Zbigniew Koziarz
ELEGIA
O BOHATERSKIEJ WALCE I ŚMIERCI
PUŁKOWNIKA STANISŁAWA DĄBKA
Panu generałowi Stanisławowi Dąbkowi | |
z najwyższym szacunkiem, podziwem | |
i żołnierską serdeczną pamięcią utwór ten | |
poświęcam | |
autor |
Rozstrzelał Westerplatte „Szlezwig Holsztajn" o wrześniowym świcie,
Kończąc tym w Gdańsku swą przyjacielską, kurtuazyjną wizytę.
Już za zakrętem portu wróg nie musiał się skrycie chować
I tak rozpoczęła się od Gdańska - Druga Wojna Światowa.
Te tragiczne wystrzały, jak echo historii, słychać jeszcze teraz,
Z rozpaczą broniło się uparcie Westerplatte, ta polska Somosierra.
Bohaterskich żołnierzy na Wybrzeżu było bardzo wielu,
Walczyli oni w Gdańsku, w Gdyni, na morzu i na Helu.
W wierszu przedstawić chcę i do tego zmierzam,
Jak trudna była sama w sobie obrona Wybrzeża,
W obliczu wroga, który rzucił wojska całe mrowie,
Bronić się i walczyć było trudno, od Kacka, Kościerzyny, aż po Hel i Żarnowiec.
Tu na Wybrzeżu wróg był z każdej strony,
W znacznej przewadze sił i środków ogniowych,
Bombardowały też Gdynię i port i umocnione okoliczne lasy,
Startujące z wielu lotnisk niemieckie Sztukasy.
Również tam gdzie do brzegu podeszły niemieckie okręty,
Leciały na ląd pociski, na ten skrawek Wybrzeża zaklęty,
Jak czarodziejską broszkę w perle i bursztynie
Chlubę lat trzydziestych, najpiękniejszą Gdynię.
Ciężkie było to zadanie dla Dowódcy Lądowej Obrony Wybrzeża
Pułkownika Stanisława Dąbka, wspaniałego Żołnierza,
Zaprawionego wcześniej w bojach o Lwów i Warszawę,
Że zadanie jest trudne, zdawał sobie z tego sprawę.
A przecież jako nauczyciel miał uczyć czytać chłopskie dzieci,
Los jednak w życiu czasem tak się jakoś plecie,
Że już w 1918-ym, po I-ej wojnie, został zawodowym oficerem,
Aby tu, na Wybrzeżu, broniąc Gdyni w 1939-ym, zostać Bohaterem.
Gdy we wrześniu, o świcie, ruszyła wroga nawała
Ze wszystkich stron na Gdynię, która Niemcom solą w oku stała,
Aby ją zniszczyć, zniweczyć, zetrzeć w pył, pozostawić bez śladu,
Tę chlubę lat trzydziestych, wspaniałe dzieło Polskiego Narodu.
Przewidział to Pułkownik Dąbek - umysł miał strategiczny
I wycofał się z miasta, oddał je bez walk ulicznych,
Przez co uratował miasto i zachował je dla dalszego istnienia,
Jakże chlubią się tym i szczycą kolejne gdyńskie pokolenia.
Przeciw ogromnej sile jaką do walki wystawili Niemcy,
Obrońców Wybrzeża pod bronią było zaledwie piętnaście tysięcy,
Na tak rozległym obszarze, którego z honorem bronili,
W ciągu 19-u dni, 110 bitew i ataków w tej wojnie stoczyli.
Słyszeli huk samolotów i dział niemieckich gdzieś od Strzebielina,
Żołnierze polscy, gdy wypatrywali wroga, okopani na przedpolach Luzina,
Pod naporem wroga, przybici do ziemi, do roli,
Cofali się aż do Oksywia i tu 19-go września, szli do niemieckiej niewoli.
I tutaj na ostatniej reducie obrony Gdyni, na Oksywskiej Kępie,
Walki przez 10-ć dni były najkrwawsze, ciągłe i najbardziej zawzięte.
W walce bezpośredniej, od bomb lotniczych, pocisków dział i moździerzy,
Ginęło codziennie zabitych i rozszarpanych stu polskich żołnierzy.
Bili się za Polskę i na bagnety szli dla Jej obrony,
Dowodził nimi i prowadził w bój ten Niezwyciężony
Obrońca Gdyni, wybitny Żołnierz, prawy i utalentowany
Pierwszy Żołnierz września Pułkownik Dąbek, ten Nieprzejednany.
Pod koniec walk, ranny już i zmęczony ogromnie,
Walczył z karabinem w ręku, jak zwyczajny żołnierz.
Dobiegała końca 19-to dniowa tragiczna Gdyni obrona,
Jako protest za napaść, wybrał śmierć, choć wojna jeszcze nie była skończona.
Tak dobiegała kresu walka oksywskich obrońców
I tylko szabla Pułkownika błyszczała na słońcu,
Wbita w grób Pułkownika Stanisława Dąbka,
Zaświadczając, że tu leży Gdyni jej Pierwszy Obrońca.
Gdy po 30-tu latach, spytałem Żonę Pułkownika Irenę
Jak sobie radziła w tej trudnej niedoli
Odparła, że niedola ta trwa do dzisiaj i płaci za to wielką cenę
Lecz Ona wie, że „On nie mógł żyć gdy Ojczyzna była w niewoli”.
Niech o Pułkowniku Stanisławie Dąbku nikt w Gdyni nigdy nie zapomni,
Chylę przed Nim czoła i wierszem tym stawiam mu wieczysty pomnik,
Którego za swe wielkie czyny w Gdyni jeszcze do dziś nie doczekał,
Chociaż uratował miasto i ludzi i spełnił to co przyrzekał.
Pułkownik Dąbek przysięgę wypełnił i Ojczyźnie służył wiernie,
A Jego prawość, uparta walka i czyn zbrojny, zostaną nieśmiertelne!
Nadludzkim bohaterstwem swoim i żołnierzy tę obronę wybrzeża uczynił,
I tutaj zostawił swe serce i życie, na Oksywiu, w Gdyni.
Komuniści w PRL-u zapatrzeni w towarzyszy radzieckich,
Nie chcieli widzieć dzielności, honoru i prawości Wojska Polskiego z lat 30-ych,
To i celowo o Pułkowniku Dąbku całkiem zapomnieli,
Zapomnieli i to, że Hitler ze Stalinem tak zbrodniczo nam Polskę zajęli.
Przewaliła się wojna, a po latach u nas też „ komuna pękła"
W 1964-ym otrzymał Dąbek awans na Generała, od Generała Andersa,
Co potwierdził Prezydent Zaleski w 1969-ym, jak ten czas leci,
A Lech Wałęsa Prezydent, zatwierdził to dekretem w 1993-cim.
I tak po wielu zawirowaniach i latach zapomnienia,
Przypomniała sobie Polska o potrzebie wdzięcznego zadośćuczynienia,
Wreszcie i tutaj spłynął Nań ten honor w postaci znamienitej,
Awans do stopnia Generała Brygady otrzymał,
od OJCZYZNY!
NAJJAŚNIEJSZEJ RZECZYPOSPOLITEJ!
od POLSKI!
Zbigniew Koziarz | |
komandor w st. spocz. | |
Gdynia, 19 września 2016 r. |