Gabriel Groch, Zbigniew Koziarz

SANOCZANIE NA WYBRZEŻU

      W ramach programu Zjazdu Koleżeńskiego w 50-tą rocznicę zdania matury zostaliśmy przyjęci przez Naczelnika Miasta mgr Wiesława Skałkowskiego. W czasie serdecznego spotkania z Naczelnikiem, którego tematem między innymi były więzi, jakie utrzymują nas Sanoczan rozrzuconych po całym kraju z naszym niezapomnianym miastem młodości - padło pytanie pod moim adresem - „A ilu jest Sanoczan na Wybrzeżu i czy się spotykacie, czy się widujecie?”. Nie mogłem wówczas udzielić wyczerpującej odpowiedzi. Ale to pytanie nasunęło mi myśl nawiązania bliższego kontaktu z koleżankami i kolegami mieszkającymi i pracującymi na Wybrzeżu Gdańskim. Na pierwsze zebranie w klubie Międzynarodowej Prasy w Gdyni zaprosiłem kilku dobrze mi znanych kolegów. Inicjatywa spotykania się została przyjęta z uznaniem. Postanowiliśmy spotykać się w tym klubie w każdy czwartek po pierwszym i na następne nasze spotkania zapraszać coraz szersze grono Sanoczan. I tak się zaczęło. Na zebraniach wymienialiśmy nasze wspomnienia, ostatnie wrażenia z pobytu w Sanoku, bieżące informacje o rozbudowie miasta i przemysłu, o zaistniałych zmianach.

      W czasie kolejnych spotkań omówilśmy szersze cele naszego koła. Na czoło wysunęła się sprawa ożywienia Patronatu Miasta nad statkiem Polskich Linii Oceanicznych m/s „SANOK”. Wiadomo nam było, że w związku z chrztem statku imieniem Sanok zbudowano w mieście okazały postument wraz z tablicą pamiątkową i dwiema kotwicami, oraz że kilkakrotnie nawiązywany kontakt między miastem a załogą statku nie dochodził do skutku. Następnym celem, który został przyjęty przez członków, było udzielenie pomocy młodym ludziom przyjeżdżającym na Wybrzeże do pracy lub na studia.

      Wynikło zagadnienie organizacyjne, a mianowicie legalności naszych spotkań. Powiadomiliśmy Wydział Spraw Wewnętrznych Urzędu Wojewódzkiego w Gdańsku o naszych spotkaniach i zamierzeniach - z prośbą o wyrażenie zgody. Uzyskaliśmy pełną zgodę - bez jakichkolwiek wymogów statutowych. Prócz tego nawiązaliśmy łączność z Urzędem Miejskim w Sanoku i z Towarzystwem Rozwoju i Upiększania Miasta Sanoka. Otrzymaliśmy bardzo istotną propozycję organizacyjną, aby nasze koło stało się Kołem Terenowym Towarzystwa Przyjaciół z siedzibą w Gdyni, gdyż Statut Towarzystwa przewiduje możliwość organizowania kół terenowych. Tak więc nasze koło stało się jak gdyby Filią Towarzystwa na Wybrzeżu. Obecnie spotykamy się w Inter-Clubie w Gdyni, w lokalu Związku Marynarzy i Portowców, który bardzo życzliwie ustosunkował się do naszego koła udostępniając nam swój klub. Do koła należy obecnie 44 członków płacących składki. Składki przekazujemy do Towarzystwa do Sanoka, skąd jako członkowie otrzymujemy bieżące numery „Ziemi Sanockiej”. Dzięki otrzymywanej prasie mamy świeże i bieżące wiadomości, co ożywia nasz kontakt z Miastem.

      Wśród naszych członków, których wiek waha się od lat 20 do 73 mamy wybitnych fachowców gospodarki morskiej. Są wyżsi oficerowie Marynarki Wojennej i Lotnictwa, są kapitanowie i oficerowie marynarki handlowej i rybołówstwa, pracownicy naukowi Instytutów, wykładowcy wyższych uczelni, wybitni lekarze, a także kierowniczka Szkoły Muzycznej, a nawet nauczycielka sztuki baletowej. Tak więc reprezentujemy wszystkie gałęzie życia naukowego, gospodarczego i kulturalnego.

      Należy też zaznaczyć, że sanoczanie odegrali bardzo ważną rolę na Wybrzeżu jeszcze przed wojną, zwłaszcza zaś w ówczesnym Wolnym Mieście Gdańsku, w którym przecież Polsce przysługiwały - kwestionowane ciągle przez Niemców - daleko idące prawa. Otóż w roku 1920, gdy i Poznańskie i Kongresówka nie posiadając własnej inteligencji tak bardzo potrzebowały fachowców, z Sanoka wyjechało kilku wybitnych profesorów właśnie na Pomorze, by powołać do życia polskie szkolnictwo średnie. Był wśród nich prof. Jan Augustyński, klasyk z wykształcenia, długoletni profesor Gimnazjum w Sanoku, indywidualność wybitna, wychowawca całego pokolenia młodzieży na tamtejszym gruncie. Otrzymał dyrekturę najpierw w Nakle nad Notecią, potem w Grudziądzu, by już w roku 1925 objąć dyrekturę Polskiego Gimnazjum Macierzy Polskiej w Gdańsku, istniejącego od roku 1922. Oprócz Gimnazjum w Bytomiu i Kwidzyniu, był to trzeci z kolei średni, polski zakład naukowy poza granicami kraju.

      Profesor Augustyński znany ze swej sprężystej energii był duszą gdańskiego Gimnazjum, które rozbudował, „tchnął w nie własnego ducha” i pozyskał współpracę wybitnych nauczycieli przybyłych z Polski. - Miarą jego zasług niech będzie fakt, że już po wojnie Rada Miejska Gdańska nazwała istniejącą do dzisiaj ulicę, przy której mieściło się polskie Gimnazjum, ulicą Jana Augustyńskiego. Dyr. Augustyński stracił w Gdańsku najstarszego Syna zamordowanego przez Niemców, sam zaś nie doczekał wyzwolenia, zmarł bowiem w Warszawie w 1943 roku. Jego uczniowie z pierwszego dwudziestolecia naszego wieku wspominają Go do dzisiaj w Sanoku z najwyższym szacunkiem i głęboką czcią, na którą w pełni zasłużył. - Dyrektorem Gimnazjum w Gdańsku był 14 lat.

      Drugim sanoczaninem, który poszedł tą samą drogą, był znany i fanatyczny wyznawca i realizator idei harcerskiej, prof. sanockiego Gimnazjum Michał Urbanek. Uczył w Sanoku od r. 1914 do 1920, w którym to roku wyjechał na Wybrzeże do Wejherowa, gdzie pracował do roku 1926. Uległ w tym czasie namowom swego kolegi z Sanoka prof. Augustyńskiego i przeszedł do pracy w Gimnazjum Polskim w Gdańsku. Wytrwał na tym posterunku - wraz ze swoim dyrektorem - do l września 1939 roku. Był generalnym wychowawcą Zakładu, prócz tego kontynuując nadal pracę w harcerstwie, utworzył w Gimnazjum Polskim pierwszą polską drużynę morską, która korzystała z dwóch jachtów. Wraz z dyrektorem Augustyńskim pracował wiele dla utrwalenia polskości wśród dorosłych i młodzieży. Już po wojnie, pracując w Sopocie, zyskał tytuł „Człowiek Wybrzeża”.

      Żyje w Sopocie do dzisiaj otoczony powszechnym szacunkiem, był na naszym zjeździe w 1958 roku wraz z żoną, doznając wiele dowodów miłości ze strony swoich druhów i wychowanków, z którymi ciągle i nadal utrzymuje żywy kontakt drogą listową.

      Nie koniec na tym. Dyrektor Augustyński pozyskał do pracy w tym Gimnazjum w roku 1930 b. uczennicę naszego sanockiego Gimnazjum prof. Jadwigę Zaleską, córkę znanego lekarza sanockiego Karola, inicjatora budowy pomnika Kościuszki. Pani Zaleską pracowała w towarzystwie swych uprzednio wymienionych dwu sanockich nauczycieli w Gimnazjum Polskim w Gdańsku do roku 1937 i była tam komendantką Gdańskiej Chorągwi Harcerek.

      Te trzy osoby czuwały nad pewną strefą polskich interesów w Gdańsku, dając swój olbrzymi wkład w dzieło wychowania młodzieży tamtejszej w duchu polskim. Smucić się wypada, że brakło już dyr. Augustyńskiego i cieszyć zarazem, że żyje nadal nasz kochany prof. Urbanek w Sopocie, w Sanoku prof. Jadwiga Zaleską. - Niech te słowa wspomnień i informacji będą dla Nich aktem hołdu wdzięczności oraz wyrazem pamięci.

      Dalej należy tu wspomnieć o sanoczanach dziś już nie żyjących, którzy chlubnie zapisali się swoją pracą na Wybrzeżu. Do nich należą: prof. Akademii Medycznej Władysław Mozołowski, kmdr dr J. Bardzik, adwokat dr Roman Slączka - specjalista d/s kolizji morskich, dr Drwięga wieloletni ceniony notariusz m. Gdyni.

      A może tutaj należałoby też wspomnieć człowieka, który wychowankiem sanockiego Gimnazjum nie był, ale miał w Sanoku swoją Matkę, którą bardzo kochał, liczną rodzinę z którą utrzymywał stały kontakt - przez wiele lat każdą wolną chwilę spędzał w Sanoku, który ukochał i stąd wyjechał w świat z zamiarem poświęcenia się marynarce, co też w pełni zrealizował. Chodzi tu mianowicie o Michała Leszczyńskiego, kapitana żeglugi wielkiej i wybitnego, znanego szeroko malarza artystę marynistę, o którym mawiano, że jest najlepszym kapitanem wśród malarzy i najlepszym malarzem wśród kapitanów. Anglicy pisali o nim „Michał Leszczyński, nas Anglików, uczy jak malować morze i żaglowce” i nazywali go drugim polskim Conradem. Powszechnie wśród marynarzy zwano go „Pigłu”. Można widać łączyć dwie tak pozornie od siebie odległe czynności jak żeglowanie i malowanie.

      Ostatnio po drugiej wojnie Leszczyński przebywał stale na Jamajce, gdzie bardzo wiele malował i gdzie zmarł 21 grudnia 1972 r. Tam też na Jamajce istnieje obecnie znane i licznie odwiedzane przez turystów miłośników sztuki Muzeum Jego słynnych prac marynistycznych.

      Ostatnio z inicjatywy Ministerstwa Kultury i Sztuki odbyła się wystawa jego prac sprowadzonych z Jamajki - w Warszawie, w Gdańsku, a następnie w Londynie, gdzie jest dobrze znany i uważany za wybitnego marynistę. Kapitan Michał Leszczyński przysporzył naszemu miastu wiele rozgłosu w dobrym tego słowa znaczeniu.

      Wspomnieć też trzeba, że latarnia morska im. S. Żeromskiego w Rozewiu kojarzy się z sanocką rodziną Wzorków. Już trzecie ich pokolenie pełni odpowiedzialną służbę latarnika. To już morska saga rodziny Wzorków.

      Na zaproszenie Zarządu Towarzystwa Rozwoju i Upiększania m. Sanoka w listopadzie 1978 roku odbyliśmy wspaniałą wycieczkę do Sanoka. W wycieczce wzięło udział 22 członków Koła. Staraniem Zarządu Towarzystwa otrzymaliśmy od dyrektora Autosanu bezpłatnie na ten cel autobus, który po nas przyjechał na Wybrzeże i który nas odwiózł z powrotem. Program dwudniowego pobytu ułożony przez Towarzystwo był bardzo szczelny i interesujący, a dzięki niestrudzonemu kol. Zbigniewowi Dańczyszynowi został skrupulatnie zrealizowany.

      Zwiedziliśmy Park Miejski - słynną „Aptekarkę” (ile wspomnień...) nowe dzielnice mieszkaniowe, Muzeum Ziemi Sanockiej, Skansen, nową fabrykę w budowie, Białą Górę, która wreszcie jest trwale połączona z miastem, a nawet byliśmy na Słonym Wierchu, skąd przy wspaniałej słonecznej pogodzie podziwialiśmy urzekającą panoramę i meandry Sanu w dole. Punktem kulminacyjnym wycieczki było spotkanie z Zarządem Towarzystwa i Ojcami Miasta w Sali Herbowej Urzędu Miejskiego. - Naczelnik Miasta przywitał nas w gorących słowach, a kierownicy odpowiednich wydziałów Urzędu Miejskiego przedstawili nam stan gospodarczej, urbanistycznej i ekonomicznej rozbudowy Miasta oraz aktualne plany dalszej rozbudowy. Zostaliśmy obdarowani pamiątkowymi odznakami, a nasze Koło otrzymało piękny kilim z herbem miasta oraz medale z okazji 500 rocznicy śmierci Grzegorza z Sanoka. My ze swej strony zobowiązaliśmy się wykonać nową tablicę pamiątkową związaną z chrztem statku m/s „Sanok” - która w międzyczasie uległa uszkodzeniom oraz - częściej odwiedzać Miasto.

      Członek naszego Koła kol. Paweł Kulczycki wykonał piękną nową tablicę z brązu, która decyzją Towarzystwa ma zostać zabudowana w nowym postumencie. Jak widać Koło Sanoczan na Wybrzeżu jest aktywne i prężne i stara się na bieżąco utrzymać serdeczne, stałe więzi z Sanokiem - Miastem swojego dzieciństwa i młodości.

      Dlatego z przyjemnością przyjęliśmy na Wybrzeżu delegację m. Sanoka z Naczelnikiem Miasta na czele, która w dniach 20-22.08.1979 r. przyjechała tutaj, ażeby podpisać umowę o patronacie nad statkiem linii oceanicznych M/s „Sanok”. Nawiązany w roku 1963 przez ówczesną delegację Sanoka kontakt między miastem a statkiem ostatnio był dość luźny i należy się cieszyć, że zawarta umowa przywróci i ożywi związki sanoczan z morzem i jego ludźmi. Na Zjazd Wychowanków Gimnazjum w setną rocznicę jego otwarcia przyjedziemy zorganizowaną grupą, jako Koło Sanoczan na Wybrzeżu. Przyjedziemy i tym razem autokarem Autosanu, gdyż już wstępnie Dyrektor Fabryki przyrzekł nam na ten cel swój autobus.

      A więc do zobaczenia w Sanoku...

      Gabriel Groch, Zbigniew Koziarz

      Źródło: Księga Pamiątkowa: Sto lat Gimnazjum i Liceum w Sanoku, Sanok 1980. str. 112 - 116


do strony głównej

Ostatnia zmiana tej strony: styczeń 2015 r.