych graczy, ale zapaleńcy zdarzali się i dalej są w najmłodszym pokoleniu. Na szczęście, z wiekiem kolejno wyrastają z tego okresu, a umiejętności i obycie z komputerem pozostają i są bardzo pożyteczne w dalszym życiu.
Jeżeli chodzi o poszczególne dziedziny kultury (kino, muzyka, literatura, teatr) przełom wieków stoi także, podobnie jak kultura życia codziennego, pod znakiem zalewu produkcji amerykańskiej (w mniejszym stopniu zachodnioeuropejskiej), ale w tych dziedzinach napotkać można jeszcze na niedobitki rodzimej twórczości. W kinach króluje film amerykański, ogromnym powodzeniem wśród młodych widzów (głównie męskiej części) cieszą się „mocne” filmy przygodowe z takimi gwiazdami jak Sylwester Stallone (filmowy Rambo) czy Arnold Schwarzenegger (symbol supermena), ale także ambitniejsze filmy o okropnościach wojny w Wietnamie („Pluton”, „Czas Apokalipsy”, „Łowca jeleni”), życiu Indian („Tańczący z wilkami” Costnera), super produkcje Spielberga typu „Park Jurajski” (opowieść o czasach dinozaurów). Dużą oglądalnością cieszą się takie hity jak „Titanic” czy „Braveheart” (opowieść o walce Szkotów z Anglikami o niepodległość), „Gladiator” (opowieść o czasach starożytnego Rzymu), „Władca pierścieni” oparty na powieści Tolkiena, a także „Lista Schiendlera” reżyserii Spielberga, kręcona w Polsce historia o ratowaniu Żydów w okresie wojny w Krakowie. Wydarzeniem początku XXI wieku staje się „Pasja” Mela Gibsona, przedstawiająca ostatnie 12 godzin z życia Jezusa Chrystusa. Film ten wywołał ogromne poruszenie, a także zajadłe ataki przeciwników. Filmów zachodnioeuropejskich praktycznie w kinach nie ma. Polacy „odgryzają się” produkcją amerykańsko-podobną („Kroll”, „Psy” i „Psy 2” Pasikowskiego, „Killer” Machulskiego). Pod koniec lat 90-tych pojawiają się na ekranie dwie polskie pozycje, które biją wszelkie rekordy oglądalności w kraju, w pobitym polu pozostawiają nawet Amerykanów z „Titanikiem” (chociaż daleko im do rekordu wszechczasów należącego do „Krzyżaków” Forda), „Ogniem i mieczem” Hoffmana i „Pan Tadeusz” Wajdy. Oczywiście, powodzenie tych filmów ma źródła zupełnie poza filmowe. W Polsce pod koniec lat 90-tych kręci się przeciętnie 10 filmów rocznie, co nie jest złym wynikiem w Europie. W filmach wykorzystuje się coraz powszechniej technikę komputerową (przy jej pomocy można pokazać na ekranie dosłownie wszystko), przodują (tak jak pod każdym innym względem). Amerykanie - szczytowym osiągnięciem w tej dziedzinie jest „Park Jurajski” - ale także polscy reżyserzy korzystają z tej techniki, pierwszy na większą skalę zrobił to Hoffman w „Ogniem i mieczem”. Wydarzeniem dekady w dziedzinie filmu jest Oskar dla Andrzeja Wajdy za całokształt twórczości. Sumując, dekada lat 90-tych była niezła dla kina, po pewnym kryzysie na początku dekady, w kinach pojawia się coraz więcej publiczności, szczególnie tej młodej. Przyczynia się do tego otwarcie Polski na świat, premiery kinowe odbywają się w Warszawie w tym samym czasie jak w Paryżu czy Londynie. Dystrybucją zajmują się prawdziwi przedsiębiorcy, którzy nie szczędzą pieniędzy na promocję. Powstają nowe sale kinowe, przede wszystkim w dużych kompleksach zwanych „multikinami”, gdzie można nie tylko oglądnąć film, ale dobrze zjeść, potańczyć, zabawić się. Jeżeli chodzi o Piotrowskich, to różnorodność stosunku do tych wszystkich zjawisk w kinie jest ogromna. Młodzież śledzi wszystko na bieżąco, chodzi do kina często, starsi zdecydowanie rzadziej, a najstarsi praktycznie w ogóle. Jedynie ekranizacje znanych im lektur (”Ogniem i mieczem”, „Pan Tadeusz”) mogą ich zwabić do kina.
W dziedzinie muzyki Polska także jest pod przemożnym wpływem muzyki amerykańskiej. Z Ameryki przychodzą mody na coraz to inne gatunki muzyczne. Rozwija się muzyka „techno”, która szybko dzieli się na kilka różnych gatunków. Jest to muzyka związana z rozwojem elektroniki, przede wszystkim komputerów. Z murzyńskich gett Ameryki wylewa się na świat „rap”. Początkowo buntownicza muzyka anarchistów i gangsterów, z biegiem czasu zostaje zaanektowana przez olbrzymi przemysł fonograficzny, doskonale sprzedając się na całym świecie. W Polsce także „rap” staje się bardzo popularny, najbardziej znanym polskim raperem Był Liroy z Kielc, a zespołem który także tworzył muzykę rapową (chociaż nie tylko) był „Kult” z Kazikiem Staszewskim (z czasem Kazik zaczął występować samodzielnie). Pojawiają się także inne rodzaje muzyki, grunge (ze słynnym zespołem Nirvana), soul, acid jazz. Te wszystkie nowinki muzyczne trafiają teraz bardzo szybko bezpośrednio do Polski, legalnie, najczęściej jednak nielegalnie za pośrednictwem rozwijającego się w niesamowitym tempie piractwa fonograficznego. Coraz więcej ludzi posiada bogate zbiory płyt kompaktowych z ulubionymi wykonawcami, chociaż ceny legalnych płyt są ciągle dość wysokie jak na przeciętną polską kieszeń.
Zjawiskiem specyficznie polskim był rozwój „disco polo” (chociaż i w innych krajach miało miejsce na mniejszą skalę, np. we Włoszech tzw. „italo disco”). „Disco polo” (zwana czasem „muzyką chodnikową”) to prosta muzyka taneczna, w zamyśle łatwa i przyjemna w odbiorze, przeznaczona tylko i wyłącznie do rozrywki, popularna szczególnie na wsi i w małych miasteczkach. Szczyt popularności tej muzyki przypada na połowę dekady, największą jej gwiazdą była Shazza (to pseudonim). Ten rodzaj muzyki spotykał się ze zdecydowaną niechęcią masmediów i przedstawicieli innych gatunków muzyki rozrywkowej, co nie przeszkadzało biciu rekordów sprzedaży kaset z tą muzyką na ulicach i targowiskach. Później emocje wokół „disco polo” przycichły, pod koniec dekady straciła mocno na popularności. Pewną odmianą „disco polo” (chociaż uprawianą także przez poważniejszych wykonawców, np. przez Marylę Rodowicz) była tzw. „piosenka biesiadna”, współczesne wykonania starych popularnych standardów, np. „Na zielonej Ukrainie”, „Marianna”, piosenki „cygańskie”, harcerskie, partyzanckie, itp.
Przejściową, ale bardzo dużą popularnością cieszyły się tzw. boys bandy, zespoły bardzo młodych muzyków grających lekką muzykę rockową dla najmłodszych. W Polsce najpopularniejszym takim zespołem był „Just-5”, największymi fankami jego wśród Piotrowskich były najmłodsze dziewczyny.
Pod koniec dekady lat 90-tych zjawia się w Polsce moda na folklor (też pod wpływem amerykańskim, ale tym razem mocno zeuropeizowanym). Prekursorem jego popularności w Polsce był Jugosłowianin Goran Bregovic, znany kompozytor muzyki do filmów, autor wielu przebojów (słynny „Kałasznikow”), czerpiący pełnymi garściami z autentycznej muzyki ludowej cygańskiej i południowosłowiańskiej. Goran stał się szybko prawdziwym bożyszczem nie tylko polskiej młodzieży, ale także dorosłych generacji. Ogromnym przebojem stała się jego piosenka wykonywana razem ze znaną i popularną w Polsce piosenkarką Kayah, „Prawy do lewego”. Kolejną modą po Bregowicu był zespół „Brathanki”, ze solistką Heleną Mlynkową, pochodzącą z Czeskiego Śląska. Największym ich przebojem była piosenka „Czerwone korale”, wykonywana nieskończoną ilość razy na weselach, zabawach młodzieżowych i przy innych okazjach. Była to ogromnie dynamiczna melodia, świetnie nadająca się do tańczenia, szczególnie do zespołowego szaleństwa. „Brathanki” sięgnęli po folklor góralski, w ich opracowaniu dotarł on do młodzieży, która z reguły nie cierpi prawdziwej muzyki góralskiej. W ślady „Brathanków” poszedł zespół braci Golców („Golec uOrkiestra”), prawdziwych górali z Beskidów. W tym samym nurcie folklorystycznym mieściła się także muzyka latynoamerykańska, przeżywająca swój renesans na świecie, także w Polsce. Najpopularniejsi jej wykonawcy to Ricky Martin i Enrique Iglesias, syn słynnego Julia.
Jeżeli chodzi o literaturę to tak jak w każdej innej dziedzinie, pod koniec XX wieku następuje prawdziwa rewolucja. Powstaje duża ilość firm wydawniczych, które prześcigają się w dostarczaniu na rynek ogromnej ilości książek. Niestety, zdecydowana większość to bezwartościowa literatura bardzo niskiej próby. Do rangi symbolu urosła słynna seria „Harlequinów”, ckliwych romansów będących jakimś odpowiednikiem literackim latynoskich seriali telewizyjnych. Wydawanych jest wiele pozycji z dziedziny „science fiction”, fantasy (baśnie), popularno-naukowych (lub pseudo-naukowych np. książki Suworowa na temat najnowszej historii), pamiętników, które wcześniej nie ukazywały się w Polsce. Oczywiście, ukazują się także i poważniejsze pozycje. Wydaje się także dużą ilość encyklopedii, poradników, atlasów, przewodników, podręczników do nauki języków, często są to niezbyt udolne tłumaczenia, przygotowane pośpiesznie, pełne błędów językowych i merytorycznych. Księgarnie zawalone są książkami, niestety, ceny ich są coraz wyższe. Polakom nie starcza pieniędzy na zakup książek, ważniejsze są inne potrzeby. Pod koniec dekady sytuacja na rynku wydawniczym pogarsza się, niemniej ciągle księgarnie wyglądają imponująco w porównaniu z poprzednim półwieczem. Gorzej przedstawia się sytuacja z czytelnictwem. Polacy czytają coraz mniej książek. Nie korzystają z bibliotek, bo jest ich coraz mniej (brak pieniędzy na zakup książek i utrzymanie), nie kupują książek bo nie mają pieniędzy. Poza tym oferta telewizji jest tak silną konkurencją, że książka zdecydowanie z nią przegrywa. Wydarzeniem dekady w Polsce była nagroda Nobla dla poetki Wisławy Szymborskiej (1998r.). Dość powszechna była opinia, że dostała ją w „zastępstwie” Zbigniewa Herberta, prawdopodobnie najwybitniejszego polskiego poety drugiej połowy XX wieku, pominiętego przez Szwedzką Akademię ze względu na „niepoprawność polityczną”. Najbardziej poczytnymi pisarzami byli William Wharton (bardzo ciekawe zjawisko, amerykański pisarz, mało znany w Ameryce i Zachodniej Europie, bijący rekordy popularności w Polsce), Ludlum, Forsyth, Deniken, z polskich Manuela Gretkowska, Jerzy Pilch, Stefan Chwin. Jeżeli chodzi o zainteresowanie książką wśród Piotrowskich, było zdecydowanie większe od przeciętnego. Siłą rzeczy najwięcej czytała młodzież szkolna i studenci. Ale także starsze pokolenie dość dużo czyta, niektórzy „Harlequiny”, ale zdarzają się i czytelnicy Vonneguta.
Oczywiście, głównie czyta się gazety i czasopisma. Tutaj także nastąpiły duże zmiany. Dawne gazety partyjne usamodzielniły się, część upadła, część przeżyła, ale te znalazły się w trudnej sytuacji finansowej. Sztandarowa „Trybuna Ludu” straciła ogromnie na nakładzie, ale przeżyła jako „Trybuna”, związana z polityczną opcją lewicy (SLD). Na miejsce dawnych gazet partyjnych powstały gazety formalnie niezależne politycznie w swych poglądach, ale w rzeczywistości powiązane z pewnymi opcjami politycznymi. Gazetą codzienną o największym nakładzie stała się „Gazeta Wyborcza” Adama Michnika, o swoistej linii politycznej, bliskiej lewemu skrzydłu Unii Demokratycznej (później Unii Wolności), mocno krytykowana zarówno z lewej jak i prawej strony sceny politycznej. Mniejsze nakłady miały gazety związane z prawicą, „Życie” Tomasza Wołka, „Gazeta Polska” Wierzbickiego, czy „Nasz Dziennik” o opcji narodowo-katolickiej. Poza takimi gazetami, o zdecydowanych opcjach politycznych, istniały gazety stroniące od polityki, zajmujące się głównie biznesem, nastawione głównie na zarobek na reklamie. Często były to gazety przejęte przez wydawców zagranicznych, głównie z Niemiec (np. „Dziennik Bałtycki” na Pomorzu). Także zdecydowana większość ogromnej ilości kolorowych czasopism ukazujących się na rynku to mutacje magazynów zachodnich, głównie niemieckich. Kierowane są one głównie do młodzieży i kobiet.
Jak już wielokrotnie wspominano, stosunek poszczególnych Piotrowskich do ogromnych zmian, które zachodziły w Polsce w ostatnim okresie jest bardzo różny. Najstarsi często nie mogą się odnaleźć w nowej rzeczywistości, średnie pokolenie z dużym powodzeniem (na tle innych) adaptuje się do nowych warunków życia, dla najmłodszych to jest ich świat, innego nie znają. Pod tym względem Piotrowscy nie różnią się w niczym od reszty społeczeństwa polskiego z przełomu Tysiącleci.
Wszystkie powyższe uwagi dotyczące stosunku Piotrowskich do otaczającej ich rzeczywistości odnoszą się do tych z nich, z którymi udało się nawiązać bliższy kontakt. Niestety, z ogromną większością takiego kontaktu nie ma. Jeżeli nawet zamieszczono o nich jakieś skąpe informacje, to jedynie te, które uzyskaliśmy z innych źródeł, nie bezpośrednio od nich.