Władysław Henryk Piotrowski
 
Piotrowscy ze Strachociny w Ziemii Sanockiej

 

1. Pierwsza połowa XX wieku - Początki wielkiej emigracji

Omówienie czasów |  Wołacze-Piotrowscy |  Berbecie-Piotrowscy
Piotrowscy „spod Stawiska” |  Giyry-Piotrowscy |  Rodzina Piotrowskich „z Kowalówki”
Kondy-Piotrowscy |  Piotrowscy „spod Mogiły” |  Błaszczychy-Piotrowscy
Frynie-Piotrowscy |  „Błażejowscy”-Piotrowscy |  „Jajasie”-Piotrowscy

      Piotrowscy „spod Stawiska”:

      Najstarszy syn Pawła „spod Stawiska”, Jan (ur. 5.02.1898r.), jako młody chłopak wziął udział w I Wojnie Światowej. Tak jak wielu rodaków ze Strachociny, znalazł się na froncie włoskim. Szczęśliwie udało mu się z niego powrócić zdrowo i cało. Po zakończeniu I Wojny pozostał w wojsku, wziął udział w wojnie polsko-bolszewickiej 1919-20r. Z armią marszałka Piłsudskiego brał udział w wyprawie kijowskiej. Po przeciwuderzeniu bolszewickim, w ciężkich walkach jego oddział wycofał się aż pod Warszawę. Jan wziął udział w bitwie warszawskiej, po podpisaniu pokoju ryskiego został zdemobilizowany i powrócił do domu.
      Po powrocie z wojny Jan ożenił się z Marianną Berbeć-Piotrowską (ur. 12.07.1904r.), córką Jana Berbecia-Piotrowskiego i Balbiny Woźniak. Ślub odbył się w 1921r. w Strachocinie. Rodzinę Marianny przedstawiono bliżej przy prezentacji „klanu” Berbeciów-Piotrowskich. Po ślubie Jan i Marianna wyprowadzili się z rodzinnej wsi i osiedli w sąsiedniej Grabownicy. Przy finansowej pomocy ojca Marianny, przebywającego w Ameryce, kupili 6-hektarowe gospodarstwo z zabudowaniami w przysiółku Grabownicy zwanym „Wielowiejszczyzną”. Nazwa pochodziła od nazwiska dawnego właściciela ziemskiego, do którego ten teren należał, z biegiem czasu mieszkańcy wsi przekręcili nazwę i potocznie nazywali tę część wsi „Wileńszczyzną”. Tak więc Piotrowscy „spod Stawiska” w Grabownicy zmienili przydomek na Piotrowskich „z Wileńszczyzny”. Zakupiony dom był stary, wymagał remontu. Z biegiem czasu Jan zamierzał wybudować nowy dom, zgromadził nawet materiał budowlany przez 1939r., ale po wkroczeniu Armii Radzieckiej materiał został zarekwirowany do budowy umocnień. W starym domu przyszło Janowi i Mariannie żyć do śmierci. Razem z młodym małżeństwem zamieszkała matka Marianny, Balbina z Woźniaków, i przejściowo brat Marianny, Stanisław. Wkrótce potem Stanisław ożenił się z mieszkanką Grabownicy i wyprowadził z domu.
      Jan i Marianna doczekali się czterech synów, Adolfa (ur. 23.05.1923r.), Władysława (ur. 8.10.1925r.), Józefa (ur. 19.06.1935r.) i Mieczysława (ur. 24.12.1938r.), oraz córki Elżbiety (ur. 2.02.1928r.).
      Najmłodszy Mieczysław zmarł jako niemowlę 30.12.1938r.

      Jan i Marianna szybko i łatwo wrośli w miejscową społeczność. Jan z dużym powodzeniem prowadził gospodarstwo. Dorywczo dorabiał przewożąc ropę naftową z Kopalni Ropy w Grabownicy do stacji kolejowej w Sanoku. Marianna, zajmowała się prowadzeniem domu i wychowywaniem dzieci. Była kobietą o dużej kulturze osobistej, osobą mądrą, czytała bardzo dużo książek, namiętnie słuchała radia, interesowała się szerokim światem. Jan z Marianną tworzyli dobraną parę małżeńską. Dzieci wychowywali w sposób tradycyjny, po katolicku, w duchu wartości, które od zawsze były kultywowane w rodzinach Piotrowskich.
      Mimo zaawansowanego wieku, Jan wziął udział także w kampanii wrześniowej 1939r. Został zmobilizowany do Obrony Narodowej i znalazł się na granicy słowackiej. Pod naciskiem armii niemieckiej jego oddział cofał się na wschód, w kierunku granicy rumuńskiej. 17 września polskie oddziały zostały zaatakowane przez Armię Czerwoną od wschodu. Podczas próby przedostania się do Rumunii Polacy zostali wzięci do niewoli, rozbrojeni, oficerów oddzielono od żołnierzy (zginęli później w Katyniu i innych miejscach kaźni), szeregowych żołnierzy przetrzymano trzy tygodnie i wypuszczono do domów. Jan wrócił do rodziny zdrowy i cały. Po wojnie Jan podjął stałą pracę w Kopalni Grabownica. Cieszył się w Grabownicy dużym uznaniem i szacunkiem. W 1947r. został na jedną kadencję wójtem gminy Grabownica. Później wrócił do pracy na Kopalni, w pierwszej połowie lat 50-tych wycofał się z życia publicznego. Dopiero w 1957r., w okresie odwilży październikowej, został przewodniczącym Gromadzkiej Rady Narodowej w Grabownicy. Pracował na tym stanowisku aż do przejścia na emeryturę w 1965r. Zmarł 8 lipca 1975r., został pochowany na grabownickim cmentarzu. Marianna przeżyła męża 10 lat, zmarła 12 grudnia 1985r., została pochowana obok męża, pod wspólnym nagrobkiem.

      Młodszy syn Pawła, Władysław (ur. 29.05.1902r.), jako młody chłopak został wcielony do wojska, do kawalerii. W trakcie służby wojskowej uległ ciężkiemu wypadkowi. Zwolniony do „cywila”, wkrótce potem zmarł w domu rodzinnym.

      Trzeci syn Pawła Piotrowskiego „spod Stawiska”, Stanisław (ur. 23.03.1906r.) ożenił się z Zofią Gorlicką (ur. 27.03.1912r.), córką Józefa Gorlickiego i Wiktorii Klimkowskiej.
      Gorliccy to nowy ród w Strachocinie, przybyli tutaj w połowie XIX wieku. Prawdopodobnie byli przybyszami z bardziej odległych okolic Polski. Kacper Niesieci w swym herbarzu mówi, że jacyś Gorliccy, herbu Oksza, mieszkali w XVIII wieku w Ziemi Sandomierskiej. Nie byli znaczącą szlachtą, Niesiecki nic, poza krótką notatką, o nich nie pisze. Prawdopodobnie jakiś ich przedstawiciel, zapewne zupełnie zubożały, zawieruszył się aż w okolice Sanoka. Pierwszym Gorlickim, który zjawił się w Strachocinie, był Jan Gorlicki, żonaty z Anną Drozd. Syn Jana, Józef Gorlicki, ożenił się z Wiktorią Klimkowską (ur. ok. 1877r.), córką Feliksa Klimkowskiego i Marianny Adamiak. Ród Klimkowskich był już wielokrotnie przedstawiany wcześniej. Najstarszym znanym przodkiem Wiktorii był Józef Klimkowski, żyjący w połowie XVIII wieku, żonaty z Jadwigą. Jego syn Andrzej (ur. 21.11.1759r.) ożenił się z Wiktorią Mielecką, córką Wawrzyńca. Do Klimkowskich należało gospodarstwo w dole wsi, ich dom nosił numer 56. Najmłodszy syn Andrzeja, Wojciech (ur. 13.04.1812r.), dziadek Wiktorii, ożenił się z Apolonią Piotrowską, córką Sebastiana, kuzynką dziadka Stanisława, Wincentego Piotrowskiego, i został dziedzicem ojcowskiego gospodarstwa. Wojciecha potocznie nazywano „Klimem” (możliwe, że już jego dziadka tak nazywano), stąd wzięła się nazwa wzgórka na trasie traktu „cesarskiego”, który przebiegał obok domu Klimkowskich, nazywano go „Klimową Górą”. Był dużym utrudnieniem w ruchu drogowym, konie z trudem dawały sobie z nim radę. Trzeci syn Wojciecha, Feliks (ur. 15.05.1849r., zm. 30.09.1926r.), ojciec Wiktorii, ożenił się z Marianną Adamiak, córką Grzegorza i Zofii Daszyk (córka Andrzeja Daszyka), a z jego córką, Wiktorią, ożenił się Józef Gorlicki. Młodzi Gorliccy zamieszkali w domu Klimkowskich. Mieli czwórkę dzieci; Katarzynę (ur. 30.11.1903r.), Feliksa (ur. 29.05.1906r.), Zofię, żonę Stanisława, i Marcjannę (ur. 11.11.1921r.). Nie wiadomo w jaki sposób całe gospodarstwo Klimkowskich i dom numer 56 przeszedł w ręce Gorlickich, przecież Feliks Klimkowski miał dziesięcioro rodzeństwa, a Wiktoria trójkę, bardzo możliwe, że Klimkowscy zabrali się z falą emigracyjną, która na początku XX wieku ruszyła ze Strachociny za ocean. Mieszkańcy wsi często nazywali Gorlickich „Klimami”.
      Stanisław i Zofia Piotrowscy po ślubie zamieszkali w starym domu Klimkowskich, teraz domu rodzinnym Gorlickich. Potocznie określano ich także przezwiskiem „Klim”, najczęściej mówiono o domownikach że są „od Klima”. Stanisław włączył się do pracy w rodzinnym gospodarstwie Gorlickich. Miodowe miesiące młodej pary nie trwały długo, pod koniec sierpnia 1939 roku Stanisław, jak wielu młodych mężczyzn został zmobilizowany i wziął udział w kampanii wrześniowej. Stanisław służył w 2 pułku strzelców podhalańskich, który w czasie pokoju stacjonował w Sanoku. W przededniu wojny pułk został włączony do armii „Kraków” i zajął pozycję obronną pomiędzy Olkuszem a Krzeszowicami. Już w pierwszym dniu wojny dostał się pod zmasowany atak niemieckich sił pancernych i został zmuszony do odwrotu. Trasa odwrotu wiodła przez Skawinę w okolice Wojnicza, gdzie część pułku (w niej służył Stanisław) 8 września została okrążona przez przeważające siły niemieckie. Dowódca wydał rozkaz zniszczenia broni i przedzierania się pojedynczo na wschód. Stanisławowi udała się ta sztuka i wrócił po kilkunastu dniach do Strachociny. Wojna dobiegła końca, Strachocina znalazła się w rękach Niemców.
      Stanisław po powrocie do domu zastał żonę z nowonarodzoną córką Czesławą (ur. 13.09.1939r.). Szczęśliwie uniknął niewoli niemieckiej, zakasał rękawy i zabrał się do pracy w gospodarstwie. 7 lipca 1942 r. przyszła na świat druga córka, Kazimiera Marianna.
      Wkrótce po urodzeniu młodszej córki Stanisław zmarł (17.10.1942r.). Zofia została sama z dwoma małymi córkami. Nie wyszła powtórnie za mąż, poświęcając się wychowaniu córek. Wychowanie ich było ogromnym wyzwaniem dla niej, czasy były niezmiernie ciężkie, ale udało się jej jednak tego dokonać. Obydwie córki zostały wychowane w tradycyjny, tak charakterystyczny dla Piotrowskich, sposób, mimo że małżeństwo Zofii i Stanisława Piotrowskiego przecież nie trwało długo. Było to wychowanie w surowych zasadach, skromnych wymaganiach od innych, a dużych od siebie.

      Najmłodszy syn Pawła „spod Stawiska”, Józef (ur. 10.03.1910r.), podobnie jak większość jego rówieśników, miał bardzo ciekawą młodość, przypadającą na początki niepodległej Polski. Co prawda, w domu nie przelewało się, ale i bez większych pieniędzy młody człowiek mógł żyć interesująco. We wsi działało Koło Młodzieży Wiejskiej, które organizowało czas młodzieży w najróżniejszy sposób. Józef był członkiem grupy muzycznej, która nosiła nazwę „Wesoła Paka ze Strachociny”. Obok niego grał w niej Stanisław Berbeć-Piotrowski, Bolesław Lisowski, Tadeusz Klimkowski i Bronisław Radwański. Józef był liderem zespołu, grał na klarnecie. „Wesoła Paka” muzykowała po całej okolicy.
      Właśnie podczas występu zespołu w sąsiedniej Pakoszówce Józef wypatrzył swoją przyszłą żonę, Mariannę Dąbrowską (ur. 2.05.1912r.), i zakochał się w niej „po uszy” (z wzajemnością). Sprawa nie rokowała dobrze, Dąbrowscy nie byli zadowoleni z wyboru córki, liczyli na lepszą partię dla niej. Ta jednak postawiła na swoim (tradycja rodzinna mówi, że uciekła z domu) i związała się na całe życie z Józefem. Ślub odbył się w 1932r. w strachockim kościele.
      Ojcem Marianny był Piotr Dąbrowski. Rodzina Dąbrowskich była stosunkowo bogata, ogólnie szanowana, stojąca wysoko w społecznej hierarchii Pakoszówki. Bardzo możliwe, że jej przodek pochodził ze Strachociny (w Pakoszówce w XVIII wieku nie było Dąbrowskich), ale nie wiadomo z której gałęzi Dąbrowskich pochodził i kiedy przeniósł się do Pakoszówki.
      Po ślubie Józef i Marianna zamieszkali w domu rodzinnym Józefa. Razem tworzyli doskonałą parę małżeńską. Marianna pochodziła z „dobrego” domu, o stosunkowo wysokim poziomie cywilizacyjnym. Wychowana od dziecka w otoczeniu ludzi wykształconych, wśród książek, przejawiała uzdolnienia artystyczne. Łatwo znalazła wspólny język z teściami, z teściową, Katarzyną z Radwańskich, łączyła ją prawdziwa przyjaźń. Marianna potrafiła stworzyć ciepły dom rodzinny, wnętrze domu ozdobiła firankami, kwiatami, wyszywanymi makatami, serwetkami i obrusami. Przed domem założyła piękny ogród kwiatowy. W posagu dostała maszynę do szycia (marki „Singer”), jedną z pierwszych we wsi. Potrafiła bardzo dobrze szyć, szyła nie tylko dla siebie, ale także dla rodziny i sąsiadów.
      Po kilku latach Piotrowskim urodziła się córka, Janina Władysława (ur. 24.09.1936r.). Józef, podobnie jak starszy brat, wziął udział w II wojnie światowej, na szczęście wrócił z niej żywy i zdrowy. Po wojnie Stanisław i Marianna doczekali się jeszcze dwójki dzieci, Zbigniewa Stanisława (ur. 28.08.1947r.) i Alicji (ur. 18.08.1950r.).

      Józef podjął pracę na Kopalni, jako wyróżniający się pracownik został skierowany do szkoły, ukończył zaocznie Szkołę Wiertniczą w Krośnie. Pracował w Kopalnictwie Nafty i Gazu do emerytury w różnych zakładach, nie tylko w Strachocinie, ale także w sąsiedniej Grabownicy, w Czarnej koło Ustrzyk Dolnych, w rejonie Lubaczowa, w rejonie Krosna i Jasła. Józef był mistrzem-wiertaczem, „szefem” wiertni, i razem z wiertnią przenosił się ciągle z miejsca na miejsce. Oprócz tego prowadził ciągle małe gospodarstwo w Strachocinie, zajmowała się nim, oczywiście, głównie Marianna. W 1952r. Józef zakupił od gminy stary dom ludowy w górze wsi, położony niedaleko domu rodzinnego, przebudował go i przystosował do zamieszkania przez rodzinę. Połowę domu dzierżawiła poczta na urząd pocztowy świeżo otwarty w Strachocinie. Opłaty dzierżawne były dodatkowym dochodem dla rodziny. W nowym miejscu Józef i Marianna stworzyli wspaniały dom rodzinny, po latach wspominany ciepło przez dzieci i wnuków. Józef był troskliwym mężem i ojcem, człowiekiem bardzo towarzyskim i otwartym na innych ludzi. Prowadził otwarty dom, często przychodzili do niego koledzy, przyjaciele i sąsiedzi, na karty, szachy, próby muzyczne. Marianna zajmowała się domem, doskonale gotowała i piekła, szyła, haftowała, starannie wychowywała dzieci. Właśnie wychowanie i wykształcenie dzieci było jednym z najważniejszych (a może najważniejszym) celów w życiu, zarówno dla Józefa i Marianny. Pogodną starość Piotrowscy spędzili w rodzinnym domu, u boku najmłodszej córki, Alicji. Józef zmarł 13.10.1986r., Marianna trzy lata później, 29.01.1989r. Zostali pochowani we wspólnym grobie na strachockim cmentarzu.

      Jedyna córka Pawła, Marianna Władysława (ur. 12.08.1913r.), w młodości zachorowała na powszechną w tym czasie gruźlicę („suchoty”) i zmarła jako panna.

 
Do podrozdziału 'Berbecie-Piotrowscy'
Do spisu treści
Do podrozdziału 'Giyry-Piotrowscy'

 
Do witryny Stowarzyszenia Piotrowskich ze Strachociny
Powrót do witryny Stowarzyszenia Piotrowskich ze Strachociny"