Władysław Henryk Piotrowski
Piotrowscy ze Strachociny w Ziemii Sanockiej
3. Wnukowie Stefana
Józef |
Michał |
Wojciech |
Szymon |
Stefan (syn Stanisława) |
Katarzyna
Zofia |
Antoni |
Franciszek |
Ignacy |
Konstancja |
Ewa |
Marianna
Dorosłe życie wnuków Stefana przypadało na szczególnie burzliwy okres w dziejach Polski, Galicji i rodzinnej wsi. Polska po marazmie okresu „saskiego” zaczęła powoli nadrabiać stracony do Europy dystans na wszelkich polach. Zaczął się systematyczny rozwój gospodarczy w dziedzinie przemysłu (manufaktury), handlu, rolnictwa. Z punktu widzenia Strachoczan szczególnie ważne były zmiany w rolnictwie, ale na nie rzutowała także ogólna sytuacja gospodarcza. Strachocina leżała w tej strefie Polski, gdzie docierały jedynie dalekie echa zmian, którymi ogarnięta była Zachodnia Europa, w mniejszym stopniu zachodnie dzielnice Polski. Niemniej i tutaj docierały nowinki. Powoli wprowadzano w uprawie nowoczesny płodozmian. Doskonalono narzędzia rolnicze, sochę zastąpił pług, co prawda, jeszcze drewniany ale z żelaznym lemieszem. Do uprawy wprowadzono koniczynę, będącą nie tylko doskonałą paszą dla bydła ale także źródłem azotu dla upraw po koniczynie. Oczywiście, wszystkie te nowinki przyjmowały się powoli, z oporami. Najpierw wprowadzano je na roli gospodarstwa dworskiego, dopiero z opóźnieniem naśladowali je pozostali mieszkańcy wsi. Piotrowscy, z natury bardzo konserwatywni i rozważni, nie należeli do pionierów zmian, ale widząc korzyści które przynosiły, przyłączali się do ich zwolenników.
Pod względem politycznym pod koniec życia wnuków Stefana miały miejsce najsmutniejsze wydarzenia w historii Polski. W wyniku I rozbioru Strachocina wraz z całą Galicją znalazła się w państwie Habsburgów, którzy od razu zaczęli wprowadzać swoje porządki. Zmiany te dotknęły bezpośrednio także mieszkańców Strachociny, w tym także Piotrowskich. Jak już wspomniano w części pierwszej, jedną z najważniejszych zmian było zdegradowanie do warstwy chłopskiej ogromnych rzeszy drobnej, ubogiej szlachty, i pozbawienie jej udziału w życiu politycznym państwa. Wpłynęło to znacząco na świadomość obywatelską i przyczyniło się do tego, że społeczeństwo lokalne stało się prowincjonalne i zacofane. Nie wiemy w jakim stopniu dotyczyło to Piotrowskich, nie jesteśmy pewni ich statusu społecznego. Jeżeli te zmiany nie miały dla nich bezpośredniego znaczenia bo należeli do warstwy chłopskiej, to ważne dla nich były inne zmiany wprowadzone przez tzw. „ustawy józefińskie”, ograniczenie wymiaru pańszczyzny, ścisłe określenie długości dnia roboczego przy odrabianiu pańszczyzny (w okresie letnim - 12 godzin z 2-godzinną przerwa, w okresie zimowym - 8 godzin z 1-godzinną przerwą), ograniczenie stosowania kar cielesnych, zagwarantowanie dziedzicznego prawa użytkowania ziemi. Z pewnością dotyczyła Piotrowskich jedna zasadnicza zmiana – wysokie nowe podatki nałożone na wszystkich mieszkańców Galicji, niezależnie od ich statusu społecznego.
Najstarszym wnukiem Stefana był zapewne Józef, syn Stanisława. Józef urodził się ok. 1720 roku. Dość wcześnie się ożenił, jego żona nosiła imię Katarzyna, prawdopodobnie nazwisko jej brzmiało Liwocz.
Liwoczowie to stary ród kmieci strachockich, dość bogaty jak na strachockie warunki. Liwoczowie mieszkali w środkowej części wsi, w domu noszącym później numer 34, tuż obok „Mogiły”, charakterystycznego pagórka, położonego niedaleko dzisiejszego Domu Ludowego, uważanego za prehistoryczny kurhan. Trudno powiedzieć dlaczego Piotrowscy wiązali się z rodziną Liwoczów, może chodziło o duży posag, Katarzyna miała tylko jednego brata, Szymona Liwocza, tak więc rodzinny majątek nie miał zbyt dużego „obciążenia” działami i posagami. Piotrowscy, mimo że ciągle bogaci jak na stosunki strachockie, musieli dbać o to, aby w wyniku podziałów majątku pomiędzy synów, nie stoczyć się do kategorii biedaków.
Ze sprawą ożenku Józefa z córką kmiecia wiąże się sprawa statusu społecznego Piotrowskich. Jeżeli nawet byli formalnie szlachcicami (a wszystko na to wskazuje), to prawdopodobnie ich poczucie szlacheckości nie było zbyt silne, na pewno nie na tyle silne, aby nie myśleć realnie o życiu. Dlatego w projektach małżeńskich decydujące znaczenie miały zawsze sprawy materialne a nie, niewiele znaczące na co dzień, szlachectwo. Tym bardziej, że kmiecie w Strachocinie, jako wsi królewskiej, mieli zupełnie inny status społeczny niż kmiecie w dobrach prywatnych. Obowiązywała ich o wiele niższa „pańszczyzna” (praca na ziemi folwarcznej jako forma czynszu dzierżawnego za uprawianą ziemię). Co prawda, obowiązywały ich dodatkowe świadczenia na rzecz starostwa grodowego w Sanoku, ale świadczenia te były dosłownie symboliczne. Dodatkową okolicznością określającą specyficzne warunki strachockich kmieci był niewielki rozmiar strachockiego folwarku, bogatsi z kmieci wysyłali do odróbki niewielkiej „pańszczyzny” swoich parobków (było to powszechnym zwyczajem w podobnych sytuacjach). Zróżnicowanie majątkowe wśród mieszkańców wsi było już w tym czasie bardzo duże, wielu przedstawicieli strachockiej „szlachty” było biednych jak przysłowiowa mysz kościelna, podczas gdy niektórzy z kmieci, dziedziczący od pokoleń duże gospodarstwa, byli (na ówczesną miarę) prawdziwymi bogaczami. Decydujące znaczenie miały przy tym podziały majątków pomiędzy dzieci oraz zawierane małżeństwa. Dlatego kojarzenie małżeństw miało duże znaczenie, często nie liczyło się z formalnym statusem społecznym młodych. Uczucia pomiędzy młodymi, najczęściej, chociaż nie zawsze, były brane pod uwagę na samym końcu.
Po ślubie Józef zamieszkał zapewne z dziadkiem Stefanem w starym domu Piotrowskich nad Potokiem Kiszkowym (noszącym później nr 45), po wyprowadzeniu się Kazimierza do swojego domu.
W „Księdze Metrykalnej” odnotowany jest tylko jeden syn Józefa i Katarzyny, Michał, urodzony 7.08.1753r. Rodzicami chrzestnymi Michała byli Szymon Liwocz i Marianna Warsatka. Szymon Liwocz to rodzony brat Katarzyny, Marianna Warsatka pochodziła zapewne spoza Strachociny, albo „Warsatka” to tylko przezwisko-przydomek Marianny (bardzo prawdopodobne), później w Strachocinie nie występuje takie nazwisko.
Oprócz syna Michała, Józef i Katarzyna mieli córkę Barbarę urodzoną przed 1753 rokiem (ok. 1740r.). Prawdopodobnie mieli oni także inne dzieci, urodzone przed 1753 rokiem, może ich córką była Katarzyna, która wyszła za mąż (3.9.1769r.) za wdowca Jakuba Szczepańskiego. Ale to nie jest pewne, Katarzyna mogła być córką Michała, lub nawet stryja Kazimierza (to raczej mało prawdopodobne). Jeżeli Józef miał poza tym jakieś inne dzieci, to musiały one zemrzeć w dzieciństwie lub w młodości (raczej nie wchodziła w grę emigracja ze wsi, chociaż nie można jej całkowicie wykluczyć). Nie ma o nich żadnych informacji w „Księdze Metrykalnej”, ale wydaje się naturalne że były. Sytuacje gdzie małżeństwo pozostawało przy dwójce dzieci raczej się wówczas nie zdarzały, mógł to być jednak wyjątek. Józef był człowiekiem ogólnie szanowanym, mającym szerokie uznanie wśród mieszkańców wsi i u strachockich księży. Jest aż 7 razy odnotowany jako świadek na ślubach w latach 1754 - 1780, wynika z tego, że dość wcześnie zdobył uznanie i dobra opinia o nim trwała długo. Nie był jednak ani razu ojcem chrzestnym, co wskazywałoby na pewną oschłość w stosunkach z ludźmi, tak zresztą charakterystyczną dla większości Piotrowskich. O innych aspektach życia Józefa i Katarzyny nie przechowały się żadne informacje. Żyli długo, zmarli po roku 1780 (jak już wspomniano, dla okresu po roku 1780 nie ma zapisów zgonów w „Księdze Metrykalnej”).
* * *
Kolejnym wnukiem Stefana był Michał, młodszy syn Stanisława. Jak już podano, Michał urodził się ok. 1725 roku. Żonaty był z Katarzyną. Nie wiadomo jakie nazwisko rodowe nosiła Katarzyna, jak już wspomniano, w „Księdze Metrykalnej” brak informacji o nazwiskach rodowych matek chrzczonych dzieci. Można jedynie przypuszczać z częstotliwości występowania jako rodziców chrzestnych dzieci Michała i Katarzyny przedstawicieli rodziny Cecułów (Agnieszka i Kazimierz), że jej rodowe nazwisko brzmiało Cecuła, a Kazimierz Cecuła był jej bratem. Bardzo możliwe, że Katarzyna była daleką kuzynką Michała, prawdopodobnie matka Michała też była Ceculanką.
Ród Cecułów, jak już wspomniano, to stary ród strachocki, w połowie XVIII wieku dość liczny w Strachocinie - wśród 8 „głów” rodzin Cecułów w tym czasie znajdował się Kazimierz, żonaty z Katarzyną. Kazimierz miał syna Kazimierza Piotra (ur. 29.06.1756r.), którego ojcem chrzestnym był właśnie Michał Piotrowski. Na Kazimierzu Piotrze skończyła się ta gałąź rodu Cecułów, miał on jedynie 5 córek (Franciszkę, Katarzynę, Salomeę, Agnieszkę i Konstancję), z Franciszką ożenił się później inny wnuk Stefana, Franciszek Piotrowski. Córką Kazimierza Cecuły była prawdopodobnie także Katarzyna z Cecułów, primo voto Sitkowa, późniejsza żona Stefana Piotrowskiego, najmłodszego brata Michała.
Michał po ślubie zamieszkał z żoną w domu swojego ojca (dom noszący później numer 44). Tam urodził się jego najstarszy syn
Andrzej. Początkowo Michał pomagał ojcu w prowadzeniu gospodarstwa, po kilku latach usamodzielnił się, ojciec wydzielił mu gospodarstwo wynikające z planowanego podziału majątku. Nie było to dużo, w późniejszym okresie powierzchnia gospodarstwa Michała wynosiła ok. 8 ha, ale początkowo musiało to być zdecydowanie mniej, takie były tradycyjne zasady wydzielania majątku młodym w tym czasie. Działka Michała położona była na północnym krańcu posiadłości Piotrowskich, graniczyła z posiadłością Cecułów, tzw. „Kowalówką” (być może ta nazwa jest późniejsza). Z biegiem czasu Michał, przy pomocy ojca i brata Wojciecha wybudował dom, do którego przeniósł się z rodziną. Dom był zapewne dość obszerny, z góry zaplanowany do zamieszkania przez dwie rodziny i kilka osób służby. Nie ma szczegółowych przekazów, które pozwalałyby odtworzyć jego wygląd. Możemy się jedynie domyślać, że posiadał kilka pomieszczeń do zamieszkania dla ludzi, a nie tak jak późniejsze domy we wsi, które składały się najczęściej jedynie z dwu takich pomieszczeń. Oczywiście, zapewne kryty był słomianą strzechą a nie gontem, jak to bywało w bogatszych domach, i obejmował także oborę dla zwierząt. Jedynie ogromna stodoła stanęła oddzielnie, niedaleko domu. Musiały się w niej zmieścić plony z kilkunastu hektarów pola, w ogromnej większości były to zboża, żyto, pszenica, jęczmień i owies. Budulca do budowy domu i stodoły dostarczał własny las na Górach Kiszkowych. Przy okazji powiększono obszar pól uprawnych, przesuwając ich granicę na pewnym odcinku aż do granicy wsi z wsią Długie.
O życiu Michała wiemy niewiele, przekazy rodzinne na jego temat są bardzo skromne.
W małżeństwie z Katarzyną doczekał się co najmniej 9 dzieci, Jana (ur. w marcu 1754r.), Szymona (ur. 23.10.1757r.), Walentego Macieja (ur. 11.02.1759r.), Michała (ur. 4.09.1760r.), Marcina (ur. 16.08.1762r.), bliźniaków, Szymona i Mateusza (ur. 8.09.1764r.), Józefa (ur. 13.03.1768r.) oraz Andrzeja i Marianny urodzonych przed 1753r.
Nie wykluczone, że Michał i Katarzyna mieli jeszcze więcej dzieci, starsze nie zostały odnotowane w istniejącej „Księdze chrztów” ponieważ urodziły się przed 1753 rokiem (podobnie jak Andrzej i Marianna) - rokiem założenia „Księgi”. Wskazywałaby na to stosunkowo mała różnica wieku pomiędzy najstarszym Janem i najmłodszym Józefem, jedynie 14 lat. Normą w tym czasie było, że kobiety które rodziły normalnie dzieci, rodziły je przez okres 20 i więcej lat. Przykładowo, żona Szymona, brata Michała, rodziła dzieci przez okres 21 lat. Tak więc Michał z Katarzyną mogli mieć dzieci jeszcze pod koniec lat 40-tych. Jak już wspomniano, ich córką mogła być Katarzyna, która wyszła za mąż za Jakuba Szczepańskiego „Berbecia” w roku 1769.
Jeżeli chodzi o dzieci, to tak jak i inni rodzice w tym czasie, Michał z Katarzyną przeżywali różne chwile. Momenty radości z narodzenia przeplatały się ze smutkami, kiedy trzeba było patrzeć na śmierć swych małych pociech.
Pierwszy syn Michała o imieniu Szymon zmarł zaraz po urodzeniu, 25.10.1757r. Siedem lat później rodzice nadali to imię kolejnemu synowi, musieli być mocno przywiązani do tego imienia, zasadniczo starano się nie nadawać dzieciom imion po zmarłym rodzeństwie, ale zdarzały się wyjątki.
Piąty syn Michała, Marcin, zmarł 27.07.1765r. w wieku dwu lat. Możliwe że także inni synowie, Jan, Walenty, Mateusz i Józef, zmarli w dzieciństwie lub w latach młodzieńczych, ich zgonów, co prawda, nie odnotowano w „Księdze Metrykalnej” przed 1785 rokiem, ale przypadki nie zapisywania zgonów dzieci w „Księdze” zdarzały się. O wymienionych synach Michała nie ma później żadnych śladów w „Księdze Metrykalnej”, zarówno w „Księdze ślubów” jak i w „Księdze urodzeń” (nie mieli dzieci w Strachocinie). Nie można wykluczyć jednak ewentualności wyprowadzenia się ich ze wsi, być może zostali wcieleni do austriackiej armii i dali życie za cesarza w którejś z toczących się wojen. Nic bliżej na ten temat nie mówią przekazy rodzinne.
Jak już wspomniano, Michał w późniejszym okresie życia posiadał gospodarstwo o powierzchni ok. 8 ha (początkowo o wiele mniej). W tym okresie nie było to dużo, jak na strachockie warunki. Słaba ziemia, prymitywne metody uprawy roli, orka przy pomocy drewnianego pługa (jedynie z żelaznym lemieszem), słabe nawożenie (bydła było mało, więc i obornika było mało), mało wydajne odmiany zbóż, choroby roślin, powodowały, że plony były bardzo słabe, zbóż zbierano czasami niewiele więcej niż wysiano. Siłą rzeczy, żywności starczało często jedynie na własne potrzeby, o wygospodarowanie nadwyżek na sprzedaż było bardzo trudno, odbywało się to z uszczerbkiem dla poziomu wyżywienia rodziny. Każdy dodatkowy skrawek ziemi, który można było obsiać był w dużej cenie, stąd wykarczowanie lasu na grzbiecie Gór Kiszkowych i poza nimi aż do granicy wsi. Mając to na uwadze Michał starał się o jak najkorzystniejsze (pod względem majątkowym) ożenki dla swoich synów. Można uznać, że to mu się udało, starsi synowie, Andrzej i Michał „wżenili” się w dość duże gospodarstwa w innych częściach wsi, a Szymon ożenił się z najbliższą sąsiadką, też dość bogatą jak na strachockie stosunki.
Michał nie był zbyt towarzyski, w odróżnieniu od swojej żony Katarzyny. Nie miał zbyt wielu przyjaciół, utrzymywał kontakty towarzyskie (niezbyt bliskie) tylko z najbliższą rodziną, był typem samotnika. Zaledwie raz został ojcem chrzestnym, u Kazimierza Cecuły, prawdopodobnie brata swojej żony. Inaczej Katarzyna, osoba towarzyska, wesoła, powszechnie lubiana i szanowana. Miała zupełnie inny charakter, otwarty, komunikatywny, łatwo nawiązywała kontakty z innymi ludźmi, nawet z innych środowisk. W latach 1755 - 67 prawdopodobnie co najmniej 6 razy była matką chrzestną dzieci z całej wsi. Sprawa jest trudna do precyzyjnej oceny ponieważ w tym czasie żyły jednocześnie trzy Katarzyny Piotrowskie, żony Józefa, Michała i Szymona, a „Księga Metrykalna” najczęściej ogranicza się do podania imienia i nazwiska rodziców chrzestnych. Katarzynę na chrzestną zapraszali nie tylko Cecułowie, ale także Daszykowie, Mogilani, Mormolowie. Michał także nie jest wymieniany jako świadek ślubów (jako jedyny wśród współczesnych mu Piotrowskich!), mimo że świadkami bardzo często są jego bracia, ojciec i stryj (najczęściej stryj Kazimierz), być może Michał nie uczestniczył w tych uroczystościach, zapewne nie lubił ich. Albo był w konflikcie z księdzem, co przy jego charakterze wydaje się bardzo prawdopodobne. Uderzający jest brak Michała jako ojca chrzestnego dzieci swoich braci, Józefa, Szymona i Wojciecha Piotrowskich (i odwrotnie, żaden z jego braci nie jest ojcem chrzestnym dzieci Michała). Być może były między braćmi jakieś niesnaski na tle majątkowym? Rodzicami chrzestnymi dzieci Michała byli Agnieszka Cecuła (żona Kazimierza) - 5 razy, Katarzyna Radwańska - 2 razy, Kazimierz Cecuła - 2 razy, Michał Błażejowski - 3 razy, Anna Mularczykowa (prawdopodobnie błędny wpis, zapewne miało być Mormolowa, Mularczyków nie było w Strachocinie), Stanisław Mormol, Mikołaj Liwocz i Mikołaj Mogilany alias Daszyk. Dobór rodziców chrzestnych nie wykraczał zasadniczo poza szeroko rozumianą rodzinę. Cecułowie to rodzina żony, Stanisław Mormol to mąż bratanicy Michała, Barbary, Liwoczowie to także rodzina, po bratowej Katarzynie (żonie Szymona), a Katarzyna Radwańska to rodzona siostra Michała zamężna za Józefem Radwańskim. Michał Błażejowski był zapewne bliskim przyjacielem Michała, a Mikołaj Mogilany to zapewne po prostu Mikołaj Liwocz, tyle że pod innym nazwiskiem.
Otoczenie traktowało Michała jako „dziwaka”, stroniącego od ludzi, trzymającego się na dystans nawet z najbliższą rodziną. Jedynym serdecznym jego przyjacielem był najbliższy sąsiad, Michał Błażejowski, z którym wychowywał się na podwórku od najmłodszych lat. Mimo takiego obrazu Michała, cieszył się on uznaniem i szacunkiem innych mieszkańców wsi, świadczą o tym, m. in. małżeństwa jego synów. Michał i Katarzyna dożyli podeszłego wieku (jak na ówczesne stosunki), zmarli po roku 1780 (nie ma informacji o ich śmierci w zachowanej „Księdze zgonów” obejmującej lata 1753 - 1780).
Trzeci syn Stanisława, kolejny wnuk Stefana, Wojciech, urodził się ok. 1727 roku. Jego żoną była Magdalena (ur. w 1726r.), pochodząca z rodu Woytowiczów.
Ród Woytowiczów (taka była pisownia tego nazwiska w Strachocinie przez wieki) to niezbyt liczny, ale stary ród strachocki. W połowie XVIII wieku żyła we wsi zapewne tylko jedna rodzina Woytowiczów, rodzina Józefa, ojca Magdaleny. Józef był przodkiem wszystkich Woytowiczów w Strachocinie, a brat Magdaleny, Józef-junior, być może także Daszyków.
Nad przypadkiem Józefa-juniora Woytowicza warto się zatrzymać, bo daje on obraz kłopotów związanych ze strachockimi nazwiskami.
Otóż w „Księgach Metrykalnych” Józef-junior widnieje raz jako Woytowicz, innym razem jako Daszyk. Z pierwszą żoną Agnieszką Romerowicz Józef-junior występuje czasem jako Daszyk (przy narodzinach dwu córek, Marianny - ur. 22.01.1754r. i Agnieszki - 24.01.1767r.), czasem jako Daszyk alias Woytowicz (Rozalia ur. 31.07.1763r.) a czasem jako Woytowicz - przy narodzinach drugiej Marianny (ur. 28.01.1759r.), Anny (ur. 27.05.1761r.), bliźniaków Kazimierza i Franciszki (ur. 28.02.1766r.) i Katarzyny (ur. 12.03.1770r.). Po śmierci pierwszej żony Józef ożenił się z Zofią Adamiak (ślub odbył się 6.11.1772 r.) i od tego czasu Józef wpisywany jest już konsekwentnie do „Księgi” jako Woytowicz (przy narodzinach dzieci: Teodora - ur. 24.03.1773r., Jana - ur. 6.02.1775r., Zofii Marianny i Agnieszki - ur. 16.04.1780r.). Dopiero przy najmłodszym synu Franciszku (ur. 30.01.1788r.) znowu pojawia się nazwisko Daszyk alias Woytowicz.
Perypetie z nazwiskiem Józefa dobrze ilustrują problemy na jakie napotyka się w strachockich „Księgach Metrykalnych”.
W tym przypadku zamieszanie spowodowali niewątpliwie księża dokonujący wpisów.
Obydwa wpisy nazwiska Daszyk dokonali obcy księża, ks. Marciński (w 1754r.) i misjonarz ks. Mateusz Grochmolicki (w 1767r.). Wpis z 1763 roku nie jest podpisany, a wpisu w 1788 roku dokonał świeżo upieczony „cooperator” ks. Starzecki. Proboszcz strachocki ks. Dutkiewicz dokonywał zawsze wpisu nazwiska Józefa w formie „Woytowicz”. Prawdopodobnie Józef Woytowicz był z jakiegoś powodu nazywany we wsi Daszykiem i rodzice chrzestni takie określenie podawali przy chrzcie. Jedynie proboszcz znał prawdziwe nazwisko Józefa i mógł sprostować nieporozumienie (chrzestni byli analfabetami i nie mogli kontrolować wpisów!). Być może pierwotnie wszyscy Daszykowie nosili nazwisko Woytowicz i dopiero z biegiem czasu zostało ono zdeformowane na Daszyk. Na usprawiedliwienie księży należy zaznaczyć, że perypetie z nazwiskami Woytowicz i Daszyk występują także wcześniej, już przy zapisie zgonu Józefa Woytowicza-seniora (ojca Józefa-juniora, Magdaleny i Sebastiana). Otóż zapis z 25.03.1762r. mówi, że zmarł (w wieku 80 lat) Józef Dachowicz (!) als Woytowicz, z kolei 6.03.1762r. zmarła (w wieku 70 lat) jego żona Regina Daszykowiczowa alias Woytowiczka. Tak więc pomyłki obcych księży, słabo zorientowanych w strachockich stosunkach, być może są usprawiedliwione. Po prostu zapisywali to co podawali sami zainteresowani. Być może dziwili się nawet niejednokrotnie słysząc spierających się ze sobą rodziców małego dziecka lub jego chrzestnych, ale nie chcieli się wtrącać i bawić w śledczych.
Ślub Wojciecha i Magdaleny musiał się odbyć na krótko przed rokiem 1753, tj. rokiem założenia nowej „Księgi Metrykalnej”. Magdalena nie była kobietą zbyt żywotną.
Urodziła Wojciechowi jedynie czwórkę dzieci, Agnieszkę (ur. 17.04.1757r.), Kazimierza Józefa (ur. 1.03.1760r.), Mariannę (ur. 15.01.1764r.) i Bartłomieja Jana (ur. 24.08.1770r.). Wynika z tego, że młodzi czekali na pierwsze dziecko ok. 4 lata, a Magdalena nie była już taka młoda (urodziła się przecież w 1726 roku). Dwa lata po urodzeniu Bartłomieja Magdalena zmarła (9.11.1772r., w wieku 46 lat), została pochowana na strachockim cmentarzu.
Rodzicami chrzestnymi dzieci Wojciecha byli: dla Agnieszki i Kazimierza - Józef Woytowicz i Zofia Dereniewiczowa, dla Marianny - Wojciech Dereniewicz i Katarzyna Piotrowska (żona Michała), dla Bartka - Kazimierz Kiszka i Agnieszka Dereniewiczówna. Józef Woytowicz to brat Magdaleny, Zofia Dereniewicz to siostra Wojciecha, która wyszła za mąż do Pakoszówki (Dereniewicze to znacząca rodzina w Pakoszówce, prawdopodobnie Greko-katolicy), Wojciech to mąż Zofii, a Agnieszka to zapewne siostra Wojciecha Kazimierz Kiszka to inaczej Kazimierz Rogowski, ojciec Wawrzyńca, który ożenił się z Magdaleną Radwańską, córką Katarzyny z Piotrowskich, wnuczką Stanisława. Jego wnuk Stanisław zamieszkał później w domu nr 45, tj. domu rodzinnym Piotrowskich. Tak więc z powyższego widać, że w wyborach rodziców chrzestnych swoich dzieci Wojciech nie wychodził poza najbliższy krąg rodzinny, z tym że pozostawał raczej pod wpływem rodziny żony.
Sam Wojciech był tylko dwa razy ojcem chrzestnym, u brata żony, Józefa Woytowicza - Daszyka w 1754 roku i u Rylskich w Jurowcach w 1762r. Ten drugi przypadek jest specjalnie interesujący. Rylscy byli znaczącą w okolicy (a nawet w całej Ziemi Sanockiej) rodziną szlachecką, równą pod względem znaczenia Giebułtowskim, właścicielami folwarku w Jurowcach. Normalnie na rodziców chrzestnych zapraszali przedstawicieli najprzedniejszych rodzin szlacheckich. Tym razem prawdopodobnie chrzest był nagły, spowodowany złym stanem zdrowia dziecka (Franciszka Krzysztofa), odbył się w kaplicy w Jurowcach, a nie w kościele parafialnym w Strachocinie, czy nawet u Franciszkanów w Sanoku (tam najczęściej chrzcili swoje dzieci bogatsi ziemianie z okolicy). Wojciech był zapewne zupełnie przypadkowym ojcem chrzestnym (no, może nie do końca!), proboszcz wziął kogoś kogo miał pod ręką i pędził do Jurowiec ochrzcić umierające dziecko.
Nie zapomniał jednak później dokonać odpowiednich wpisów w „Księdze Metrykalnej”,
Wojciecha określił tam jako „generoso”, tj. „szlachetnie urodzony”, tak jak i panienkę Mariannę Brzezińską, matkę chrzestną. Ksiądz nie mógł inaczej wpisać, przecież ojcem chrzestnym dziecka „Ich Wielmożności” („Magnificorum”) Rylskich nie mógł być jakiś „laborioso” Wojciech Piotrowski, musiał być nim prawdziwy szlachcic! (nawet nie „nobilis” – „szlachetny” lecz „generoso” – „szlachetnie urodzony”). Przypadek ten świetnie ilustruje względność zapisów dokonywanych przez księży w „Księgach Metrykalnych”. Decydowała opinia księdza, przecież nie było żadnych dokumentów na potwierdzenie czyjegoś statusu społecznego.
Wojciech początkowo mieszkał z rodziną w domu ojca Stanisława (dom o późniejszym numerze 44), dopiero gdy w ojcowskim domu zrobiło się ciasno, razem z bratem Michałem wybudowali wspólnie dom noszący później numer 43. Podobnie jak Michał, Wojciech dostał od ojca przydział ziemi na którym samodzielnie gospodarował. Docelowa wielkość Wojciechowego gospodarstwa wynosiła 8 ha. Jak już wspomniano przy omawianiu gospodarstwa Michała, nie było to dużo w strachockich warunkach, ledwo wystarczało na jakie takie życie. Dopiero pod koniec życia Wojciech dodatkowo odziedziczył po starszym bracie Józefie część jego majątku, w sumie ok. 4 ha, co pozwoliło na większy rozmach w gospodarowaniu.
Sam Wojciech był postacią znaczącą w Strachocinie i ogólnie szanowaną. Zapewne sprzyjały temu cechy charakteru Wojciecha, człowieka towarzyskiego, otwartego na ludzi, jednocześnie statecznego i rozważnego. Pozycja Wojciecha w strachockiej społeczności świadczyła, że Piotrowscy powoli dobijali się do szczytów strachockiej „elity”. W odróżnieniu od brata Michała, Wojciech miał także uznanie u proboszcza (stąd ta funkcja ojca chrzestnego u Rylskich w Jurowcach), był trzykrotnie wymieniany jako świadek na ślubach. Po śmierci żony nie ożenił się drugi raz, to świadczy o jego głębokich uczuciach względem niej. Gospodynią w domu została starsza córka Wojciecha, Agnieszka, która w chwili śmierci matki miała 15 lat. Zaopiekowała się młodszym rodzeństwem, małemu Bartkowi zastąpiła matkę. Wojciech zmarł po 1780 roku, nie ma zapisu jego zgonu w „Księdze zgonów” z lat 1753 - 80.
Czwarty syn Stanisława, kolejny wnuk Stefana, Szymon, urodził się ok. 1730 roku. W dniu 27 stycznia 1753 roku ożenił się z Katarzyną Liwoczonką, córką Szymona, bratanicą bratowej Katarzyny, żony Józefa. Wpis tego ślubu do „Księgi ślubów” jest w pewnym sensie historyczny, otwiera nową „Księgę ślubów”, założoną w 1753 roku w parafii Strachocina. Ślubu udzielał „opiekun” (curatus) parafii ks. Franciszek Jan Dutkiewicz.
Świadkami byli m.in. Andrzej Radwański i stryj Szymona, Kazimierz Piotrowski oraz „inni liczni wierni, dostojni świadkowie ze Strachociny”.
Jak już wspomniano Liwoczowie to stary ród kmieci strachockich, dość bogaty jak na strachockie warunki, dlatego Piotrowscy chętnie wchodzili z nimi w koligacje małżeńskie. Ciotka Katarzyny (także Katarzyna) wniosła bogaty posag starszemu bratu Szymona, Józefowi, Katarzyna niewiele mniejszy Szymonowi.
Po ślubie młodzi zamieszkali w rodzinnym domu Piotrowskich, u ojca Stanisława (domu który nosił później numer 44). Ciasnota musiała być tam ogromna, mimo że dom był dość obszerny. Mieszkało w nim zapewne przez krótki okres czasu ponad 20 osób samej rodziny, nie licząc służby. Dlatego Stanisław starał się jak najszybciej wybudować dom dla starszych synów, Michała i Wojciecha (najstarszy Józef zamieszkał z dziadkiem Stefanem, a Antoni wyprowadził się do Kostarowiec) i wypchnąć ich jak najszybciej z domu, wydzielając im odpowiednie gospodarstwa. Z ojcem pozostali tylko Szymon i Stefan, ciągle jeszcze kawaler. Razem prowadzili gospodarstwo składające się z działki przypadającej Szymonowi i dożywocia Stanisława, które zapewne miał otrzymać w przyszłości Stefan. Stanowiło to ok. 12 ha, tak więc było to gospodarstwo średniej wielkości jak na ówczesne stosunki we wsi i pozwalało na w miarę dostatnie życie. Z biegiem czasu, po śmierci rodziców i wyprowadzeniu się Stefana, Szymon sam został gospodarzem na całym gospodarstwie. Bracia, Michał i Wojciech, nie rościli pretensji do niego o „dożywocie” Stanisława, otrzymali odpowiednio duże działy na dawnym gospodarstwie dziadka Stefana, po śmierci brata Józefa i jego syna Michała, a Stefan „wżenił” się w dość duże gospodarstwo. Oczywiście, szczegółowych ustaleń rodzinnych w sprawach majątkowych z tamtych czasów dzisiaj nie znamy, możemy się jedynie ich domyślać na podstawie późniejszych stosunków własnościowych.
Szymon z Katarzyną doczekali się 7 dzieci, Michała (ur. 10.06.1755r., zmarł 17.07.1757r.), Rozalii Klary (ur. 29.07.1758r.), Macieja (ur. 17.02.1761r.), Agnieszki (ur. 25.12.1763r.), Anny (ur. 5.06.1767r.), ponownie Michała (ur. 25.09.1770r.) i Magdaleny (ur. 21.07.1776r.).
Rodzicami chrzestnymi dzieci Szymona byli kolejno, dla Michała - Jan Cecuła i Marianna Liwocz, Rozalii - Jan Cecuła i Marianna Mogilana, dla Macieja - Jan Cecuła (imię i nazwisko matki chrzestnej nieczytelne), dla Agnieszki i Anny - Mikołaj Liwocz „als” Daszyk i Katarzyna Radwańska, dla Michała - Sebastian Woytowicz i Marianna Liwocz i dla Magdaleny - Stanisław Błażejowski i Magdalena Kiszkowa. Jak z powyższego widać, rodzice chrzestni dzieci Szymona to głównie najbliżsi krewniacy. Jan Cecuła to sąsiad i brat (lub kuzyn) bratowej Katarzyny, Mikołaj Liwocz to brat Katarzyny, Katarzyna Radwańska to siostra Szymona, Magdalena Kiszkowa to siostrzenica Szymona, córka Katarzyny, Sebastian Woytowicz to brat Magdaleny Piotrowskiej, bratowej Szymona. Stanisław Błażejowski to najbliższy sąsiad i przyjaciel Piotrowskich. Niejasna jest sprawa z Marianną Liwocz i Marianną Mogilaną. Prawdopodobnie chodzi o tę samą osobę, żonę brata Katarzyny, Mikołaja. Liwoczowie w pewnym momencie zmienili z jakiegoś powodu nazwisko z Liwoczów na Mogilanych.
Szymon, podobnie jak starsi bracia, cieszył się uznaniem i szacunkiem we wsi. Aż 9 razy jest wymieniany jako świadek na ślubach, pod tym względem ustępuje jedynie stryjowi Kazimierzowi, którego wymieniono 14 razy, a wyprzedza Józefa - 7 razy. To świadczy także o uznaniu dla Szymona ze strony księży. Ojcem chrzestnym był tylko 3 razy, u przyjaciela Stanisława Błażejowskiego (dla córki Jadwigi Teresy, ur. 3.10.1764r.) razem z Anną Cecułą, żoną Stefana Cecuły, u Mikołaja Mogilanego - Liwocza (dla córki Anny, ur. 4.07.1761r.) razem z sąsiadką Reginą Cecułą, żoną Jana, oraz u dalszego sąsiada Józefa Galanta (dla córki Magdaleny, ur. 26.06.1757r.) ze swoją siostrą, Zofią Dereniewiczową. Trudno coś pewnego powiedzieć o Katarzynie, żonie Szymona, jak wiadomo, w tym samym czasie żyły aż trzy Katarzyny Piotrowskie, żony braci, oraz, do czasu zamążpójścia, czwarta Katarzyna, siostra Szymona. Z pewnością żona Szymona była matką chrzestną córek swojego brata Mikołaja (wpisywany w „Księdze” jako Mogilany, nie Liwocz), Magdaleny (ur. 27.07.1758r.), drugiej Anny (ur. 12.03.1763r., starsza siostra Anna zmarła w niemowlęctwie) i Zofii (ur. 1.04.1766r.) razem z sąsiadem Janem Cecułą. Nie wiadomo jak długo żyli Szymon i Katarzyna, na pewno zmarli po 1780 roku (nie ma ich w „Księdze zgonów” doprowadzonej do tego roku).
Prawdopodobnie najmłodszym synem Stanisława był Stefan. Co prawda, imię Stefan bardziej pasowałoby (według dzisiejszych standardów) do najstarszego syna, a więc Stefan mógłby być najstarszym synem Kazimierza, ale analiza strachockich „Ksiąg Metrykalnych” pokazuje, że często dopiero najmłodsze dzieci dostawały imiona po
dziadkach lub rodzicach. Być może jest to sprawa psychologiczna, imiona pierwszych dzieci, nadawane przez jeszcze młodych rodziców, to bardzo często sprawa mody panującej na takie lub inne imiona we wsi, często wpływ na taki a nie inny wybór imienia mają, młodzi najczęściej, rodzice chrzestni. Dopiero z rosnącym wiekiem rodziców dobór imion dla dzieci się zmienia, dochodzą do głosu sprawy sentymentów rodzinnych. Akurat uwagi te nie bardzo pasują do Piotrowskich, ale być może właśnie w tym wypadku miała miejsce taka sytuacja i Stefan jest najmłodszym synem Stanisława, a nie najstarszym synem Kazimierza. Dowodem na to są stosunki własnościowe, gdyby Stefan był najstarszym synem Kazimierza, prawdopodobnie zostałby dziedzicem ojcowskiego gospodarstwa i zamieszkałby w którymś z domów należących później do synów Kazimierza (domy nr 46 i 47).
Stefan musiał urodzić się przed 1740 rokiem bo już w 1760 roku był ojcem chrzestnym (matką chrzestną była Zofia Pączkowska) Jana, syna Wojciecha i Zofii Buczkowskich. U Buczkowskich był Stefan jeszcze dwa razy ojcem chrzestnym (ciągle razem z Zofią Pączkowską-Pączkowiczową), dla Kazimierza (ur. 4.03.1763r.) i Józefa (ur. 03.1767r.). Nie wiadomo kim był Stefan dla Buczkowskich, może tylko sąsiadem (Buczkowscy mieszkali na drugim brzegu Potoku Różowego, na wprost Piotrowskich), może przyjacielem Wojciecha, a może Zofia Buczkowska była w jakiś sposób powiązana więzami krwi z Piotrowskimi (nie znamy jej nazwiska rodowego). Poza tym Stefan był ojcem chrzestnym dwójki dzieci swojej bratanicy (córki Józefa) Barbary z Piotrowskich Mormolowej, żony Stanisława Mormola, Andrzeja (ur. 17.11.1765r.) - z Zofią Winnicką, oraz Agnieszki (ur. 29.12.1767r.) - z Reginą Radwańską. Prawdopodobnie także trzeciego dziecka, Jana (ur. 9.03.1771r.) - także z Reginą Radwańską. W „Księdze chrztów” wpisano w tym wypadku imię Stanisław, ale to jest z całą pewnością pomyłka, ojciec Stefana, Stanisław, miał w tym czasie ponad 70 lat. Chyba, że ojciec w ostatniej chwili zastąpił niedysponowanego syna (nagła choroba, wypadek, inna nieprzewidziana okoliczność).
Stefan miał prawdopodobnie duże kłopoty z ożenkiem, chyba nie wynikały one jednak z powierzchowności Stefana. Fakt że był zapraszany do roli ojca chrzestnego zaświadcza, że nie miał żadnych problemów tego typu. Prawdopodobnie chodziło po prostu o majątek, Stefan był
najmłodszym z synów Stanisława, nie mógł liczyć na większy spadek. Nie można wykluczyć także innych przyczyn takiego obrotu sprawy, może chodziło o brak odpowiedniej partnerki, może chodziło o jakąś zawiedzioną miłość, zapewne nigdy się tego nie dowiemy.
Stefan ożenił się w końcu, w wieku ponad 40 lat, z Katarzyną Sitkową, wdową po Wojciechu Sitku.
Katarzyna pochodziła z rodu Cecułów, o którym pisano już wcześniej, była prawdopodobnie córką Kazimierza Cecuły, bratanicą Katarzyny, żony Michała, starszego brata Stefana. Ślub Katarzyny z Wojciechem Sitko miał miejsce 16.11.1760r. Świadkami na ślubie byli Maciej i Józef Radwańscy, Michał Błażejowski oraz Józef i Szymon Piotrowscy. Sitkowie mieszkali w górze wsi, w domu który później nosił nr 24. Mieli 6 dzieci, Jadwigę Katarzynę (ur. 15.10.1761r.), Jana (ur. 4.01.1764r.), Franciszka (ur. 1.10.1765r.), Urszulę (ur. 21.10.1768r.), Michała (ur. 22.08.1770r.) i Agnieszkę (ur. 13.01.1773r.). Po śmierci Wojciecha, z Katarzyną ożenił się Stefan Piotrowski. Musiało to być po 1780 roku bo nie ma zapisu tego ślubu w istniejącej „Księdze małżeństw”, tak więc Katarzyna miała już blisko 40 lat, na ówczesne czasy dość dużo.
Stefan zamieszkał razem z Katarzyną w jej domu (nr 24) i przejął opiekę nad jej nieletnimi dziećmi. Starsze małżeństwo doczekało się jeszcze wspólnego dziecka, była to Marianna, urodzona 25.03.1787 roku. Rodzicami chrzestnymi Marianny byli Piotr Cecuła, brat Katarzyny, i Katarzyna Piotrowska, prawdopodobnie żona Szymona (najmłodsza z trzech Katarzyn Piotrowskich), brata Stefana. Więcej dzieci Stefan i Katarzyna nie mieli. Nie wiadomo jak długo żył Stefan. Charakterystyczne, że nie jest wymieniany jako świadek na ślubach, w odróżnieniu od innych Piotrowskich (z wyjątkiem Michała). Może chodziło o to, że był bardzo długo kawalerem i nie był traktowany przez księży poważnie, jak przystało na statecznego gospodarza, ojca rodziny. Może jedna winien był charakter Stefana, zapewne odludka i dziwaka, charakter tak charakterystyczny dla wielu Piotrowskich. Nic bliżej nie wiadomo o jego życiu. Nie zachowały się także żadne informacje na temat dalszych losów córki Stefana, Marianny.
* * *
Starsza z córek Stanisława, Katarzyna, wyszła za mąż za Józefa Radwańskiego, przedstawiciela najbardziej znanego i znaczącego rodu w Strachocinie. Małżeństwo Katarzyny z Radwańskim było dowodem na to, że Piotrowscy należeli już w tym czasie do ścisłej strachockiej elity.
Ród Radwańskich zawsze był najbardziej znaczący w Strachocinie. Bardzo możliwe, że to właśnie Radwańscy stoją u początków legendy o strachockiej „szlachcie”. Na początku XVIII wieku mieszkało we wsi co najmniej 4 rodziny Radwańskich, rodziny Sebastiana (ur. 1680r., zm. 6.03.1760r.), Michała (zm. 19.04.1761r.), Macieja (zm. 13.02.1770r.) i Jakuba (zm. 20.03.1776r.), a w połowie XVIII wieku już co najmniej 11 rodzin Radwańskich, tak więc jest prawie pewne, że Radwańscy mieszkali tutaj już przed najazdem tatarskim. To właśnie przodkowie Radwańskich, herbu Radwan, mogli przywędrować pod koniec XIV wieku ze Śląska (wcześniej z pogranicza kujawsko-wielkopolskiego), przynosząc do Strachociny specyficzną gwarę i obyczaje, które przetrwały wszystkie burze dziejowe i nadały tak specyficzne rysy współczesnej Strachocinie. Inni mieszkańcy przejęli ich kulturę, późniejsi przybysze ze wschodu „podczepili” się pod legendę Radwańskich. Według Niesieckiego herbem Radwan pieczętowało się w Polsce aż 95 nazwisk szlacheckich. Najsłynniejszy ród „Radwanów” to Zebrzydowscy, słynni nie tylko z rokoszu przeciwko Zygmuntowi III, ale także z fundacji Kalwarii Zebrzydowskiej. Początki herbu sięgają XII wieku (czasów Bolesława Śmiałego). Herb Radwan przedstawia chorągiew kościelną (feretron), trójdzielną, koloru złotego (żółtego), w polu czerwonym, z krzyżem na poziomym drzewcu. Rody „Radwanów” mieszkały w różnych dzielnicach Polski, ze strachockiego punktu widzenia najciekawsze jest to, że dość dużo było ich na Kujawach. Niesiecki odnotowuje jedynie najznaczniejszych, Arnolda, wojewodę brzesko-kujawskiego w 1228 roku i Zdzisława, kasztelana brzesko-kujawskiego w 1300 roku.
O wysokim statusie społecznym Radwańskich w Strachocinie świadczy fakt, że po śmierci byli grzebani wewnątrz kościoła (tak jak Stefan Piotrowski), a nie na cmentarzu. Tego zaszczytu nie dostępowali inni mieszkańcy wsi. Jak już wspomniano, w połowie XVIII wieku ród Radwańskich w Strachocinie był już bardzo liczny.
„Głowami” poszczególnych rodzin Radwańskich byli: Szymon „z Górki”, Stefan, Wawrzyniec, Andrzej, Józef, Stanisław, Wojciech, Kazimierz i trzech Maciejów. Być może rodzin Radwańskich było więcej ale nie mieli dzieci i nie zostali odnotowani w „Księdze Metrykalnej”. Jakie były więzy pokrewieństwa pomiędzy rodzinami, a także którzy z wymienionych wcześniej najstarszych przedstawicieli rodu byli ich przodkami, nie wiadomo. Pod względem majątkowym Radwańscy byli ogromnie zróżnicowani, byli wśród Radwańskich prawdziwi bogacze (np. Radwańscy „z Górki”), ale byli i biedacy, którzy w wyniku podziałów majątku rodzinnego klepali biedę. Rodzina Józefa należała do średniozamożnych. Gospodarstwo Józefa położone było w dole wsi, jego dom nosił później nr 68.
Józef i Katarzyna mieli co najmniej 7 dzieci, Andrzeja (ur. 25.11.1753r.), Mikołaja (ur. 6.12.1756r.), Stefana (ur. 1.01.1760r.), Mariannę Dorotę (ur. 28.01.1766r.), bliźniaki Błażeja i Walentego (ur. 31.01.1769r., w tym samym roku zmarły) i Magdalenę (ur. 10.12.1770r.). Inne dzieci mogły urodzić się przed 1753 rokiem, rokiem założenia „Księgi Metrykalnej”.
Najstarszy syn Katarzyny i Józefa Radwańskich, Andrzej Radwański, dziedzic rodzinnego majątku, ożenił się z Agnieszką Galant (ur. 15.01.1758r.), córką Jana Galanta i Zofii. Doczekał się 7 dzieci, Konstancji Scholastyki (ur. 10.02.1777r.), Józefa (ur. 13.04.1787r.), Katarzyny (ur. 26.09.1790r.), Anny (ur. 14.07.1794r.), Magdaleny (ur. 29.05.1797r.), Rozalii (ur. 18.05.1800r.) i Franciszka (ur. 10.10.1803r.).
Starszy syn Andrzeja, Józef Radwański, ożenił się z Katarzyną Sitek, córką Wojciecha, i miał 4 dzieci, bliźniaki Marcina i Katarzynę, Mariannę i Macieja. Po śmierci Katarzyny Józef ożenił się powtórnie, z Agnieszką Woytowicz, córką Sebastiana, i miał z nią jeszcze 6 dzieci, Mariannę, Wojciecha, Pawła (ur. 26.06.1811r.), Mariannę, Franciszkę i Bartłomieja. Syn Józefa, Paweł Radwański, ożenił się z Katarzyną Adamiak, córką Franciszka. Ich syn, Walenty Radwański (ur. 14.02.1836r.), został mężem Franciszki Piotrowskiej, córki Szymona Piotrowskiego i Katarzyny z Firlejów. Z kolei syn Walentego i Franciszki, Jan Radwański (ur. 8.04.1880r.) został mężem Magdaleny Wołacz-Piotrowskiej, córki Andrzeja.
Najmłodszy syn Andrzeja, Franciszek Radwański, ożenił się z Marianną Klimkowską i dał początek, m.in., rodowi Kocurów-Radwańskich.
Najstarsza córka Andrzeja, Konstancja wyszła za mąż za Wojciecha Adamiaka, syna Michała Adamiaka i Agnieszki z Radwańskich, i doczekała się 8 dzieci, Ignacego, Kazimierza, Stanisława (ur. 3.05.1812r.), Antoniego, Wincentego, Joanny Magdaleny, Katarzyny i Floriana. Siostra Wojciecha, Zofia Adamiak, wyszła za mąż za Kazimierza Józefa Piotrowskiego, syna Wojciecha Piotrowskiego. Syn Konstancji, Stanisław Adamiak, ożenił się z Franciszką Klimkowską, córką Marcina, i doczekał się 4 dzieci, Józefa, Mateusza, Jana (ur. ok. 1855r.) i Marianny. Syn Stanisława, Jan Adamiak, żonaty z Anielą Szymańską, córką Filipa Szymańskego i Małgorzaty Woźniak, to ojciec Marianny Adamiak (ur. 30.12.1904r.), żony Andrzeja Giyra-Piotrowskiego, syna Stanisława.
Młodsza córka Andrzeja Radwańskiego, Katarzyna, wyszła za mąż za Franciszka Cecułę i doczekała się 9 dzieci, Marianny, Agnieszki, Magdaleny, Bartłomieja Franciszka, Wawrzyńca (ur. 22.11.1823r.), Wojciecha (ur. 18.04.1826r.), Heleny, Zuzanny i Marii. Syn Katarzyny z Radwańskich, Wawrzyniec Cecuła, ożenił się z Anastazją Radwańską, córką Józefa Radwańskiego i Katarzyny z Woytowiczów. Ich córka Maria Cecuła (ur. 2.09.1853r.) została żoną Wojciecha Wołacza-Piotrowskiego. Inny syn Katarzyny z Radwańskich, Wojciech Cecuła, ożenił się z Heleną Buczek, córką Michała Buczka. Ich syn, Jan Cecuła (ur. 14.05.1867r.), ożenił się z Marianną Giyr-Piotrowską, córką Stanisława. Starszy brat Jana, Franciszek Cecuła (ur. 13.08.1860r.), ożenił się z Marianną Galant, córką Wincentego i Magdaleny Kuczma. Córka Franciszka, Magdalena Cecuła (ur. 23.03.1891r.), żona Jana Adamiaka, to matka Józefa Adamiaka, męża Pauliny Fryń-Piotrowskiej, córki Wojciecha.
Kolejna córka Andrzeja Radwańskiego, Anna Radwańska, wyszła za mąż za Jana Adamiaka (ur. 24.11.1787r., syn Józefa Adamskiego) i doczekała się dwójki dzieci, Agnieszki (ur. 28.12.1825r.) i Józefa (ur. 15.03.1834r.). Agnieszka wyszła za mąż za Jana Kucharskiego, przodka wszystkich Kucharskich żyjących obecnie w Strachocinie. Józef ożenił się z Zuzanną Rafalską, córką Jana Rafalskiego i Antoniny z Dydackich, i doczekał się 11 dzieci, bliźniaczek Marii i Małgorzaty (ur. 1.03.1854r.), Andrzeja (ur. 28.11.1856r.), Agnieszki (ur. 18.01.1859r.), Katarzyny (ur. 8.11.1861r.), Franciszki (ur. 7.10.1864r.), Marianny (ur. 3.12.1866r.), Julianny (ur. 13.10.1869r.), Cecylii (ur. 18.06.1872r.), Jana (ur. 14.01.1875r.) i Antoniego (ur. 12.06.1879r.). Syn Józefa, Andrzej Adamiak, dziedzic ojcowskiego gospodarstwa, ożenił się z Anielą Romerowicz, córką Macieja Romerowicza i Kunegundy z Woźniaków, i doczekał się 6 dzieci, Feliksa (ur. 8.11.1883r.), Marianny (ur. 6.08.1886r.), Józefa (ur. 17.10.1889r.), Anny (ur. 28.12.1894r.), Grzegorza (ur. 23.05.1897r.) i Cecylii (ur. 31.05.1900r.). Syn Andrzeja, Józef Adamiak, ożenił się z Marcjanną Kiszką, córką Franciszka Kiszki i Marianny z Szymańskich. Ich dziećmi byli, Janina (ur. 25.02.1923r.), żona Stanisława Berbecia-Piotrowskiego, Stanisław (ur. 30.08.1925r.), ksiądz, Jadwiga Paulina (ur. 14.01.1931r.), Cecylia (ur. 24.05.1935r.) i Jan, ojciec Tomasza Adamiaka, młodego historyka Strachociny.
Czwarta córka Andrzeja Radwańskiego, Magdalena, wyszła za mąż za Józefa Radwańskiego (ur. 19.03.1804r., syn Tomasza), gospodarza w domu nr 11 w górze wsi. Józef i Magdalena Radwańscy doczekali się 6 dzieci, z których tylko dwu synów, Jan (ur. 25.12.1825r.) i Grzegorz (ur. 10.03.1828r.) dożyło wieku dorosłego. Obydwaj pożenili się w Strachocinie, Jan z Marianną Mogilaną, córką Stanisława, Grzegorz z Zuzanną Radwańską, córką Józefa, a po jej śmierci z Antoniną Szmid, córką Wojciecha. Jan doczekał się 5 córek i jednego syna (zmarł bezpotomnie), Grzegorz doczekał się 6 córek i dwu synów (nie pozostawili potomków w Strachocinie). Córka Grzegorza, Marianna (ur. 1.09.1857r.) wyszła za mąż za Jana Winnickiego, jej syn Józef Winnicki, został księdzem (przez wiele lat był proboszczem w polskiej parafii w Buffalo w USA), podobnie jak wnuk, syn Bernarda Winnickiego, także Józef Winnicki (długoletni proboszcz w Zagórzu).
Najmłodsza córka Andrzeja, Rozalia, wyszła za mąż za Tomasza Dąbrowskiego (ur. 13.12.1799r., syn Tomasza Dąbrowskiego). Ich jedynym synem był Stanisław Dąbrowski (ur. 12.05.1826r.), żonaty z Małgorzatą Kucharską (córka Szymona), ojciec Macieja Dąbrowskiego (ur. 21.02.1868r.), długoletniego wójta Strachociny.
Wnuk Macieja i Marianny Radwańskiej, Tadeusz Zygfryd (ur. 31.08.1934r., syn Stanisława i Bronisławy z Winnickich) został mężem Barbary Błaszczychy-Piotrowskiej, córki Stanisława.
Młodszy syn Józefa Radwańskiego i Katarzyny z Piotrowskich, Mikołaj Radwański, ożenił się z Marianną Romerowiczówną, córką Michała i Anny Romerowiczów, i doczekał się jedynie dwu córek, Apolonii (ur. 9.02.1788r.) i Agnieszki (ur. ok.1783r.). Apolonia wyszła za mąż za Andrzeja Mieleckiego, syna Wawrzyńca i Anny. Córka Apolonii, Konstancja Mielecka (ur. 17.02.1817r.) wyszła za mąż za Macieja Pielecha („Maciusia”). Jej prawnuczka Zenobia Pielech wyszła za mąż za Kazimierza Giyra-Piotrowskiego, syna Michała, a prawnuk Marian Pielech ożenił się z Kazimierą Błażejowską-Piotrowską, córką Władysława. Agnieszka wyszła za mąż za Macieja Dąbrowskiego, syna Franciszka. Agnieszka i Maciej Dąbrowscy dali początek tej gałęzi rodu Dąbrowskich z której wywodzą się Dąbrowscy „z kamienicy” (Tomasz Dąbrowski i jego dzieci) oraz Dąbrowscy, którzy osiedli nad Potokiem Kiszkowym, na miejscu dawnych posiadłości Stefana Piotrowskiego (Bronisław Dąbrowski i jego starszy brat Mieczysław, kierownik Kopalni Strachocina).
Najmłodsza córka Katarzyny z Piotrowskich i Józefa Radwańskiego, Magdalena wyszła za mąż, jak już wcześniej wspomniano, za Wawrzyńca Kiszkę-Rogowskiego, syna Marcina Rogowskiego. Magdalena i Wawrzyniec zamieszkali w starym domu Stefana Piotrowskiego i gospodarzyli na małym gospodarstwie, które otrzymała w spadku po matce Magdalena. Teren gospodarstwa obejmował najwyższy szczyt Strachociny a także potok, który płynął z niego do Potoku Różowego. Z biegiem czasu, od nazwiska Kiszka, szczyt zaczęto powszechnie we wsi nazywać „Kiszkowymi Górami” a potok „Potokiem Kiszkowym” (później przez niektórych nazywany był potokiem Dąbrowskich) i te nazwy przyjęły się na stałe. Jeszcze na starych austriackich mapach wojskowych z połowy XIX wieku szczyt nosił nazwę „Góra Piotrowskiego” (Piotrowskiberg). Dziedzic gospodarstwa Kiszków, Stanisław (ur. 2.05.1795r.) ożenił się poza Strachociną, z Teklą Boczar. Prawdopodobnie Tekla była bardzo piękną dziewczyną. To ona zapewne dała początek urodzie wszystkich dziewczyn z rodziny Kiszków, z której słynęły one we wsi. Piotrowscy chętnie żenili się z Kiszczankami, mimo że nie były zamożne. Za Jana Kondę-Piotrowskiego wyszła za mąż Kunegunda (ur. 2.03.1833r.), najmłodsza córka Stanisława. Za Stanisława Giyra-Piotrowskiego, syna Jana, wyszła za mąż Wiktoria (ur. 16.12.1857r.), wnuczka Stanisława, córka jego syna Jakuba Kiszki (ur. 21.07.1817r.). Młodsza siostra Wiktorii wyszła za mąż za Józefa Kozłowskiego-Piotrowskiego, syna Marcina. Wnuczka Jakuba, córka jego syna Macieja (ur. 21.02.1852r.), Cecylia (ur. 25.06.1887r.) wyszła za mąż za Jana Wołacza-Piotrowskiego, syna Walentego. Ostatnią z rodu Kiszków, która gospodarowała na rodzinnym gospodarstwie, była Jadwiga Kiszczanka (ur. 8.09.1913r.), córka Franciszka Kiszki (ur. 1878r.), wnuczka Macieja. Jadwiga wyszła za mąż za Stanisława Rygla. Stanisław zginął w obronie strachockiego kościoła w 1944r. z ręki żołnierza sowieckiego. Franciszek nie miał synów i na nim wygasł ród Kiszków w Strachocinie. Pozostały po nim jedynie nazwy Gór Kiszkowych i Potoku Kiszkowego.
Młodsza córka Stanisława Piotrowskiego, Zofia odnotowana jest w „Księdze Metrykalnej” w roku 1753 z okazji ślubu z Sebastianem Wroną z Pakoszówki. Ciekawe, że żaden z Piotrowskich nie jest wymieniony jako świadek tego ślubu (a w tym okresie byli bardzo często świadkami), prawdopodobnie ślub siostry i krewniaczki z kmieciem z Pakoszówki nie był w smak Piotrowskim. Wygląda na to, że Zofia „zbuntowała” się przeciw rodzinie, za co została ukarana całkowitym bojkotem. Nic bliżej nie wiadomo co było powodem postępku Zofii, może jakaś wielka miłość? Małżeństwo Zofii z Sebastianem Wroną nie trwało długo, prawdopodobnie Sebastian szybko zmarł i Zofia wyszła powtórnie za mąż za Wojciecha Dereniewicza. Ślub ten odbył się w cerkwi w Lalinie, Dereniewicze byli Greko-katolikami. Tym razem rodzina Piotrowskich zaakceptowała to małżeństwo, niedługo po tym Dereniewiczowie byli rodzicami chrzestnymi dzieci Wojciecha, brata Zofii. Dereniewicze byli znaczącą rodziną w Pakoszówce, w koligacje z nimi wchodziły pierwsze rodziny także ze Strachociny.
* * *
Poza wymienionymi powyżej dziećmi Stanisław mógł mieć jeszcze, wspomnianego wcześniej, syna Antoniego, ale to nie jest pewne. Antoni urodził się ok. 1730 roku. Żonaty był z Magdaleną, urodzoną w 1731 roku (zmarła 20.04.1781r.). Mieszkał w Kostarowcach. Miał 7 dzieci, Jana (ur. 7.05.1754r., zm. 9.07.1761r.), Mariannę (ur. 24.02.1757r.), Józefa (ur. 5.04.1759r., zm. 22.06.1759r.), Floriana (ur. 2.05.1760r.), Michała (ur. 18.09.1761r.), Annę (ur. 4.06.1766r.) i ponownie Michała (ur. 19.09.1770r.). Rodzicami chrzestnymi wszystkich dzieci Antoniego byli mieszkańcy Kostarowiec, dla Jana - Jakub Jarosz i Marianna Olkowa, dla następnej czwórki – Eliasz Jarosz i Marianna Krajnicka, dla Anny – Stefan Maślany i Marianna Krajnicka i dla Michała – Wojciech Hydzik i kolejny raz Marianna Krajnicka. Z pewnością Jaroszowie i Marianna Krajnicka to Greko-katolicy, o pozostałych nie wiemy tego. W późniejszym okresie brak jakichkolwiek informacji o potomkach Antoniego w parafialnej „Księdze Metrykalnej” (w ogóle brak Piotrowskich w Kostarowcach). Może Antoni z dziećmi wyprowadził się z Kostarowiec, a może dzieci zostały Greko-katolikami i nie były chrzczone w kościele w Strachocinie. Właściwie jedyną przesłanką, która daje prawo do twierdzenia, że Antoni jest synem Stanisława jest fakt, że w Kostarowcach, gdzie Antoni mieszkał, poza nim i jego dziećmi nie ma żadnej wzmianki o Piotrowskich, ani przed, ani po okresie, kiedy były chrzczone dzieci Antoniego. Prawdopodobnie dopiero on przeprowadził się do Kostarowiec i założył tam rodzinę. Jedynym logicznym miejscem pochodzenia jest Strachocina (w najbliższej okolicy nie mieszkali inni Piotrowscy), a jeżeli był Strachoczaninem to był zapewne jednym z młodszych synów Stanisława. Stanisław, nie chcąc uszczuplać rodzinnego majątku, znalazł dla syna odpowiednią partię małżeńską z majątkiem w Kostarowcach i wypchnął go tam. Prawdopodobnie Antoni nie był zbyt zadowolony z takiego obrotu sprawy i stąd całkowicie zerwane więzy rodzinne z braćmi w Strachocinie. Ale to są tylko spekulacje.
Kolejny wnuk Stefana to Franciszek, starszy syn Kazimierza. Franciszek urodził się ok. 1740 roku. Ożenił się z Anną Ceculanką, ślub odbył się 13.01.1765r., świadkiem na ślubie był m.in. Józef Piotrowski, kuzyn Franciszka. Ojcem Anny był zapewne Błażej Cecuła, stąd Annę wpisano jako „Błaszczykownę” (zapis jest bardzo nieczytelny). Przy zapisach dzieci Anna konsekwentnie jest już wpisywana jako Ceculanka. Franciszek i Anna mieli trójkę dzieci, Wojciecha Marka Jerzego (ur. 9.04.1766r.), Stanisława (ur. 12.11.1767r.) i Jana (ur. 5.01.1775r.).
Rodzicami chrzestnymi dzieci byli: dla Wojciecha - Wojciech Klamut z Jurowiec i Katarzyna Niklasz z Nowotańca, dla Stanisława - Tomasz Cecuła i Konstancja Klamut, dla Jana - Józef Wroblewski i Konstancja Klamut. Tomasz Cecuła to rodzony brat Anny. Józef Wroblewski to strachocki organista (w „Księgach Metrykalnych” jego status społeczny określany jest jako „honestus”, w ten sposób określano w tym czasie najczęściej mieszkańców miast, kupców i rzemieślników), człowiek bardzo popularny we wsi, bliski przyjaciel Kazimierza, ojca Franciszka. Konstancja Klamut to rodzona siostra Franciszka, a Wojciech Klamut to jej mąż. W doborze rodziców chrzestnych dzieci Franciszka widać przemożny wpływ ojca Kazimierza na rodzinę. Kazimierz miał szerokie kontakty towarzyskie, nie tylko w Strachocinie. Stąd zapewne wzięli się Klamutowie z Jurowiec i Katarzyna Niklasz z Nowotańca (wieś na południowy zachód od Sanoka, w prostej linii ok. 15 km od Strachociny). Z kolei Józef Wroblewski to dowód na wysoką pozycję ojca Kazimierza we wsi. Franciszek był człowiekiem nieśmiałym, nie kontaktowym, pozostawał całe życie w cieniu ojca. Ani razu nie jest wymieniony jako świadek na ślubach. Co prawda, aż sześciokrotnie był ojcem chrzestnym w latach 1761 - 72, ale z tego cztery razy u swojej siostry Konstancji Klamutowej. Poza tym był ojcem chrzestnym dzieci Wojciecha Antoszyka i Jana Sitki. Byli to zapewne koledzy Franciszka (nie łączyły ich żadne więzy pokrewieństwa z Piotrowskimi), co może dobrze świadczyć o zaletach osobistych Franciszka. Żona Franciszka, Anna, była tylko raz matką chrzestną, także u Jana Sitki. Franciszek z biegiem czasu otrzymał od ojca oddzielne gospodarstwo o powierzchni ok. 8 ha leżące w najbardziej wschodniej części dawnej posiadłości Piotrowskich. Przy pomocy ojca pobudował dom noszący później nr 47 (pod koniec XIXw. dom nr 47 przeszedł w ręce Daszyków, którzy mieszkają na tym miejscu do dzisiaj). Franciszek nie cieszył się nowym domem długo, zmarł wcześnie, w styczniu 1775 roku. Nie wiadomo co było przyczyną śmierci, zapis zgonu w „Księdze Metrykalnej” jest bardzo nieczytelny. Bardzo możliwe, że właśnie budowa domu tak mocno nadwerężyła jego siły. Anna zmarła po 1780 roku.
Młodszy syn Kazimierza, Ignacy, urodził się ok. 1750 roku. Jego żoną została Agnieszka Galant, córka Józefa i Agnieszki. Ślub odbył się 28.01.1781r. Jako świadkowie są wymienieni m.in. kuzyni Ignacego, Józef, Wojciech i Szymon Piotrowscy. Uderza brak Michała Piotrowskiego, prawdopodobnie miał „na pieńku” z proboszczem, może w ogóle nie chodził do kościoła. Pozostali nieobecni Piotrowscy są „wytłumaczeni”, brat Ignacego, Franciszek, już w tym czasie nie żył, inny kuzyn, Stefan, był ciągle „niepoważnym” kawalerem, stryj Stanisław był już zbyt stary na „świadka”, a ojciec Kazimierz siłą rzeczy nie mógł być świadkiem na ślubie syna. Kuzyn Antoni „zagubił się” w swoich Kostarowcach i nie utrzymywał żadnych kontaktów z rodziną w Strachocinie. Jednym ze świadków był także Wojciech Klamut z Jurowiec, mąż siostry Ignacego, Konstancji.
Ród Galantów to od trzystu lat jeden z liczniejszych rodów w Strachocinie. W połowie XVIII wieku mieszkało już we wsi pięciu Galantów z rodzinami, Józef, Stefan, Wojciech i dwu Janów. Prawdopodobnie byli oni potomkami przybysza z terenów na zachód od Strachociny, z okolic Krosna, Rymanowa, Haczowa. Wskazuje na to niemieckie pochodzenie nazwiska („galant” w języku niemieckim to „uprzejmy, dworny, rycerski”), we wsiach tego rejonu tego typu nazwiska są powszechne. Józef Galant, ojciec Agnieszki, miał gospodarstwo na prawym brzegu Potoku Różowego, w środku dzisiejszej wsi, na północ od posiadłości Błażejowskich. Był zamożnym kmieciem, prawdopodobnie należał do niego cały „łan” tj. 24 ha (tak można sądzić z późniejszych stosunków własnościowych). Dom jego nosił numer 35. Agnieszka urodziła się przed 1753 rokiem, a więc w chwili ślubu z Ignacym była już panną „w latach”. Jej matka, także Agnieszka (nazwiska rodowego nie znamy), musiała być pierwszą żoną Józefa. Kolejne córki, Mariannę (ur. 26.07.1754r.) i Magdalenę (ur. 26.06.1757r.), miał Józef już z żoną Zofią, chyba że mamy do czynienia z pomyłką przy wpisie imienia matki. Takie pomyłki zdarzają w „Księgach Metrykalnych” często. Józef Galant utrzymywał bliskie stosunki z sąsiadami, ojcem chrzestnym Marianny był Michał Błażejowski, rodzicami chrzestnymi Magdaleny byli Szymon Piotrowski i Zofia Dereniewiczowa, kuzyni Ignacego.
Ignacy z żoną zamieszkali w domu ojca Kazimierza (dom nr 46), na wysokim brzegu Potoku Kiszkowego, naprzeciwko starego domu Piotrowskich w którym mieszkał Józef. Nie wiemy jak długo Ignacy mieszkał ze starymi rodzicami, nie znamy daty ich śmierci (zapisy „Księgi zgonów” kończą się właśnie na 1780 roku).
Ignacy i Agnieszka mieli 7 dzieci, Katarzynę (ur. 4.11.1788r.), Mariannę (ur. 7.09.1791r.), Magdalenę (ur. 30.05.1795r.), Stanisława (ur. 5.05.1797r.), ponownie Mariannę (ur. 27.08.1798r.), Marcina (ur. 23.07.1802r.) i Annę (ur. 27.07.1803r.). Rodzicami chrzestnymi dzieci Ignacego byli: dla Katarzyny - Andrzej i Marianna Radwańscy, dla Marianny - Sebastian Woytowicz i Agnieszka Radwańska, dla Magdaleny - Andrzej Radwański i Marianna Woytowicz, dla Stanisława i drugiej Marianny - Kazimierz Piotrowski i Marianna Woytowicz, dla Anny - Sebastian Woytowicz i Anna Lisowska.
Dobór rodziców chrzestnych nie wykracza w zasadzie poza szeroką rodzinę, Andrzej Radwański to syn kuzynki Ignacego, Katarzyny z Piotrowskich Radwańskiej, córki Stanisława.
Marianna to siostra Andrzeja. Kazimierz Piotrowski to syn kuzyna Ignacego, Wojciecha. Ciekawe, że do trzymania do chrztu syna, zapewne niecierpliwie wyczekiwanego, Ignacy zaprosił Piotrowskiego!
Prawdopodobnie wszystko „reżyserował” ojciec Ignacego, Kazimierz, prawdziwy „król” wśród najstarszych Piotrowskich, mimo że już bardzo leciwy (nie jest pewne czy jeszcze żył, jeżeli nie, to tylko świadczy to o tym, że syn Ignacy był doskonałym uczniem ojca). Zapewne jego pomysłem są także Woytowicze jako chrzestni dzieci Ignacego (Anna Lisowska z domu była także Woytowicz), poza tym że żoną Wojciecha Piotrowskiego była Magdalena Woytowicz, prawdopodobnie żadne inne więzy pokrewieństwa nie łączyły Piotrowskich z Woytowiczami. Ale senior Woytowicz, Józef, to była jedna z pierwszych postaci we wsi, a Kazimierz Piotrowski z takimi lubił się przyjaźnić.
Ignacy nie odziedziczył po ojcu wszystkich talentów. Prawdopodobnie osobowość ojca przytłoczyła go, podobnie jak i jego starszego brata Franciszka. Niemniej był człowiekiem ogólnie szanowanym i lubianym, dwa razy wymieniono go jako świadka na ślubach w 1780 roku. Niestety, dla następnego okresu (po 1781 roku) nie zachowały się „Księgi ślubów”, tak że nie wiadomo jak to wyglądało później. Ojcem chrzestnym był zaledwie dwa razy i to w odstępie aż 10 lat, w 1781 roku u Janików i w 1791 roku u Sidorskich. Prawdopodobnie zarówno w pierwszym jak i drugim wypadku chodziło o rodzinę żony.
* * *
Kazimierz miał co najmniej trzy córki, Konstancję, Ewę i Mariannę. Prawdopodobnie trudno mu było znaleźć atrakcyjnych partnerów dla nich w Strachocinie. Część kandydatów nie odpowiadała jego wymaganiom (w grę wchodziły zapewne, poza majątkiem, także sprawy prestiżowe), dla tych lepszych kandydatów z kolei Piotrowszczanki nie były na tyle atrakcyjnymi partiami, aby podjąć próbę „zdobycia” ich. Same panny Piotrowskie zapewne niewiele miały do gadania, tak było w tych czasach, a tym bardziej u takiego ojca jak Kazimierz. Dlatego skończyło się na tym, że wszystkie trzy wyszły za mąż poza rodzinną wioską.
Konstancję wziął za żonę Wojciech Klamut z Jurowiec. Ślub odbył się 24.11.1764r. Jako świadkowie zostali wpisani do „Księgi” Wojciech Wysocki z Jurowiec i Józef Wroblowski, strachocki organista, przyjaciel Kazimierza. Żaden z Piotrowskich nie był świadkiem tego ślubu. Wygląda to na wyraźną demonstrację (podobnie działo się przy ślubie kuzynki Zofii z Sebastianem Wroną z Pakoszówki!). Chociaż później już było „normalnie”, ojcem chrzestnym wszystkich dzieci Klamutów był brat Konstancji, Franciszek Piotrowski.
Klamutowie mieli trzy córki, Katarzynę (ur. 16.10.1765r.), Zofię (ur. 3.05.1770r.) i Annę (ur. 30.06.1772r.) oraz syna Antoniego Jana (ur. 22.05.1767r.). Matką chrzestną córek Klamutów była Marianna Wysocka z Jurowiec. Syna Antoniego do chrztu „trzymała” Marianna Piotrowska, siostra Konstancji. O dalszych losach Konstancji i jej dzieci nie zachowały się w rodzinie żadne informacje.
Młodsza siostra Konstancji, Ewa, wyszła za mąż za Macieja Maślanego z Kostarowiec. Maciej był zapewne Greko-katolikiem, ale ślub odbył się w kościele w Strachocinie. I znowu na ślubie nie ma żadnych świadków Piotrowskich (ani żadnych innych znanych Strachoczan), jako świadkowie zostali wpisani mieszkańcy Kostarowiec, zapewne Greko-katolicy. W odróżnieniu od Klamutów z Jurowiec, Maślani z Kostarowiec nie utrzymywali żadnych oficjalnych kontaktów z Piotrowskimi.
Najmłodsza z córek Kazimierza, Marianna, wyszła za mąż za Wawrzyńca Stabryłowskiego z Jurowiec. Ślub odbył się 7.05.1781r. Jedynym świadkiem z rodziny był Wojciech Klamut, mąż siostry Marianny, Konstancji. Żaden z Piotrowskich nie został wpisany przez księdza jako świadek, zapewne ich nie było w kościele, z pewnością nie przeoczyłby ich. O dalszych losach Marianny i Stabryłowskich nic nie wiadomo. Jurowce zmieniały swoją przynależność do parafii, przejściowo, nie należały do parafii Strachocina.
|
Powrót do witryny Stowarzyszenia Piotrowskich ze Strachociny" |