"Sztafeta Pokoleń" - 2/2016

1 Zawartość numeru:

 

- Od Redakcji
- Z ŻYCIA STOWARZYSZENIA PIOTROWSKICH ZE STRACHOCINY
- AKTUALNOŚCI
- Moje "przemyślenia” – odc. IV – Zbigniew Fryń-Piotrowski
- Wnukowie Stefana Piotrowskiego – Władysław Błaszczycha-Piotrowski
- ZE SPORTU
- ODESZLI OD NAS
- LISTY OD CZYTELNIKÓW
- NOWINY GENEALOGICZNE
- ROZMAITOŚCI - Strachockie rody – Dąbrowscy c.d.
- KALENDARIUM RODZINNE
- ŻYCZENIA ŚWIĄTECZNE

 
 
 

Od Redakcji

Drodzy Czytelnicy!

Oddajemy do Waszych rąk osiemnasty numer naszego biuletynu „SZTAFETA POKOLEŃ”. Oddajemy go, jak zwykle, z niegasnącą nadzieją, że będzie to zajmująca, interesująca lektura. Dział „Z życia Stowarzyszenia” przynosi tym razem, chyba długo oczekiwaną informację, o organizacji II Zjazdu Potomków Stefana Piotrowskiego.

Dział „Aktualności” przynosi nowiny z życia naszej „małej ojczyzny” – Podkarpacia (nie mylmy z województwem Podkarpackim!), w tym, chyba także długo oczekiwaną, informację o nowym właścicielu Krośnieńskich Hut Szkła.

W dziale historycznym przerwaliśmy chwilowo edycję „Mojej kroniki” Stanisława Berbecia-Piotrowskiego (wrócimy do niej w następnym numerze), kontynuujemy jedynie wspomnienia Zbigniewa Frynia-Piotrowskiego ze spaceru po rodzinnym Sanoku – to ostatni odcinek tych wspomnień.

W miejsce zwyczajowego działu „turystycznego” (i „Mojej kroniki” Stanisława Berbecia-Piotrowskiego) zamieszczamy tym razem artykuł przedstawiający sylwetki wnuków naszego pradziada, Stefana Piotrowskiego, naszych bezpośrednich przodków. O wnukach mamy zdecydowanie więcej informacji niż o Stefanie i jego synach. I to nie tylko w tradycji rodzinnej (tych zachowało się niewiele), ale przede wszystkim z parafialnych ksiąg metrykalnych. W strachockiej parafii zachowały się one od 1753 roku. Niestety, wcześniejsze nie zachowały się. Zamieszczenie artykułu o wnukach Stefana ma oczywiście związek ze zbliżającym się II Zjazdem Potomków Stefana.

W rubryce „Rozmaitości” zamieszczamy dokończenie „portretu” kolejnego strachockiego rodu – Dąbrowskich, jednego z najznakomitszych rodów w Strachocinie na przestrzeni ostatnich wieków.

Dziękujemy za wszystkie listy, emaile i telefony. Pomagają nam w redagowaniu biuletynu. Jak zawsze, ciągle aktualny jest nasz apel o tego typu pomoc – tak więc czekamy ciągle na Wasze artykuły, listy, emaile, telefony, SMS-y – z uwagami, sprostowaniami, informacjami, materiałami do publikacji. Życzymy przyjemnej lektury!

Redakcja                              

 

Z ŻYCIA STOWARZYSZENIA PIOTROWSKICH ZE STRACHOCINY

Z regulaminu Stowarzyszenia:
Członkami Stowarzyszenia mogą być potomkowie Stefana Piotrowskiego ze Strachociny k/Sanoka, żyjącego w latach 1667 - 1757, oraz ich małżonkowie.

*       *       *

Zarząd na jesiennym posiedzeniu omówił aktualną sytuację w Stowarzyszeniu. Najwięcej czasu poświęcono organizacji II Zjazdu Potomków Stefana Piotrowskiego w 2017 roku dla uczczenia 350-tej rocznicy urodzin Stefana. Wybrano Komitet Organizacyjny Zjazdu. Na jego czele stanął Wiceprezes Stowarzyszenia Waldemar Berbeć-Piotrowski. W jego skład weszli: Bronisław Berbeć-Piotrowski (Komisja Rewizyjna Stowarzyszenia), Jan Klimkowski (mąż Aliny z Błaszczychów-Piotrowskich) i Franciszek „Błażejowski”- Piotrowski. Postanowiono zaprosić do Komitetu Zbigniewa Frynia-Piotrowskiego (marszałek I Zjazdu w 2007 r.) i ks. Kazimierza Piotrowskiego „z Kowalówki” („szef” Komisji Rewizyjnej Stowarzyszenia). Skład Komitetu jest otwarty, może być powiększony w razie potrzeby. Dyskutowano o stanie finansów Stowarzyszenia i możliwościach dofinansowania zjazdu.

*       *       *

W Strachocinie, 20 września, odbyło się spotkanie przedstawicieli Komitetu Organizacyjnego z „szefową” Koła Gospodyń Wiejskich panią Anną Wójtowicz. W spotkaniu wzięła udział także sołtys Strachociny, pani Jadwiga Skiba (pani sołtys jest bardzo zainteresowana naszym Zjazdem). Wspólnie ustalono zarys programu Zjazdu, włącznie z menu obiadowym (m. in. na obiad w sobotę zaplanowano krem z pieczarek i schab, a na niedzielny posiłek – żurek z jajkiem i kiełbasą). Na podstawie tych ustaleń określono koszt udziału w Zjeździe – 90 zł od osoby. Dzieci i młodzież młodsza do lat 14 włącznie – udział bezpłatny, sfinansowany z „kasy” Stowarzyszenia. Z sumy tej zostaną sfinansowane koszty wyżywienia i organizacyjne (sala, zespoły muzyczne, zaproszenia, itp.). Z panią sołtys rozmawiano o budowie wiaty „grillowej” na dawnym boisku szkolnym. Materiały na budowę maja pochodzić z rozbiórki podobnego budynku na terenie Kopalni Strachocina (Podziemnego Zbiornika Gazu).

*       *       *

Komitet Organizacyjny Zjazdu włączył do swojego składu Marka Piotrowskiego z Krakowa i Martę Piotrowską.
Ostateczny skład Komitetu Organizacyjnego:
Przewodniczący - Waldemar Piotrowski - Strachocina
Członkowie:
Ks. Kazimierz Piotrowski - Iwonicz
Zbigniew Piotrowski - Krosno
Bronisław Piotrowski - Strachocina
Franciszek Piotrowski - Sanok
Jan Klimkowski - Strachocina
Marta Piotrowska - Strachocina
Marek Piotrowski - Kraków

Komitet ustalił podstawowe założenia w sprawie Zjazdu:

II Zjazd Potomków Stefana Piotrowskiego ze Strachociny, organizowany dla uczczenia 350-tej rocznicy urodzin Stefana – STRACHOCINA 2017, odbędzie się w dniach 8 – 9 lipca 2017 roku w Strachocinie koło Sanoka na Podkarpaciu.
Koszt uczestnictwa w Zjeździe wyniesie 90 zł od uczestnika w wieku powyżej 14 lat, dzieci i młodzież w wieku 14 lat i poniżej, wezmą udział w Zjeździe bezpłatnie.
Wpłaty wyliczonej kwoty za uczestnictwo zgłoszonych osób należy dokonywać na konto Zjazdu w Podkarpackim Banku Spółdzielczym do dnia 30 kwietnia 2017r.
Wypełniając przekaz należy podać:

Nazwę odbiorcy: Podkarpacki Bank Spółdzielczy Oddział w Sanoku
Numer rachunku odbiorcy: 45 8642 1184 3018 0048 3773 0001
Nazwę zleceniodawcy: Imię, nazwisko i adres wpłacającego
Tytułem: Zjazd Potomków Stefana Piotrowskiego – STRACHOCINA 2017
ilość osób powyżej 14 lat, oraz ilość dzieci do 14 lat.

Suma 90 zł obejmuje koszt wyżywienia, napoje (w tym lampkę szampana lub wina) i inne wydatki organizacyjne (wynajęcie sali, koszt obsługi, zespół muzyczny, itp.).
Do wszystkich potomków Stefana Piotrowskiego, do których mamy adresy, zostanie wysłane Zawiadomienie zawierające program Zjazdu i szczegóły organizacyjne.

Apelujemy do wszystkich o podawanie adresów tych potomków Stefana, którzy nie dostaną naszego Zawiadomienia.
Redakcja „Sztafety” apeluje do Czytelników o liczny udział w Zjeździe.

*       *       *

1 listopada, w dniu Wszystkich Świętych, jak co roku na strachockim cmentarzu przed tablicą pamiątkową naszego przodka, Stefana Piotrowskiego, pojawiły się kwiaty i płonące znicze. Wszystkim, którzy pamiętali o uczczeniu pamięci Stefana w dniu Wszystkich Świętych serdecznie dziękujemy.

 

 

AKTUALNOŚCI

Krośnieńskie Huty Szkła (KHS) zostały sprzedane. Nabywcą hut została spółka Krosno Glass, utworzona i zarejestrowana w Polsce przez fundusz inwestycyjny Coast2Coast z Republiki Południowej Afryki (RPA) jako spółka celowa, której zadaniem był zakup huty szkła w Krośnie. Fundusz Coast2Coast ma już w Polsce firmę Sonko, produkującą zdrową żywność. W Europie ma kilka firm farmaceutycznych. Krosno Glass nabyło nie tylko hutę, ale również zapasy, patenty i markę. Całość kosztowała 185 mln zł. Suma ta pozwoli zaspokoić roszczenia wierzycieli. Huta będzie kontynuować dotychczasową działalność firmy pod nazwą Krosno Glass, stanie się częścią globalnej platformy Marlin Homewere i za jej pośrednictwem ma szansę zwiększyć eksport. Huty w Krośnie działają od 1923 roku. W 2009 r. sąd postawił spółkę w stan likwidacji, bo miała ponad 300 mln zł długu. Jednak syndyk utrzymał produkcję i KHS w siedem lat spłaciła 14 mln zł Funduszowi Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych i 49,5 mln zł wierzycielom. KHS są nadal największym w kraju producentem szkła gospodarczego (m.in. szklanki i kieliszki wytwarzane mechanicznie). Pracuje w nich obecnie ponad 2 tys. osób, a w zeszłym roku huty wypracowały rekordowy od momentu ogłoszenia upadłości zysk, wynoszący ponad 13,5 mln zł.

*       *       *

Sanocka Młodzieżowa Orkiestra Dęta AVANTI po raz kolejny znalazła się na podium podczas XXV Międzynarodowego Festiwalu Orkiestr Dętych "Złota Lira" - Rybnik 2016. W dniach od 17 do 19 czerwca br. Rybnik przeżywał kolorowe - muzyczne i taneczne oblężenie. W trakcie trwania Festiwalu Sanocka Orkiestra AVANTI gościła również ze swoim koncertem w Czechach. W samych zaś przesłuchaniach konkursowych wzięło udział mnóstwo orkiestr, m.in.: z Grecji, Węgier, Turcji, Słowacji, Włoch, Litwy, Ukrainy, Rumunii i Czech. Sanocka MOD AVANTI pod dyrekcją Grzegorza Maliwieckiego wywalczyła "Złote Pasmo" Festiwalu.

*       *       *

Krośnieńska firma Goodrich Aerospace Poland jest producentem części samolotowych dla przodujących firm na świecie – amerykańskiego Boeinga i europejskiego Airbusa. Są to części do całej rodziny maszyn Boeinga – od modelu 737, poprzez 767, 777 aż po największy 747, czyli Jumbo Jet, oraz dwóch Airbusów – A380 oraz A350, a także do całej rodziny odrzutowych samolotów biznesowych Gulfstream, Bombardiera oraz do trzech samolotów wojskowych – F-16, F-18 oraz F-35. Krośnieńska firma ma już 20 lat. Powstała w 1996 roku na bazie Wydziału Lotniczego spółki WSK PZL Krosno jako Menasco Krosno – spółka z kanadyjskim kapitałem. W nowo powstałej firmie pracę znalazła grupa około 130 pracowników WSK, która zaczęła od produkcji niewielkich części do podwozi samolotów Boeing 737 oraz Bombardier Dash-8. Trzy lata później właścicielem Menasco stała się amerykańska korporacja BF Goodrich. Konsekwencją zmian własnościowych była zmiana nazwy krośnieńskiego zakładu, który nazywał się od tej pory BF Goodrich Krosno. W następnych latach spółka jeszcze dwukrotnie zmieniła swoją nazwą – na Goodrich Krosno, a następnie, w 2011 roku, – na Goodrich Aerospace Poland. W roku 2012 zakład stał się częścią amerykańskiej korporacji UTC. Obecnie w krośnieńskim zakładzie firma zatrudnia ok. 600 osób. Dodatkowych 325 osób pracuje w fabryce uruchomionej w 2012 roku w podrzeszowskiej Tajęcinie k/Jasionki. Blisko 60 proc. produkcji trafia do Boeinga, przy czym lwią część stanowią komponenty do najpopularniejszego samolotu pasażerskiego na świecie – Boeinga 737. Do tej maszyny firma dostarcza kompletne przednie podwozie oraz wiele części do podwozia głównego. 737 to kluczowy samolot Boeinga, powstaje go ok. 500 maszyn rocznie. Zarząd krośnieńskiej firmy jest spokojny o przyszłość branży lotniczej. Z zapowiedzi zarówno Boeinga jak i Airbusa wynika, że obydwie firmy chcą zwiększyć produkcję samolotów pasażerskich, tak więc pracy w krośnieńskiej firmie nie zabraknie.

*       *       *

Na zamku w Sanoku, w zamkowej Zbrojowni, została otwarta stała wystawa militariów. Znajdują się na niej zarówno zabytki związane z Sanokiem i ziemią sanocką, jak i militaria pochodzące z różnych regionów, przekazywane do muzeum przez darczyńców. Na wystawie zobrazowano rozwój uzbrojenia od wczesnego średniowiecza po okres II wojny światowej i walk z UPA w latach 1944-1947. Specjalne miejsce zajmują pamiątki po 2. Pułku Strzelców Podhalańskich, stacjonującym w okresie międzywojennym w Sanoku. Jednym z najciekawszych elementów wystawy jest oryginalny schron, wybudowany w 1940 roku, będący jednym z punktów południowej linii niemieckich umocnień bojowych na ówczesnej granicy ze Związkiem Sowieckim. Ciekawych jest wiele innych eksponatów – m.in. XVIII-wieczna kopia wspaniałej rycerskiej zbroi pochodząca z zamku w Odrzykoniu koło Krosna, XVIII-wieczny, bogato zdobiony cyzelunkiem, napierśnik pochodzenia wschodniego, hełm wschodniego XVIII-wiecznego wojownika, tarcza tego samego typu i karwasz, czyli część zbroi chroniąca przedramię. Polskie uzbrojenie ochronne reprezentuje kolczuga, siedem napierśników husarskich i trzy szyszaki należące niegdyś do chorągwi husarskiej. Broń biała prezentowana jest przez broń sieczną pochodzącą z różnych okresów i krajów. Szczególną urodą wyróżnia się tu szabla turecka z XVIII w. z pięknie zdobioną głownią i rękojeścią pokrytą wykładziną rogową. Najstarszym egzemplarzem broni palnej jest lufa armaty z XVI w. Są też moździerze, tzw. "wiwatówki", z których podczas uroczystości kościelnych oddawano salwy.

*       *       *

Na rynku wydawniczym ukazała się książka Marka A. Koprowskiego „Łemkowie – losy zaginionego narodu” przybliżająca historię Łemków – Rusinów. Zdaniem autora, naród ten, żyjący od wieków w Karpatach (głównie w Beskidzie Niskim), po przesiedleniu do ZSRR i na polskie Ziemie Odzyskane, utracił swoją ojczyznę. Owe „góry” są dla Łemków tym, czym dla Polaków Kresy – utraconą „Arkadią”, gdzie wszystko było lepsze, bo swoje. Choć ciągle mają szansę na swój „renesans” – napotykają na liczne przeszkody. Ukraińcy starają się ich ukrainizować, uważają bowiem, że są co najwyżej jedną z grup etnicznych narodu ukraińskiego i status narodu im nie przysługuje. Książkę otwiera obszerny szkic historyczny dotyczący dziejów Łemków-Rusinów od połowy XIX w. do chwili obecnej. Jest on napisany bardzo przystępnie, nie traktuje on Łemków i ich kultury jako folklor czy ciekawostkę – resztkę po wielonarodowej Rzeczpospolitej. Łemkowie są pełnoprawnym narodem o własnej, odrębnej kulturze i tożsamości. Autor sądzi, że zostali skrzywdzeni zastosowaniem wobec nich reguł Operacji „Wisła”, tak jak wobec Ukraińców, wśród których oddziały ukraińskiej UPA miały liczne wsparcie. W praktyce na zachodniej i środkowej Łemkowszczyźnie formacje te nie miały żadnego poparcia. Książka zawiera także bezpośrednie relacje rodowitych Łemków, którzy opisują swoje życie, miejscowości, rodziny, oraz swoje organizacje kulturalno-społeczne.

 

 

Z HISTORII

Moje „przemyślenia” o przeszłości, związane z dwoma wydarzeniami w Sanoku w roku 2014 -

Zbigniew Fryń-Piotrowski

Odcinek IV (ostatni)

Święta Bożego Narodzenia miały nieco inny charakter niż Święta Wielkanocne. Dla nas, dzieci, najważniejszym elementem tych świąt była choinka (zwane u nas drzewkiem). Drzewko musiało być żywe i obowiązkowo musiała to być jodełka. Już na długo przed świętami głównym naszym zajęciem było przygotowanie ozdób na drzewko - różnego rodzaju łańcuszków, aniołków, gwiazdek, pajacyków z wydmuszek, itp. Aby drzewko było piękniejsze i bogate malowaliśmy orzechy włoskie srebrna i złotą farbą, wbijaliśmy zapałkę do nich, mocowaliśmy nitkę i tak przygotowany orzech zawisał na gałązce. Do kolorowych bibułek zawijaliśmy landrynki (inne cukierki były drogie, ich wybór był niewielki). Dobierało się najbardziej kolorowe jabłka, aby były widoczne z daleka. Na gałązkach mocowało się drutem woskowe świeczki (elektrycznych lampek nie było), baniek (obecnie zwanych bombkami) było bardzo mało, czasem Św. Mikołaj przyniósł kilka sztuk. Dla polepszenia wyglądu na gałązkach drzewka układano watę - imitacje śniegu. Niestety, połączenie waty i palących się świeczek niejednokrotnie powodowało pożar drzewka.

Od kiedy pamiętam to zawsze szło się na Pasterkę. W nocy, gdy organista zagrał i zaintonował pierwszą kolędę „Wśród nocnej ciszy”, cały kościół, pełen ciasno stłoczonych wiernych, natychmiast podchwycał śpiew i cały kościół aż trząsł się od niego. Ja czułem jak „ciarki” przechodzą mi po plecach.

A obecnie, tak w Święta Bożego Narodzenia, jak i w czasie Wielkanocy, nie ma już dawnej atmosfery. Na Pasterce organista intonuje tę samą kolędę, co dawniej, ale głosem chyba przytłumionym, organy wydają inne dźwięki, a ludzie podchwytują śpiew jakoś anemicznie. No, ale nie może być inaczej, skoro jest ich tylko około 20 procent tego co wówczas, i w większości są to ludzie właśnie z tamtego okresu, a więc mocno „wiekowi”. Prawdą jest, że sytuacje, o których wspominałem, miały miejsce w „innym wieku”.

To już tylko historia. Dzisiaj młodzi ludzie żyją na innym poziomie, mają inne aspiracje. To jest ich siłą napędową. Nie oznacza to, że nie będą ciągle narzekać. Taki już jest charakter człowieka, że chce mieć więcej za mniej.

Plac przed kościołem farnym nazywany był Małym Rynkiem. Odbywały się na nim dwa razy w tygodniu targi artykułów spożywczych oraz przedmiotów codziennego użytku. Wtedy z okolicznych wiosek przyjeżdżało znacznie więcej osób, jedni, jako sprzedający, inni jako potencjalni kupujący. W pozostałe dni handlowały raczej osoby miejscowe. Największy ruch był w narożnym kioski p. Popka, stojącym niedaleko Zakładu Fotograficznego (chyba p. Nadwodnego, lub p. Sanockiego - uciekło mi już z pamięci). Można w nim było kupić cukierki, lizaki, ciasteczka, lody, owoce, ale też zeszyt czy gumkę i ołówek, itp. W tym czasie (lata 1947 - 49) właściciel kiosku jeździł przedwojennym czarnym samochodem, chyba Oplem. Samochód ten posiadał z tyłu dużych rozmiarów tzw. kufer - taki jak widać w samochodach z lat 30-tych ubiegłego wieku.

Na rogu ulicy Grzegorza z Sanoka i obecnej Piłsudskiego znajdował się sklep mleczarski. Do sprzedaży mleka, śmietany czy maślanki używano tam aluminiowych miarek 1 l i 1/2l. Chodząc już do 11-latki, na dużej przerwie wybiegaliśmy ze szkoły na Mały Rynek. Po drodze kupowaliśmy bułkę, a do picia maślankę - to było nasze śniadanie w szkole.

Obecnie Mały Rynek nie istnieje - jest to Plac Św. Michała. Obecnie jest tam postój taksówek. W latach poprzedzających Światowy Zjazd Sanoczan przeprowadzono gruntowny remont placu. Cała nawierzchnia została wymieniona. Pozostawiono ślady zarysów obiektów, które zostały odkryte przy renowacji nawierzchni. Obecnie plac otrzymał wygląd bardzo szlachetny.

Idąc dalej z Małego Rynku wchodziło się na Rynek Duży. Dzisiaj mówi się po prostu Rynek. Przy nim zlokalizowany był Magistrat (Urząd Miasta). Duży Rynek był to plac w centrum, z zielenią, przez który promieniście przebiegały ścieżki komunikacyjne. Zieleń była ogrodzona kwadratowymi betonowymi słupkami, połączonymi stalowymi rurami. Pozostała część Rynku wyłożona była brukowcem. Odbywał się tu normalny ruch. Taki stan pozostał jeszcze po okupacji. Na Dużym Rynku, u początku ulicy Zamkowej, na rogu, znajdował się Zakład Fotograficzny (chyba p. Sanockiego). Wejście do tego zakładu znajdowało się od ul. Zamkowej. W następnej kamienicy przy Rynku, sąsiadującej z Zakładem Fotograficznym, mieszkał mój serdeczny przyjaciel. Razem chodziliśmy do szkoły od 4-tej klasy (jeszcze do „Jagiełły” przy parku). Często po lekcjach spędzałem czas u niego u niego w domu. Wtedy jego mama na obiad często dawała nam pierogi z ziemniakami lub kapustą - były zawsze bardzo smaczne. Wspominając właśnie te dawne wydarzenia chciałem odwiedzić to miejsce. Obecnie jest tu bar i salon gier. Wstąpiłem do baru i dla porównania zamówiłem właśnie pierogi. Były dobre, ale nie takie jak u mamy mego przyjaciela. Teraz mój przyjaciel ma własny dom na dawnym Wójtostwie, w którym mieszka z całą swoja rodziną. Jego mama dożyła sędziwych lat, a ja każdorazowo przy naszych „leciach” matury obowiązkowo ja odwiedzałem. Niestety, czas ucieka, mamy kolegi już nie ma - odeszła do wieczności. My jesteśmy w dalszym ciągu przyjaciółmi, ale nasze spotkania są raczej okazjonalne. No cóż, każdy ma swą drogę życia i widocznie tak musi być. Nasza przyjaźń trwa już 68 lat - a to wcale nie jest mało.

Obecnie Rynek jest prawie nie do poznania. Zlokalizowane są przy nim kawiarnie, bar, letnie piwiarnie, salon gier, a także siedziby organizacji społecznych. Całe otoczenie odnowione, bardzo wypiękniało. A całości tego Rynku przygląda się postać z brązu Zdzisia Beksińskiego - mego sąsiada z ulicy Kochanowskiego.

Idąc z Rynku ulica Zamkową w dół, jak nazwa wskazuje, po prawej ręce skręca się na Zamek. Do naszych czasów oryginalna zachowała się tylko część środkowa (centralna), wyglądająca z zewnątrz dosyć biednie. Znajdowało się w niej Muzeum Historyczne, gdzie królował jego dyrektor p. Stefan Stefański. Od strony Sanu wzdłuż murów zamku jest krużganek. Na nim znajduje się żelazna, kuta balustrada dla zabezpieczenia przed ewentualnym wypadnięciem w dół skarpy. Ten krużganek był świetnym miejscem na randki, a to dlatego, że od strony Sanu widok zasłaniała stroma skarpa, porośnięta wysokimi drzewami. Ściana zamku od strony krużganku posiadała małe okienka, ale bardzo wysoko. Ściany szczytowe zamku pozbawione były okien – cóż więcej było potrzeba – ze wszystkich stron pełna dyskrecja!

Na temat historii sanockiego zamku pisano we wcześniejszych „Sztafetach”. Do zamku wchodziło się przez bramę, wiodła do niej od ulicy Zamkowej mała uliczka nad dawną fosą, okalającą częściowo teren zamku od strony miasta/ Wzdłuż tej uliczki – dróżki znajdował się mur z czerwonej cegły o wysokości ok. 1,5 m. Co kilka metrów wykonane były „słupy” – dla wzmocnienia muru. Słupy też były z tej samej cegły. Obecnie tego muru już nie ma. Do centralnej części zamku od strony południowej dobudowano nowe skrzydło. Zastąpiło ono istniejące kiedyś skrzydło, które runęło, podmyte przez wody Sanu (który kiedyś płynął pod samym zamkiem).

W zamku znajdują się: najcenniejszy w kraju zbiór ikon, oraz największa w kraju galeria prac Sanoczanina – Zdzisław Beksińskiego. Ikony zostały zgromadzone dzięki zaangażowaniu i wytrwałej pracy wielu ludzi, którzy uratowali je ze zniszczonych po wojnie, w trakcie walk z oddziałami UPA i w akcji „Wisła”, cerkwi na terenie Bieszczadów i Beskidu Niskiego. Zbiór prac Zdzisława to rezultat jego testamentu, przekazującego posiadane przez niego dzieła na rzecz sanockiego muzeum. W zbiorach muzeum znajdują się także kolekcje ceramiki, sztuki sakralnej, militariów, dawnego malarstwa portretowego oraz sztuki współczesnej.

Po stronie północnej centralnej części zamku została zrekonstruowana jedna kondygnacja dawnej wieży zamkowej, a dzięki przeprowadzonym wykopom archeologicznym, na dziedzińcu zasygnalizowano przebieg dawnych murów obronnych zamku. W miejsce muru idącego do bramy głównej zamku uformowano łagodną skarpę schodzącą do „Schodów Zamkowych”, obsadzoną różną niską roślinnością, m.in. niskim iglakami. Cały teren Zamku stał się bardziej „przejrzysty”, bardzo elegancki, nowocześniejszy, a przede wszystkim „dostojny”.

Idąc dalej w dół ulicą Zamkową dochodzimy do cerkwi p.w. Św. Trójcy. Przed wojną to była parafialna cerkiew greko-katolicka. Po wojnie była dość zniszczona i stała nieczynna. Wnętrze było zdewastowane, polichromia uszkodzona, ale bryła – jako obiekt – była cala. Trudno określić z czyjej inicjatywy z początkiem lat 50-tych ubiegłego wieku otwarto w niej rzymsko-katolicki kościół gimnazjalny. Tam chodziliśmy na niedzielną mszę. Podczas odprawianej liturgii funkcje organisty pełnił nasz kolega Wiesio B. – grając na fisharmonii. W roku 1956 obiekt ten przejęła cerkiew prawosławna i cerkiew stała się archikatedrą prawosławnej diecezji przemysko-nowosądeckiej z siedzibą w Sanoku.

I tak zataczając krąg, skręcając od cerkwi w lewo pod górkę, ulicą Cerkiewną, a dalej ul. Łazienną, powraca się ponownie na dawny Mały Rynek. Stąd już tylko kilkadziesiąt metrów ulicą Piłsudskiego, skręt w prawo i jest ulica Sobieskiego. A przy niej, po lewej stronie, poczciwa nasza „stara buda” – Państwowa Ogólnokształcąca Szkoła Męska. Wcześniej istniała jako Gimnazjum im. Królowej Zofii. I znów nawał wspomnień. Ulica Łazienna – odchodzi od Małego Rynku w dół. Na jej początku, po prawej stronie, była kamienica piętrowa p. Florczaka, a dalej za nią Miejska Łaźnia. Tam chodziło się z rodzicami aby zażyć kąpieli (woda była zawsze gorąca). W starszym wieku wchodziło się już do „parówki”. Dalej w dół były prywatne domy. W jednym z nich mieszkał nasz profesor Bogusz.

Pewnej zimy z kolega Wojtkiem i jego starszym bratem chodziliśmy „po kolędzie”. Obaj bracia posiadali dużych rozmiarów szopkę wraz z kukiełkami. Każdy z nas miał opracowaną rolę przypisaną do danej kukiełki. Przedstawienie takie trwało kilkanaście minut. Profesor nasz miał dwoje dzieci, syna i córeczkę. Były one jeszcze małe, miały po kilka lat. Chcąc sprawić im przyjemność zaprosił nas aby takie przedstawienie wykonać w jego domu. Powstał mały dylemat, jak tu iść do naszego belfra i jak się zachować w takiej sytuacji. Jednak zaproszenie przyjęliśmy. Po przedstawieniu dzieci były bardzo uradowane, a ich „ojczulek” uścisnął nam dłonie, wręczając nagrodę. Oczywiście, dyplomatycznie wytłumaczyliśmy, że było to dla dzieci, a one za występ nie płacą. Po Świętach w szkole i my i pan profesor zachowywaliśmy się tak, jakby nigdy nic nie było.

Teraz w tym miejscu nie ma już prywatnych domów jednorodzinnych. Na ich miejscu jest spore osiedle mieszkaniowe. Jest ładny plac zabaw dla dzieci i dużo, dużo zieleni. Nie ma już łaźni, w kamienicy p. Florczaka chyba prosperuje bank, a po przeciwnej stronie w lewo – nowy, dwupoziomowy parking (kto by pomyślał!). Przy ulicy Piłsudskiego od wielu już lat funkcjonuje dom handlowy, a za nim jest hala targowa. W kwadracie ulic: Grzegorza z Sanoka, Kościuszki, Mickiewicza i Piłsudskiego – tez osiedle mieszkaniowe. A przecież przy ul. Grzegorza i Piłsudskiego stał rodzinny dom kolegi Zygmunta S., a wokół niego był spory ogród warzywno-owocowy. Tam ze szkoły „wyskakiwało” się nawet na małej przerwie, żeby coś przekąsić (np. chleb posypany cukrem i pokropiony woda, czy urwać jabłko lub śliwkę).

Nie ma dawnych miejsc, nie ma większości dawnych kolegów – pozostały tylko wspomnienia. Te ostatnie powracają zawsze wtedy, gdy spotykamy się z kolegami, którzy jeszcze pozostali z tamtych lat, na naszych „pięciolatkach” z okazji „lecia” matury. Właśnie w dniach Światowego Zjazdu Sanoczan, 21 czerwca 2014 roku, takie spotkanie odbyło się z okazji 60-tej rocznicy. Hasłem przewodnim tego spotkania było – „Jesteśmy dopiero 60 lat po maturze – 1954 – 2014. Ale to jest już inna bajka!

Zbigniew Fryń-Piotrowski      

 

Wnukowie Stefana Piotrowskiego

– Władysław Błaszczycha-Piotrowski

W związku ze zbliżającą się 350-rocznicą urodzin naszego przodka Stefana Piotrowskiego w miejsce tradycyjnego artykułu w ramach "CIEKAWOSTEK TURYSTYCZNYCH PODKARPACIA" zamieszczamy ponownie, jak w poprzednim numerze, artykuł przybliżający najstarszy okres historii Piotrowskich w Strachocinie. Tym razem dotyczy on wnuków Stefana. Jest on oparty na fragmencie naszego opracowania "Piotrowscy ze Strachociny w Ziemi Sanockiej - Genealogia rodu i zarys najdawniejszych dziejów". Pierwotny tekst z opracowania został trochę poprawiony i uzupełniony o informacje uzyskane z różnych źródeł w okresie ostatnich 10 lat.

Dzieci Stanisława, syna Stefana

Najstarszym wnukiem Stefana był Józef, syn Stanisława. Józef urodził się ok. 1720 roku. Dość wcześnie się ożenił, jego żona nosiła imię Katarzyna, prawdopodobnie nazwisko jej brzmiało Liwocz. Może o tym świadczyć ojciec chrzestny jedynego odnotowanego w "Księdze Metrykalnej" syna Józefa i Katarzyny, Michała, urodzonego 7.08.1753r. Rodzicami chrzestnymi Michała byli Szymon Liwocz i Marianna Warsatka. Szymon Liwocz to prawdopodobnie rodzony brat Katarzyny, Marianna Warsatka pochodziła zapewne spoza Strachociny, albo "Warsatka" to tylko przezwisko-przydomek Marianny (bardzo prawdopodobne), później w Strachocinie nie występuje takie nazwisko.

Oprócz syna Michała, Józef i Katarzyna mieli córkę Barbarę urodzoną przed 1753 rokiem (może ok. 1740 r.). Prawdopodobnie mieli oni także inne dzieci, urodzone przed 1753 rokiem, może ich córką była Katarzyna, która wyszła za mąż (3.9.1769 r.) za wdowca Jakuba Szczepańskiego. Ale to nie jest pewne, Katarzyna mogła być córką Michała, lub nawet stryja Kazimierza (to raczej mało prawdopodobne). Jeżeli Józef miał poza tym jakieś inne dzieci, to musiały one zemrzeć w dzieciństwie lub w młodości (raczej nie wchodziła w grę emigracja ze wsi, chociaż nie można jej całkowicie wykluczyć).

Po ślubie Józef zamieszkał zapewne z dziadkiem Stefanem w starym domu Piotrowskich nad Potokiem Kiszkowym (noszącym później nr 45), po wyprowadzeniu się obydwu synów Stefana, Stanisława i Kazimierza, do własnych domów, ale nie jest to pewne. Józef był człowiekiem ogólnie szanowanym, mającym szerokie uznanie wśród mieszkańców wsi i u strachockich księży. Jest aż 7 razy odnotowany jako świadek na ślubach w latach 1754 - 1780, a świadkami na ślubach byli w tym czasie „etatowi” świadkowie, prawdopodobnie wybierani przez księży spośród ogólnie szanowanych mieszkańców wsi. Wynika z tego, że Józef dość wcześnie zdobył uznanie i dobra opinia o nim trwała długo. Nie był jednak ani razu ojcem chrzestnym, co wskazywałoby na pewną oschłość w stosunkach z ludźmi, tak zresztą charakterystyczną dla większości Piotrowskich. Po 1780 roku zmarła żona Józefa, Katarzyna. Po kilku latach Józef ożenił się z inną Katarzyną, wdową po bracie Stefanie. Ta Katarzyna była córką Kazimierza Cecuły. Pierwszym jej mężem był Wojciech Sitek, gospodarz na gospodarstwie i domu nr 24 w górze wsi. Z Wojciechem Katarzyna miała ośmioro dzieci. Po śmierci Wojciecha Katarzyna wyszła za mąż za Stefana Piotrowskiego (juniora), z którym doczekała się córki Marianny (ur. 25.03.1787 r.). Krótko potem Stefan zmarł i Katarzyna wyszła za mąż po raz trzeci, za brata Stefana, wdowca Józefa, starszego, doświadczonego człowieka, który mógłby zapewnić opiekę jej dzieciom. Z Józefem nie miała już dzieci. Józef widnieje w austriackim wykazie podatkowym z 1790 r. jako gospodarz na gospodarstwie nr 24, które później przeszło w ręce Radwańskich. Nie wiadomo jak długo Józef żył, nie zachowała się z tego okresu "Metryka zgonów".

*       *       *

Kolejnym wnukiem Stefana był Michał, młodszy syn Stanisława. Michał urodził się ok. 1725 roku. Żonaty był z Katarzyną. Nie wiadomo jakie nazwisko rodowe nosiła Katarzyna, w „Księdze Metrykalnej” dla tego okresu brak informacji o nazwiskach rodowych matek chrzczonych dzieci. Można jedynie przypuszczać z częstotliwości występowania jako rodziców chrzestnych dzieci Michała i Katarzyny przedstawicieli rodziny Cecułów (Kazimierz i jego pierwsza żona Agnieszka), że jej rodowe nazwisko brzmiało Cecuła, a Kazimierz Cecuła był jej bratem. Bardzo możliwe, że Katarzyna była daleką kuzynką Michała, prawdopodobnie matka Michała też była Ceculanką.

Ród Cecułów to stary ród strachocki, w połowie XVIII wieku dość liczny w Strachocinie - wśród 7 „głów” rodzin Cecułów w tym czasie znajdował się Kazimierz, żonaty najpierw z Agnieszką, a po jej śmierci z Katarzyną. Kazimierz miał syna Kazimierza Piotra (ur. 29.06.1756 r.), którego ojcem chrzestnym był właśnie Michał Piotrowski. Z córką Kazimierza, Katarzyną, ożenił się po śmierci jej męża Wojciecha Sitka, młodszy brat Michała, Stefan, a po jego śmierci starszy brat Michała, Józef. Na Kazimierzu Piotrze, synu Kazimierza, skończyła się ta gałąź rodu Cecułów, miał on jedynie 5 córek (Franciszkę, Katarzynę, Salomeę, Agnieszkę i Konstancję), z Franciszką ożenił się później prawnuk Stefana, Franciszek Piotrowski, syn Szymona.

Michał po ślubie prawdopodobnie zamieszkał z żoną w domu swojego ojca, pomagał mu w prowadzeniu gospodarstwa. Tam rodziły się jego dzieci. Z biegiem czasu, gdy w rodzinnym domu robiło się ciasno, razem z bratem Wojciechem wybudowali dom, do którego przeniósł się z rodziną. Dom był zapewne dość obszerny, z góry zaplanowany do zamieszkania przez dwie rodziny i kilka osób służby. Nie ma szczegółowych przekazów, które pozwalałyby odtworzyć jego wygląd. Możemy się jedynie domyślać, że posiadał kilka pomieszczeń do zamieszkania dla ludzi, a nie tak jak późniejsze domy we wsi, które składały się najczęściej jedynie z dwu takich pomieszczeń. Oczywiście, zapewne kryty był słomianą strzechą a nie gontem, jak to bywało w bogatszych domach, i obejmował także oborę dla zwierząt. Jedynie ogromna stodoła stanęła oddzielnie, niedaleko domu. Musiały się w niej zmieścić plony z kilkunastu hektarów pola, w ogromnej większości były to zboża - żyto, pszenica, jęczmień i owies. Budulca do budowy domu i stodoły dostarczał zapewne własny las na Górach Kiszkowych. Przy okazji powiększono obszar pól uprawnych, przesuwając ich granicę na pewnym odcinku aż do granicy wsi z wsią Długie.

O życiu Michała wiemy niewiele, przekazy rodzinne na jego temat są bardzo skromne. W małżeństwie z Katarzyną doczekał się co najmniej 9 dzieci, Jana (ur. w marcu 1754 r.), Szymona (ur. 23.10.1757 r.), Walentego Macieja (ur. 11.02.1759 r.), Michała (ur. 4.09.1760 r.), Marcina (ur. 16.08.1762 r.), bliźniaków, Szymona i Mateusza (ur. 8.09.1764 r.), Józefa (ur. 13.03.1768 r.) oraz Andrzeja i Marianny urodzonych przed 1753 r.

Nie wykluczone, że Michał i Katarzyna mieli jeszcze więcej dzieci, starsze nie zostały odnotowane w istniejącej „Księdze chrztów” ponieważ urodziły się przed 1753 rokiem (podobnie jak Andrzej i Marianna) - rokiem założenia „Księgi”. Wskazywałaby na to stosunkowo mała różnica wieku pomiędzy najstarszym Janem i najmłodszym Józefem, jedynie 14 lat. Normą w tym czasie było, że kobiety, które rodziły normalnie dzieci, rodziły je przez okres 20 i więcej lat. Przykładowo, żona Szymona, brata Michała, rodziła dzieci przez okres 21 lat. Tak więc Michał z Katarzyną mogli mieć dzieci jeszcze pod koniec lat 40-tych.

Jeżeli chodzi o dzieci, to tak jak i inni rodzice w tym czasie, Michał z Katarzyną przeżywali różne chwile. Momenty radości z narodzenia przeplatały się ze smutkami, kiedy trzeba było patrzeć na śmierć swych małych pociech. Pierwszy syn Michała o imieniu Szymon zmarł zaraz po urodzeniu, 25.10.1757 r. Siedem lat później rodzice nadali to imię kolejnemu synowi, musieli być mocno przywiązani do tego imienia, zasadniczo starano się nie nadawać dzieciom imion po zmarłym rodzeństwie, ale zdarzały się wyjątki. Piąty syn Michała, Marcin, zmarł 27.07.1765 r. w wieku dwu lat. Możliwe że także inni synowie, Jan, Walenty, Mateusz i Józef, zmarli w dzieciństwie lub w latach młodzieńczych, ich zgonów, co prawda, nie odnotowano w „Księdze Metrykalnej” przed 1780 rokiem, ale przypadki nie zapisywania zgonów dzieci w „Księdze” zdarzały się. O wymienionych synach Michała nie ma później żadnych śladów w „Księdze Metrykalnej”, zarówno w „Księdze ślubów” jak i w „Księdze urodzeń” (nie mieli dzieci w Strachocinie). Nie można wykluczyć jednak ewentualności wyprowadzenia się ich ze wsi, być może zostali wcieleni do austriackiej armii i dali życie za cesarza w którejś z toczących się wojen. Nic bliżej na ten temat nie mówią przekazy rodzinne.

Rodzinie Michała zapewne nie powodziło się dobrze. Słaba ziemia, prymitywne metody uprawy roli, orka przy pomocy drewnianego pługa (jedynie z żelaznym lemieszem), słabe nawożenie (bydła było mało, więc i obornika było mało), mało wydajne odmiany zbóż, choroby roślin, powodowały, że plony były bardzo słabe, zbóż zbierano czasami niewiele więcej niż wysiano. Siłą rzeczy, żywności starczało często jedynie na własne potrzeby, o wygospodarowanie nadwyżek na sprzedaż było bardzo trudno, odbywało się to z uszczerbkiem dla poziomu wyżywienia rodziny. Każdy dodatkowy skrawek ziemi, który można było obsiać był w dużej cenie, stąd wykarczowanie lasu na grzbiecie Gór Kiszkowych i poza nimi aż do granicy wsi. Mając to na uwadze Michał starał się o jak najkorzystniejsze (pod względem majątkowym) ożenki dla swoich synów. Można uznać, że to mu się udało, starsi synowie, Andrzej i Michał „wżenili” się w dość duże gospodarstwa w innych częściach wsi, a Szymon ożenił się z najbliższą sąsiadką, też dość bogatą jak na strachockie stosunki.

Michał nie był zbyt towarzyski, w odróżnieniu od swojej żony Katarzyny. Nie miał zbyt wielu przyjaciół, utrzymywał kontakty towarzyskie (niezbyt bliskie) tylko z najbliższą rodziną, był typem samotnika. Zaledwie raz został ojcem chrzestnym, u Kazimierza Cecuły, prawdopodobnie brata swojej żony. Inaczej Katarzyna, osoba towarzyska, wesoła, powszechnie lubiana i szanowana. Miała zupełnie inny charakter, otwarty, komunikatywny, łatwo nawiązywała kontakty z innymi ludźmi, nawet z innych środowisk. W latach 1755 - 67 prawdopodobnie co najmniej 6 razy była matką chrzestną dzieci z całej wsi. Sprawa jest trudna do precyzyjnej oceny ponieważ w tym czasie żyły jednocześnie trzy Katarzyny Piotrowskie, żony Józefa, Michała i Szymona, a „Księga Metrykalna” najczęściej ogranicza się do podania imienia i nazwiska rodziców chrzestnych. Katarzynę na chrzestną zapraszali nie tylko Cecułowie, ale także Daszykowie, Mogilani, Mormolowie. Michał także nie jest wymieniany jako świadek ślubów (jako jedyny wśród współczesnych mu Piotrowskich !), mimo że świadkami bardzo często są jego bracia, ojciec i stryj (najczęściej stryj Kazimierz), być może Michał nie uczestniczył w tych uroczystościach, zapewne nie lubił ich. Albo był w konflikcie z księdzem, co przy jego charakterze wydaje się bardzo prawdopodobne. Uderzający jest brak Michała jako ojca chrzestnego dzieci swoich braci, Józefa, Szymona i Wojciecha Piotrowskich (i odwrotnie, żaden z jego braci nie jest ojcem chrzestnym dzieci Michała). Być może były między braćmi jakieś niesnaski na tle majątkowym? Rodzicami chrzestnymi dzieci Michała byli Agnieszka Cecuła (żona Kazimierza) – 5 razy, Katarzyna Radwańska - 2 razy, Kazimierz Cecuła - 2 razy, Michał Błażejowski - 3 razy, Anna Mularczykowa (prawdopodobnie błędny wpis, zapewne miało być Mormolowa, Mularczyków nie było w Strachocinie), Stanisław Mormol, Mikołaj Liwocz i Mikołaj Mogilany alias Daszyk. Dobór rodziców chrzestnych nie wykraczał zasadniczo poza szeroko rozumianą rodzinę. Cecułowie to rodzina żony, Stanisław Mormol to mąż bratanicy Michała, Barbary, Liwoczowie to także rodzina, po bratowej Katarzynie (żonie Szymona), a Katarzyna Radwańska to rodzona siostra Michała zamężna za Józefem Radwańskim. Michał Błażejowski był zapewne bliskim przyjacielem Michała, a Mikołaj Mogilany to zapewne po prostu Mikołaj Liwocz, tyle że pod innym nazwiskiem.

Otoczenie traktowało zapewne Michała jako „dziwaka”, stroniącego od ludzi, trzymającego się na dystans nawet z najbliższą rodziną. Jedynym serdecznym jego przyjacielem był najbliższy sąsiad, Michał Błażejowski, z którym wychowywał się na podwórku od najmłodszych lat. Mimo takiego obrazu Michała, cieszył się on uznaniem i szacunkiem innych mieszkańców wsi, świadczą o tym, m. in. małżeństwa jego synów. Pod koniec życia Michał i Katarzyna wyprowadzili się z domu brata Wojciecha do syna Andrzeja, który przejął gospodarstwo swoich teściów. Część gospodarstwa przypadającą w spadku Michałowi przejęli młodsi bracia, Wojciech i Szymon, prawdopodobnie za jakimś wynagrodzeniem pieniężnym, które Michał rozdzielił pomiędzy synów, zachowując zapewne część jako dożywocie. Musiało się to stać jeszcze przed rokiem 1790, bo nie ma Michała w austriackim wykazie podatkowym z tego roku. Jest jego syn Andrzej (Jędrzej) jako gospodarz na gospodarstwie nr 32. Gospodarstwa, które później przejmą synowie Michała, Michał i Szymon, figurują w wykazie jeszcze jako własność ich teściów, Stefana Cecuły (nr 14) i Jana Cecuły (nr 37). Michał i Katarzyna dożyli podeszłego wieku jak na ówczesne stosunki, zmarli po roku 1780 (nie ma informacji o ich śmierci w zachowanej „Księdze zgonów” obejmującej lata 1753 - 1780). Michał jest przodkiem większości „klanów” Piotrowskich ze Strachociny – Wołaczów, Berbeciów, Piotrowskich „spod Stawiska”, „Gorlickich”, Giyrów, Piotrowskich „z Kowalówki”, Kondów, Piotrowskich „zza Potoczka”, „spod Mogiły” i Błaszczychów.

*       *       *

Trzeci syn Stanisława, kolejny wnuk Stefana, Wojciech, urodził się ok. 1727 roku. Jego żoną była Magdalena (ur. w 1726 r.), pochodząca z rodu Woytowiczów. Ród Woytowiczów (taka była pisownia tego nazwiska w Strachocinie przez wieki) to niezbyt liczny, ale stary ród strachocki. W połowie XVIII wieku żyła we wsi zapewne tylko jedna rodzina Woytowiczów, rodzina Józefa, ojca Magdaleny. Józef był przodkiem wszystkich Woytowiczów w Strachocinie, a brat Magdaleny, Józef-junior, być może także Daszyków. Nad przypadkiem Józefa-juniora Woytowicza warto się zatrzymać, bo daje on obraz kłopotów związanych ze strachockimi nazwiskami. Otóż w „Księgach Metrykalnych” Józef-junior widnieje raz jako Woytowicz, innym razem jako Daszyk. Z pierwszą żoną Agnieszką Romerowicz Józef-junior występuje czasem jako Daszyk (przy narodzinach dwu córek, Marianny - ur. 22.01.1754 r. i Agnieszki - 24.01.1767 r.), czasem jako Daszyk alias Woytowicz (Rozalia ur. 31.07.1763 r.) a czasem jako Woytowicz - przy narodzinach drugiej Marianny (ur. 28.01.1759 r.), Anny (ur. 27.05.1761r.), bliźniaków Kazimierza i Franciszki (ur. 28.02.1766 r.) i Katarzyny (ur. 12.03.1770 r.). Po śmierci pierwszej żony Józef ożenił się z Zofią Adamiak (ślub odbył się 6.11.1772 r.) i od tego czasu Józef wpisywany jest już konsekwentnie do „Księgi” jako Woytowicz (przy narodzinach dzieci: Teodora - ur. 24.03.1773 r., Jana - ur. 6.02.1775 r., Zofii Marianny i Agnieszki - ur. 16.04.1780 r.). Dopiero przy najmłodszym synu Franciszku (ur. 30.01.1788 r.) znowu pojawia się nazwisko Daszyk alias Woytowicz.

Perypetie z nazwiskiem Józefa dobrze ilustrują problemy na jakie napotyka się w strachockich „Księgach Metrykalnych”. W tym przypadku zamieszanie spowodowali niewątpliwie księża dokonujący wpisów. Obydwa wpisy nazwiska Daszyk dokonali obcy księża, ks. Marciński (w 1754r.) i misjonarz ks. Mateusz Grochmolicki (w 1767 r.). Wpis z 1763 roku nie jest podpisany, a wpisu w 1788 roku dokonał świeżo upieczony „cooperator” ks. Starzecki. Proboszcz strachocki ks. Dutkiewicz dokonywał zawsze wpisu nazwiska Józefa w formie „Woytowicz”. Prawdopodobnie Józef Woytowicz był z jakiegoś powodu nazywany we wsi Daszykiem i rodzice chrzestni takie określenie podawali przy chrzcie. Jedynie proboszcz znał prawdziwe nazwisko Józefa i mógł sprostować nieporozumienie (chrzestni byli zapewne analfabetami i nie mogli kontrolować wpisów!). Być może pierwotnie wszyscy Daszykowie nosili nazwisko Woytowicz i dopiero z biegiem czasu zostało ono zdeformowane na Daszyk. Na usprawiedliwienie księży należy zaznaczyć, że perypetie z nazwiskami Woytowicz i Daszyk występują także wcześniej, już przy zapisie zgonu Józefa Woytowicza-seniora (ojca Józefa-juniora, Magdaleny i Sebastiana). Otóż zapis z 25.03.1762 r. mówi, że zmarł (w wieku 80 lat) Józef Dachowicz (!) als Woytowicz, z kolei 6.03.1762 r. zmarła (w wieku 70 lat) jego żona Regina Daszykowiczowa alias Woytowiczka. Tak więc pomyłki obcych księży, słabo zorientowanych w strachockich stosunkach, być może są usprawiedliwione. Po prostu zapisywali to co podawali sami zainteresowani. Być może dziwili się nawet niejednokrotnie słysząc spierających się ze sobą rodziców małego dziecka lub jego chrzestnych, ale nie chcieli się wtrącać i bawić w śledczych.

Ślub Wojciecha i Magdaleny musiał się odbyć na krótko przed rokiem 1753, tj. rokiem założenia nowej „Księgi Metrykalnej”. Magdalena nie była kobietą zbyt żywotną. Urodziła Wojciechowi jedynie czwórkę dzieci, Agnieszkę (ur. 17.04.1757 r.), Kazimierza Józefa (ur. 1.03.1760 r.), Mariannę (ur. 15.01.1764 r.) i Bartłomieja Jana (ur. 24.08.1770 r.). Wynika z tego, że młodzi czekali na pierwsze dziecko ok. 4 lata, a Magdalena nie była już taka młoda (urodziła się przecież w 1726 roku). Dwa lata po urodzeniu Bartłomieja Magdalena zmarła (9.11.1772 r., w wieku 46 lat), została pochowana na strachockim cmentarzu.

Rodzicami chrzestnymi dzieci Wojciecha byli: dla Agnieszki i Kazimierza - Józef Woytowicz i Zofia Dereniewiczowa, dla Marianny - Wojciech Dereniewicz i Katarzyna Piotrowska (żona Michała), dla Bartka - Kazimierz Kiszka i Agnieszka Dereniewiczówna. Józef Woytowicz to brat Magdaleny, Zofia Dereniewicz to siostra Wojciecha, która wyszła za mąż do Pakoszówki (Dereniewicze to znacząca rodzina w Pakoszówce, prawdopodobnie greko-katolicy), Wojciech to mąż Zofii, a Agnieszka to zapewne siostra Wojciecha Kazimierz Kiszka to inaczej Kazimierz Rogowski, ojciec Wawrzyńca, który ożenił się z Magdaleną Radwańską, córką Katarzyny z Piotrowskich, wnuczką Stanisława. Jego wnuk Stanisław zamieszkał później w domu nr 45, tj. domu rodzinnym Piotrowskich. Tak więc z powyższego widać, że w wyborach rodziców chrzestnych swoich dzieci Wojciech nie wychodził poza najbliższy krąg rodzinny, z tym że pozostawał raczej pod wpływem rodziny żony. Sam Wojciech był tylko dwa razy ojcem chrzestnym, u brata żony, Józefa Woytowicza - Daszyka w 1754 roku i u Rylskich w Jurowcach w 1762 r.

Ten drugi przypadek jest specjalnie interesujący. Rylscy byli znaczącą w okolicy (a nawet w całej Ziemi Sanockiej) rodziną szlachecką, równą pod względem znaczenia Giebułtowskim, właścicielami folwarku w Jurowcach. Normalnie na rodziców chrzestnych zapraszali przedstawicieli najprzedniejszych rodzin szlacheckich. Tym razem prawdopodobnie chrzest był nagły, spowodowany złym stanem zdrowia dziecka (Franciszka Krzysztofa), odbył się w kaplicy w Jurowcach, a nie w kościele parafialnym w Strachocinie, czy nawet u Franciszkanów w Sanoku (tam najczęściej chrzcili swoje dzieci bogatsi ziemianie z okolicy). Wojciech był zapewne zupełnie przypadkowym ojcem chrzestnym (no, może nie do końca!), proboszcz wziął kogoś kogo miał pod ręką i pędził do Jurowiec ochrzcić umierające dziecko. Nie zapomniał jednak później dokonać odpowiednich wpisów w „Księdze Metrykalnej”, Wojciecha określił tam jako „generoso”, tj. „szlachetnie urodzony”, tak jak i panienkę Mariannę Brzezińską, matkę chrzestną. Ksiądz nie mógł inaczej wpisać, przecież ojcem chrzestnym dziecka „Ich Wielmożności” („Magnificorum”) Rylskich nie mógł być jakiś „laborioso” Wojciech Piotrowski, musiał być nim prawdziwy szlachcic! (nawet nie „nobilis” – „szlachetny” lecz „generoso” – „szlachetnie urodzony”). Przypadek ten świetnie ilustruje względność zapisów dokonywanych przez księży w „Księgach Metrykalnych”. Decydowała opinia księdza, przecież nie było żadnych dokumentów na potwierdzenie czyjegoś statusu społecznego.

Wojciech początkowo mieszkał z rodziną w domu ojca Stanisława (dom o późniejszym numerze 44), dopiero gdy w ojcowskim domu zrobiło się ciasno, razem z bratem Michałem wybudowali wspólnie dom noszący później numer 43. Podobnie jak Michał, Wojciech pomagał ojcu w gospodarstwie. Dopiero gdy razem z Michałem (przy pomocy ojca) wybudowali dom otrzymał od ojca gospodarstwo. Nie wiemy jak duże, po docelowych „regulacjach” rodzinnych z braćmi wielkość Wojciechowego gospodarstwa wynosiła ok. 10 ha. Z takim gospodarstwem Wojciech widnieje w austriackim wykazie podatkowym z 1790 r. Było to gospodarstwo średniej wielkości we wsi. Najbogatsi z Radwańskich (widnieje ich w wykazie aż dziewięciu) mieli gospodarstwa ponad dwa razy większe. Tak więc początkowo rodzina Wojciecha miała ciężko, ale pod koniec życia mogła sobie pozwolić na większy rozmach w gospodarowaniu.

Sam Wojciech był postacią znaczącą w Strachocinie i ogólnie szanowaną. Zapewne sprzyjały temu cechy charakteru Wojciecha, człowieka towarzyskiego, otwartego na ludzi, jednocześnie statecznego i rozważnego. Pozycja Wojciecha w strachockiej społeczności świadczyła, że Piotrowscy powoli dobijali się do szczytów strachockiej „elity”. W odróżnieniu od brata Michała, Wojciech miał także uznanie u proboszcza (stąd zapewne ta funkcja ojca chrzestnego u Rylskich w Jurowcach), był trzykrotnie wymieniany jako świadek na ślubach. Po śmierci żony nie ożenił się drugi raz, to świadczy o jego głębokich uczuciach względem niej. Gospodynią w domu została starsza córka Wojciecha, Agnieszka, która w chwili śmierci matki miała 15 lat. Zaopiekowała się młodszym rodzeństwem, małemu Bartkowi zastąpiła matkę. Wojciech zmarł po 1780 roku, nie ma zapisu jego zgonu w „Księdze zgonów” z lat 1753 - 80. Wojciech jest przodkiem Fryniów -Piotrowskich, „Błażejowskich” - Piotrowskich i „Kozłowskich” -Piotrowskich.

*       *       *

Czwarty syn Stanisława, kolejny wnuk Stefana, Szymon, urodził się ok. 1730 roku. W dniu 27 stycznia 1753 roku ożenił się z Katarzyną Liwoczonką, córką Szymona, bratanicą bratowej Katarzyny, żony Józefa. Wpis tego ślubu do „Księgi ślubów” jest w pewnym sensie historyczny, otwiera nową „Księgę ślubów”, założoną w 1753 roku w parafii Strachocina. Ślubu udzielał „opiekun” (curatus) parafii ks. Franciszek Jan Dutkiewicz. Świadkami byli m.in. Andrzej Radwański i stryj Szymona, Kazimierz Piotrowski oraz „inni liczni wierni, dostojni świadkowie ze Strachociny”.

Jak już wspomniano Liwoczowie to stary ród kmieci strachockich, dość bogaty jak na strachockie warunki, dlatego Piotrowscy chętnie wchodzili z nimi w koligacje małżeńskie. Ciotka Katarzyny (także Katarzyna) wniosła chyba niezły posag starszemu bratu Szymona, Józefowi, Katarzyna zapewne niewiele mniejszy Szymonowi.

Po ślubie młodzi zamieszkali w rodzinnym domu Piotrowskich, u ojca Stanisława (domu który nosił później numer 44). Ciasnota musiała być tam ogromna, mimo że dom był dość obszerny. Mieszkało w nim zapewne przez krótki okres czasu ponad 20 osób samej rodziny, nie licząc służby. Dlatego Stanisław starał się jak najszybciej wybudować dom dla starszych synów, Michała i Wojciecha (najstarszy Józef zamieszkał z dziadkiem Stefanem, a Antoni wyprowadził się do Kostarowiec) i wypchnąć ich jak najszybciej z domu, wydzielając im odpowiednie gospodarstwa. Z ojcem pozostali tylko Szymon i Stefan, ciągle jeszcze kawaler. Razem prowadzili gospodarstwo składające się z działki przypadającej Szymonowi i dożywocia Stanisława, które zapewne miał otrzymać w przyszłości Stefan. Było to gospodarstwo średniej wielkości jak na ówczesne stosunki we wsi i pozwalało na w miarę dostatnie życie. Z biegiem czasu, po śmierci rodziców i wyprowadzeniu się Stefana, Szymon sam został gospodarzem na całym gospodarstwie. Po docelowych „uregulowaniach” z braćmi Szymon, podobnie jak Wojciech, gospodarzył na gospodarstwie o wielkości ok. 10 ha. Z takim gospodarstwem widnieje w wykazie z 1790 r. Oczywiście, szczegółowych ustaleń rodzinnych w sprawach majątkowych z tamtych czasów dzisiaj nie znamy, możemy się jedynie ich domyślać na podstawie wspomnianego wykazu podatkowego i późniejszych stosunków własnościowych.

Szymon z Katarzyną doczekali się siedmiorga dzieci: Michała (ur. 10.06.1755 r., zmarł 17.07.1757 r.), Rozalii Klary (ur. 29.07.1758 r.), Macieja (ur. 17.02.1761 r.), Agnieszki (ur. 25.12.1763 r.), Anny (ur. 5.06.1767 r.), ponownie Michała (ur. 25.09.1770 r.) i Magdaleny (ur. 21.07.1776 r.).

Rodzicami chrzestnymi dzieci Szymona byli kolejno, dla Michała - Jan Cecuła i Marianna Liwocz, Rozalii - Jan Cecuła i Marianna Mogilana, dla Macieja - Jan Cecuła (imię i nazwisko matki chrzestnej nieczytelne), dla Agnieszki i Anny - Mikołaj Liwocz „als” Daszyk i Katarzyna Radwańska, dla Michała - Sebastian Woytowicz i Marianna Liwocz i dla Magdaleny - Stanisław Błażejowski i Magdalena Kiszkowa. Jak z powyższego widać, rodzice chrzestni dzieci Szymona to głównie najbliżsi krewniacy. Jan Cecuła to sąsiad i brat (lub kuzyn) bratowej Katarzyny, Mikołaj Liwocz to brat Katarzyny, Katarzyna Radwańska to siostra Szymona, Magdalena Kiszkowa to siostrzenica Szymona, córka Katarzyny, Sebastian Woytowicz to brat Magdaleny Piotrowskiej, bratowej Szymona. Stanisław Błażejowski to najbliższy sąsiad i przyjaciel Piotrowskich. Niejasna jest sprawa z Marianną Liwocz i Marianną Mogilaną. Prawdopodobnie chodzi o tę samą osobę, żonę brata Katarzyny, Mikołaja. Liwoczowie w pewnym momencie zmienili z jakiegoś powodu nazwisko z Liwoczów na Mogilanych.

Szymon, podobnie jak starsi bracia, cieszył się uznaniem i szacunkiem we wsi. Aż 9 razy jest wymieniany jako świadek na ślubach, pod tym względem ustępuje jedynie stryjowi Kazimierzowi, którego wymieniono 14 razy, a wyprzedza Józefa - 7 razy. To świadczy także o uznaniu dla Szymona ze strony księży. Ojcem chrzestnym był tylko 3 razy, u przyjaciela Stanisława Błażejowskiego (dla córki Jadwigi Teresy, ur. 3.10.1764 r.) razem z Anną Cecułą, żoną Stefana Cecuły, u Mikołaja Mogilanego - Liwocza (dla córki Anny, ur. 4.07.1761 r.) razem z sąsiadką Reginą Cecułą, żoną Jana, oraz u dalszego sąsiada Józefa Galanta (dla córki Magdaleny, ur. 26.06.1757 r.) ze swoją siostrą, Zofią Dereniewiczową. Trudno coś pewnego powiedzieć o Katarzynie, żonie Szymona, jak wiadomo, w tym samym czasie żyły aż trzy Katarzyny Piotrowskie, żony braci, oraz, do czasu zamążpójścia, czwarta Katarzyna, siostra Szymona. Z pewnością żona Szymona była matką chrzestną córek swojego brata Mikołaja (wpisywany w „Księdze” jako Mogilany, nie Liwocz), Magdaleny (ur. 27.07.1758 r.), drugiej Anny (ur. 12.03.1763 r., starsza siostra Anna zmarła w niemowlęctwie) i Zofii (ur. 1.04.1766 r.) razem z sąsiadem Janem Cecułą. Nie wiadomo jak długo żyli Szymon i Katarzyna, na pewno zmarli po 1780 roku (nie ma ich w „Księdze zgonów” doprowadzonej do tego roku). Szymon dał początek tylko jednemu „klanowi” Piotrowskich – Szumom-Piotrowskim.

*       *       *

Prawdopodobnie najmłodszym synem Stanisława był Stefan. Stefan musiał urodzić się przed 1740 rokiem bo już w 1760 roku był ojcem chrzestnym Jana, syna Wojciecha i Zofii Buczkowskich (matką chrzestną była Zofia Pączkowska). U Buczkowskich był Stefan jeszcze dwa razy ojcem chrzestnym (ciągle razem z Zofią Pączkowską-Pączkowiczową), dla Kazimierza (ur. 4.03.1763 r.) i Józefa (ur. 03.1767 r.). Nie wiadomo kim był Stefan dla Buczkowskich, może tylko sąsiadem (Buczkowscy mieszkali na drugim brzegu Potoku Różowego, na wprost Piotrowskich), może przyjacielem Wojciecha, a może Zofia Buczkowska była w jakiś sposób powiązana więzami krwi z Piotrowskimi (nie znamy jej nazwiska rodowego). Poza tym Stefan był ojcem chrzestnym dwójki dzieci swojej bratanicy (córki Józefa) Barbary z Piotrowskich Mormolowej, żony Stanisława Mormola, Andrzeja (ur. 17.11.1765 r.) – z Zofią Winnicką, oraz Agnieszki (ur. 29.12.1767r.) - z Reginą Radwańską. Prawdopodobnie także trzeciego dziecka, Jana (ur. 9.03.1771 r.) - także z Reginą Radwańską. W „Księdze chrztów” wpisano w tym wypadku imię Stanisław, ale to jest z całą pewnością pomyłka, ojciec Stefana, Stanisław, miał w tym czasie ponad 70 lat. Chyba, że ojciec w ostatniej chwili zastąpił niedysponowanego syna (nagła choroba, wypadek, inna nieprzewidziana okoliczność).

Stefan miał prawdopodobnie duże kłopoty z ożenkiem, chyba nie wynikały one jednak z powierzchowności Stefana. Fakt że był zapraszany do roli ojca chrzestnego zaświadcza, że nie miał żadnych problemów tego typu. Prawdopodobnie chodziło po prostu o majątek, Stefan był najmłodszym z synów Stanisława, nie mógł liczyć na większy spadek. Nie można wykluczyć także innych przyczyn takiego obrotu sprawy, może chodziło o brak odpowiedniej partnerki, może chodziło o jakąś zawiedzioną miłość, zapewne nigdy się tego nie dowiemy. Stefan ożenił się w końcu, w wieku ponad 40 lat, z Katarzyną Sitkową, wdową po Wojciechu Sitku. Katarzyna pochodziła z rodu Cecułów, o którym pisano już wcześniej, była córką Kazimierza Cecuły. Ślub Katarzyny z Wojciechem Sitko miał miejsce 16.11.1760 r. Świadkami na ślubie byli Maciej i Józef Radwańscy, Michał Błażejowski oraz Józef i Szymon Piotrowscy. Sitkowie mieszkali w górze wsi, w domu który później nosił nr 24. Mieli 6 dzieci, Jadwigę Katarzynę (ur. 15.10.1761 r.), Jana (ur. 4.01.1764 r.), Franciszka (ur. 1.10.1765 r.), Urszulę (ur. 21.10.1768 r.), Michała (ur. 22.08.1770 r.) i Agnieszkę (ur. 13.01.1773 r.). Po śmierci Wojciecha, z Katarzyną ożenił się Stefan Piotrowski. Musiało to być po 1780 roku bo nie ma zapisu tego ślubu w istniejącej „Księdze małżeństw”, tak więc Katarzyna miała już blisko 40 lat, na ówczesne czasy dość dużo. Stefan zamieszkał razem z Katarzyną w jej domu (nr 24) i przejął opiekę nad jej nieletnimi dziećmi. Starsze małżeństwo doczekało się jeszcze wspólnego dziecka, była to Marianna, urodzona 25.03.1787 roku. Rodzicami chrzestnymi Marianny byli Piotr Cecuła, brat Katarzyny, i Katarzyna Piotrowska, prawdopodobnie żona Szymona (najmłodsza z trzech Katarzyn Piotrowskich), brata Stefana. Więcej dzieci Stefan i Katarzyna nie mieli. Charakterystyczne, że Stefan nie jest wymieniany jako świadek na ślubach, w odróżnieniu od innych Piotrowskich (z wyjątkiem Michała). Może chodziło o to, że był bardzo długo kawalerem i nie był traktowany przez księży poważnie, jak przystało na statecznego gospodarza, ojca rodziny. Może jedna winna była choroba. Stefan dość szybko zmarł, musiało to być krótko po tym jak został ojcem. Po jego śmierci z Katarzyną ożenił się starszy brat Stefana, wdowiec Józef. Widnieje on na zestawieniu podatkowym z 1790 r. jako gospodarz w domu nr 24. Józef i Katarzyna nie mieli już dzieci. Na temat dalszych losów córki Stefana, Marianny nie zachowały się żadne informacje.

*       *       *

Poza wymienionymi powyżej dziećmi Stanisław mógł mieć jeszcze syna Antoniego, ale to nie jest pewne. Antoni urodził się ok. 1730 roku. Żonaty był z Magdaleną, urodzoną w 1731 roku (zmarła 20.04.1781 r.). Mieszkał w Kostarowcach. Miał 7 dzieci, rodzicami chrzestnymi wszystkich byli mieszkańcy Kostarowiec. Poza zapisami chrztów żadnych informacji o potomkach Antoniego w parafialnej „Księdze Metrykalnej” nie ma (w ogóle brak Piotrowskich w Kostarowcach).

*       *       *

Starsza z córek Stanisława, Katarzyna, wyszła za mąż za Józefa Radwańskiego, przedstawiciela najbardziej znanego i znaczącego rodu w Strachocinie. Małżeństwo Katarzyny z Radwańskim było dowodem na to, że Piotrowscy należeli już w tym czasie do ścisłej strachockiej elity.

Rodzina Józefa należała do średniozamożnych wśród Radwańskich. Gospodarstwo Józefa położone było w dole wsi, jego dom nosił później nr 68. Józef i Katarzyna mieli co najmniej 7 dzieci, Andrzeja (ur. 25.11.1753 r.), Mikołaja (ur. 6.12.1756 r.), Stefana (ur. 1.01.1760 r.), Mariannę Dorotę (ur. 28.01.1766 r.), bliźniaki Błażeja i Walentego (ur. 31.01.1769 r., w tym samym roku zmarły) i Magdalenę (ur. 10.12.1770 r.). Inne dzieci mogły urodzić się przed 1753 rokiem, rokiem założenia „Księgi Metrykalnej”. Potomkowie Katarzyny i Józefa wchodzili wielokrotnie w związki małżeńskie z Piotrowskimi. Najmłodsza córka Katarzyny, Magdalena wyszła za mąż za Wawrzyńca Kiszkę-Rogowskiego, syna Marcina Rogowskiego. Magdalena i Wawrzyniec zamieszkali w starym domu Stefana Piotrowskiego (po wyprowadzeniu się z niego Józefa) i gospodarzyli na małym gospodarstwie, które otrzymała w spadku po matce Magdalena. Teren gospodarstwa obejmował najwyższy szczyt Strachociny Górę Piotrowskiego, Piotrowskiberg na mapach austriackich), a także potok, który płynął z niego do Potoku Różowego. Z biegiem czasu, od nazwiska Kiszka, szczyt zaczęto powszechnie we wsi nazywać „Kiszkowymi Górami” a potok „Potokiem Kiszkowym”.

*       *       *

Młodsza córka Stanisława, Zofia odnotowana jest w „Księdze Metrykalnej” w roku 1753 z okazji ślubu z Sebastianem Wroną z Pakoszówki. Ciekawe, że żaden z Piotrowskich nie jest wymieniony jako świadek tego ślubu (a w tym okresie byli bardzo często świadkami), prawdopodobnie ślub siostry i krewniaczki z kmieciem z Pakoszówki nie był w smak Piotrowskim. Wygląda na to, że Zofia „zbuntowała” się przeciw rodzinie, za co została ukarana całkowitym bojkotem. Nic bliżej nie wiadomo co było powodem postępku Zofii, może jakaś wielka miłość? Małżeństwo Zofii z Sebastianem Wroną nie trwało długo, prawdopodobnie Sebastian szybko zmarł i Zofia wyszła powtórnie za mąż za Wojciecha Dereniewicza. Ślub ten odbył się w cerkwi w Lalinie, Dereniewicze byli greko-katolikami. Tym razem rodzina Piotrowskich zaakceptowała to małżeństwo, niedługo po tym Dereniewiczowie byli rodzicami chrzestnymi dzieci Wojciecha, brata Zofii. Dereniewicze byli znaczącą rodziną w Pakoszówce, w koligacje z nimi wchodziły pierwsze rodziny także ze Strachociny.

*       *       *

Dzieci Kazimierza I, syna Stefana

Kolejny wnuk Stefana to Franciszek, starszy syn Kazimierza. Franciszek urodził się ok. 1740 roku. Ożenił się z Anną Ceculanką, ślub odbył się 13.01.1765 r., świadkiem na ślubie był m.in. Józef Piotrowski, kuzyn Franciszka. Ojcem Anny był zapewne Błażej Cecuła, stąd Annę wpisano jako „Błaszczykownę” (zapis jest bardzo nieczytelny). Przy zapisach dzieci Anna konsekwentnie jest już wpisywana jako Ceculanka. Franciszek i Anna mieli trójkę dzieci, Wojciecha Marka Jerzego (ur. 9.04.1766r.), Stanisława (ur. 12.11.1767r.) i Jana (ur. 5.01.1775r.).

Rodzicami chrzestnymi dzieci byli: dla Wojciecha - Wojciech Klamut z Jurowiec i Katarzyna Niklasz z Nowotańca, dla Stanisława - Tomasz Cecuła i Konstancja Klamut, dla Jana - Józef Wroblewski i Konstancja Klamut. Tomasz Cecuła to rodzony brat Anny. Józef Wroblewski to strachocki organista, człowiek bardzo popularny we wsi, bliski przyjaciel Kazimierza, ojca Franciszka. Konstancja Klamut to rodzona siostra Franciszka, a Wojciech Klamut to jej mąż. W doborze rodziców chrzestnych dzieci Franciszka widać przemożny wpływ ojca Kazimierza na rodzinę. Kazimierz miał szerokie kontakty towarzyskie, nie tylko w Strachocinie. Stąd zapewne wzięli się Klamutowie z Jurowiec i Katarzyna Niklasz z Nowotańca (wieś na południowy zachód od Sanoka, w prostej linii ok. 15 km od Strachociny). Z kolei Józef Wroblewski to dowód na wysoką pozycję ojca Kazimierza we wsi. Franciszek był człowiekiem nieśmiałym, nie kontaktowym, pozostawał całe życie w cieniu ojca. Ani razu nie jest wymieniony jako świadek na ślubach. Co prawda, aż sześciokrotnie był ojcem chrzestnym w latach 1761 - 72, ale z tego cztery razy u swojej siostry Konstancji Klamutowej. Poza tym był ojcem chrzestnym dzieci Wojciecha Antoszyka i Jana Sitki. Byli to zapewne koledzy Franciszka (nie łączyły ich żadne więzy pokrewieństwa z Piotrowskimi), co może dobrze świadczyć o zaletach osobistych Franciszka. Żona Franciszka, Anna, była tylko raz matką chrzestną, także u Jana Sitki. Franciszek z biegiem czasu otrzymał od ojca oddzielne gospodarstwo o powierzchni ok. 8 ha leżące w najbardziej wschodniej części dawnej posiadłości Piotrowskich. Przy pomocy ojca pobudował dom noszący później nr 47 (pod koniec XIX w. dom nr 47 przeszedł w ręce Daszyków, którzy mieszkają na tym miejscu do dzisiaj). Franciszek nie cieszył się nowym domem długo, zmarł wcześnie, w styczniu 1775 roku. Nie wiadomo co było przyczyną śmierci, zapis zgonu w „Księdze Metrykalnej” jest bardzo nieczytelny. Bardzo możliwe, że właśnie budowa domu tak mocno nadwerężyła jego siły. Anna zmarła po 1780 roku.

*       *       *

Młodszy syn Kazimierza, Ignacy, urodził się ok. 1750 roku. Jego żoną została Agnieszka Galant, córka Józefa i Agnieszki. Ślub odbył się 28.01.1781 r. Jako świadkowie są wymienieni m.in. kuzyni Ignacego, Józef, Wojciech i Szymon Piotrowscy. Uderza brak Michała Piotrowskiego, prawdopodobnie miał „na pieńku” z proboszczem, może w ogóle nie chodził do kościoła. Pozostali nieobecni Piotrowscy są „wytłumaczeni”, brat Ignacego, Franciszek, już w tym czasie nie żył, inny kuzyn, Stefan, był ciągle „niepoważnym” kawalerem, stryj Stanisław był już zbyt stary na „świadka”, a ojciec Kazimierz siłą rzeczy nie mógł być świadkiem na ślubie syna. Kuzyn Antoni „zagubił się” w swoich Kostarowcach i nie utrzymywał żadnych kontaktów z rodziną w Strachocinie. Jednym ze świadków był także Wojciech Klamut z Jurowiec, mąż siostry Ignacego, Konstancji.

Ród Galantów, z którego pochodziła żona Ignacego, to od trzystu lat jeden z liczniejszych rodów w Strachocinie. W połowie XVIII wieku mieszkało już we wsi pięciu Galantów z rodzinami, Józef, Stefan, Wojciech i dwu Janów. Józef Galant, ojciec Agnieszki, miał gospodarstwo na prawym brzegu Potoku Różowego, w środku dzisiejszej wsi, na północ od posiadłości Błażejowskich.

Ignacy z żoną zamieszkali w domu ojca Kazimierza (dom nr 46), na wysokim brzegu Potoku Kiszkowego, naprzeciwko starego domu Piotrowskich. Nie wiemy jak długo Ignacy mieszkał ze starymi rodzicami, nie znamy daty ich śmierci (zapisy „Księgi zgonów” kończą się właśnie na 1780 roku). Ignacy i Agnieszka mieli 7 dzieci, Katarzynę (ur. 4.11.1788 r.), Mariannę (ur. 7.09.1791 r.), Magdalenę (ur. 30.05.1795 r.), Stanisława (ur. 5.05.1797 r.), ponownie Mariannę (ur. 27.08.1798 r.), Marcina (ur. 23.07.1802 r.) i Annę (ur. 27.07.1803 r.).

Rodzicami chrzestnymi dzieci Ignacego byli: dla Katarzyny - Andrzej i Marianna Radwańscy, dla Marianny - Sebastian Woytowicz i Agnieszka Radwańska, dla Magdaleny - Andrzej Radwański i Marianna Woytowicz, dla Stanisława i drugiej Marianny - Kazimierz Piotrowski i Marianna Woytowicz, dla Anny - Sebastian Woytowicz i Anna Lisowska. Dobór rodziców chrzestnych nie wykracza w zasadzie poza szeroką rodzinę, Andrzej Radwański to syn kuzynki Ignacego, Katarzyny z Piotrowskich Radwańskiej, córki Stanisława. Marianna to siostra Andrzeja. Kazimierz Piotrowski to syn kuzyna Ignacego, Wojciecha.

Ignacy nie odziedziczył po ojcu wszystkich talentów. Prawdopodobnie osobowość ojca przytłoczyła go, podobnie jak i jego starszego brata Franciszka. Niemniej był człowiekiem ogólnie szanowanym i lubianym, dwa razy wymieniono go jako świadka na ślubach w 1780 roku. Niestety, dla następnego okresu (po 1781 roku) nie zachowały się „Księgi ślubów”, tak że nie wiadomo jak to wyglądało później. Ojcem chrzestnym był zaledwie dwa razy i to w odstępie aż 10 lat, w 1781 roku u Janików i w 1791 roku u Sidorskich. Prawdopodobnie zarówno w pierwszym jak i drugim wypadku chodziło o rodzinę żony.

*       *       *

Kazimierz miał co najmniej trzy córki, Konstancję, Ewę i Mariannę. Prawdopodobnie trudno mu było znaleźć atrakcyjnych partnerów dla nich w Strachocinie. Część kandydatów nie odpowiadała jego wymaganiom (w grę wchodziły zapewne, poza majątkiem, także sprawy prestiżowe), dla tych lepszych kandydatów z kolei Piotrowszczanki nie były na tyle atrakcyjnymi partiami, aby podjąć próbę „zdobycia” ich. Same panny Piotrowskie zapewne niewiele miały do gadania, tak było w tych czasach, a tym bardziej u takiego ojca jak Kazimierz. Dlatego skończyło się na tym, że wszystkie trzy wyszły za mąż poza rodzinną wioską. Konstancję wziął za żonę Wojciech Klamut z Jurowiec. Ślub odbył się 24.11.1764 r. Jako świadkowie zostali wpisani do „Księgi” Wojciech Wysocki z Jurowiec i Józef Wroblowski, strachocki organista, przyjaciel Kazimierza. Żaden z Piotrowskich nie był świadkiem tego ślubu. Wygląda to na wyraźną demonstrację (podobnie działo się przy ślubie kuzynki Zofii z Sebastianem Wroną z Pakoszówki!). Chociaż później już było „normalnie”, ojcem chrzestnym wszystkich dzieci Klamutów był brat Konstancji, Franciszek Piotrowski. Klamutowie mieli trzy córki, Katarzynę (ur. 16.10.1765 r.), Zofię (ur. 3.05.1770 r.) i Annę (ur. 30.06.1772 r.) oraz syna Antoniego Jana (ur. 22.05.1767 r.). Matką chrzestną córek Klamutów była Marianna Wysocka z Jurowiec. Syna Antoniego do chrztu „trzymała” Marianna Piotrowska, siostra Konstancji. O dalszych losach Konstancji i jej dzieci nie zachowały się w rodzinie żadne informacje.

*       *       *

Młodsza siostra Konstancji, Ewa, wyszła za mąż za Macieja Maślanego z Kostarowiec. Maciej był zapewne greko-katolikiem, ale ślub odbył się w kościele w Strachocinie. I znowu na ślubie nie ma żadnych świadków Piotrowskich (ani żadnych innych znanych Strachoczan), jako świadkowie zostali wpisani mieszkańcy Kostarowiec, zapewne greko-katolicy. W odróżnieniu od Klamutów z Jurowiec, Maślani z Kostarowiec nie utrzymywali żadnych oficjalnych kontaktów z Piotrowskimi.

*       *       *

Najmłodsza z córek Kazimierza, Marianna, wyszła za mąż za Wawrzyńca Stabryłowskiego z Jurowiec. Ślub odbył się 7.05.1781 r. Jedynym świadkiem z rodziny był Wojciech Klamut, mąż siostry Marianny, Konstancji. Żaden z Piotrowskich nie został wpisany przez księdza jako świadek, zapewne ich nie było w kościele, z pewnością nie przeoczyłby ich. O dalszych losach Marianny i Stabryłowskich nic nie wiadomo. Jurowce zmieniały swoją przynależność do parafii, przejściowo, nie należały do parafii Strachocina

Opracowano na podstawie książki "Piotrowscy ze Strachociny w Ziemi Sanockiej – Genealogia i zarys najdawniejszych dziejów" z roku 2005.

 

 

ZE SPORTU

Piłkarze Górnika Strachocina w tym sezonie grają w krośnieńskiej klasie okręgowej. Rozpoczęli sezon 2016/17 fatalnie. Przegrali pięć pierwszych meczów, tracąc 15 bramek i zdobywając zaledwie dwie. Pierwsze zwycięstwo odnieśli dopiero w szóstym meczu. Ale jak się przełamali, grają jak z nut. W kolejnych siedmiu meczach ponieśli tylko jedną porażkę, trzy razy zremisowali i trzy razy wygrali, w tym dwa razy na wyjeździe. Oby tak dalej. Na kolejkę przed zakończeniem rundy jesiennej mają 16 punktów i zajmują 8 miejsce w tabeli. W tej klasie lideruje reprezentant Sanoka, Ekobal, ale ma niewielką przewagę nad kilkoma konkurentami z czołówki tabeli.

Najlepsza drużyna piłkarska Podkarpacia (właściwego), Karpaty Krosno, występuje w tym sezonie w grupie IV III ligi, która obejmuje teraz całą historyczną Małopolskę, czyli województwa: małopolskie, świętokrzyskie, lubelskie i podkarpackie. Karpaty w tej konkurencji radzą sobie gorzej, na kolejkę przed zakończeniem rundy jesiennej zajmowały 12 miejsce w tabeli mając tylko 1 punkt przewagi nad grupą spadkową. Czarni Jasło, którzy grają w grupie podkarpackiej IV ligi, zajmują pod koniec rundy jesiennej bezpieczne miejsce (9-te) w środku tabeli.

Hokejowa drużyna Ciarko PBS Bank STS Sanok nie wystartowała w rozgrywkach Polskiej Hokej Ligi w sezonie 2016/17. Oficjalnym powodem były problemy organizacyjne. Na lipcowym spotkaniu akcjonariuszy Sanockiego Towarzystwa Sportowego S.A. Zarząd poinformował o tym, jednocześnie zapewniając, że dołoży wszelkich starań aby drużyna za rok wystartowała do rozgrywek sezonu 2017/18.
Nieoficjalnie wiadomo, że powodem takiego obrotu sprawy jest brak pieniędzy. Prawdopodobnie z finansowania drużyny wycofał się jeden z głównych sponsorów drużyny. Decyzja o wycofaniu drużyny z rozgrywek przerwała trwający od kilku lat złoty okres sanockiego hokeja. W 2012 roku drużyna zdobyła pierwszy, po 54 latach istnienia, tytuł mistrza Polski. Sukces ten powtórzyła dwa lata później. Dwukrotnie Sanoczanie zdobywali także Puchar Polski – w 2010 i 2011 roku. W latach 2012 – 2014 grali trzykrotnie w finale rozgrywek Pucharu. W ścisłej czołówce krajowej byli także we wszystkich ostatnich sezonach mistrzostw Polski, w ostatnim sezonie zajęli czwarte miejsce, przegrywając walkę o miejsce w finale po wyrównanej walce z późniejszym mistrzem Polski, Comarch Cracovią. Sukcesy na arenie ogólno-polskiej odnosili także młodzi hokeiści drużyny Ciarko. I to powód do nadziei na lepszą przyszłość.

Koszykarze drużyny Miasto Szkła Krosno doskonale zadebiutowali w koszykarskiej Ekstraklasie. Są prawdziwą rewelacją. W sześciu pierwszych meczach odnieśli cztery zwycięstwa, w tym z doskonałą drużyną PGE Turów Zgorzelec 91:69, co było prawdziwą sensacją kolejki. Współ-liderują w tabeli. Oby tak dalej. Siatkarze TSV Mansard Transgaz Travel Sanok grają w I lidze siatkarskiej ze zmiennym szczęście. Nie są „chłopcem do bicia”, ale nie są także rewelacją. Jak na beniaminka spisują się nieźle. Zaczęli nie najlepiej, od czterech porażek, ale z drużynami z czołówki tabeli. W kolejnych dwóch meczach, ze słabszymi konkurentami, dwukrotnie wygrali, co prawda, tylko po 3:2.

 

 

ODESZLI OD NAS

John Swemba z Rossford k. Toledo w stanie Ohio, USA

15 czerwca 2016 r. zmarł w Rossford koło Tledo, w stanie Ohio (USA) John Stanley (Stanisław) Swemba, wdowiec po Ann z Błaszczychów-Piotrowskich, córce Kazimierza Błaszczychy-Piotrowskiego. John urodził się 19.06.1920 r. w Gray w stanie Pensylwania, USA, jego ojciec Jan Swemba był polskim imigrantem z okolic Rymanowa na Podkarpaciu. Matka, Mary Gaetz była Amerykanką niemieckiego pochodzenia.

Stanisław Cecuła z Sanoka

W październiku 2016 r. zmarł w Sanoku Stanisław Cecuła, syn Bronisława i Kazimiery z Lisowskich, wnuk Cecylii z „Kozłowskich”-Piotrowskich. Został pochowany na cmentarzu w Sanoku-Olchowcach.

Jan Galant ze Strachociny

W październiku 2016 r. zmarł Jan Galant, mąż Jadwigi Kwolek, córki Anieli z Berbeciów-Piotrowskich. Jan pozostawił czwórkę dzieci – Dorotę, Annę, Urszulę i Stanisława. Został pochowany na cmentarzu w Strachocinie.

Zofia Radwańska ze Strachociny

5 listopada 2016 r. zmarła w Strachocinie Zofia z Piotrowskich „spod Mogiły” Radwańska, żona Władysława Radwańskiego. Zofia urodziła się 15.03.1933 r. Była córka Tomasza i Pauliny z Radwańskich (młodsza siostra Stanisława i Józefa). Zofia zostawiła dwu synów, Ryszarda i Tadeusza. Pochowana została na cmentarzu w Strachocinie.

 

 

LISTY OD CZYTELNIKÓW

Od pani Agaty Julii Kozieradzkiej z Nowosielec k/Sanoka, która odwiedziła naszą „redakcję” w czerwcu tego roku (przy okazji, odwiedzając na Wybrzeżu córkę), otrzymaliśmy ciekawą książkę „Przewodnik po historii Nowosielec”. Nowosielce to „sąsiad” Strachociny, kolebki Piotrowskich, potomków Stefana. Graniczą ze Strachociną na krótkim odcinku lasu, pomiędzy granicami z wsią Długie i Kostarowcami. Książka jest pracą zbiorową, redaktorką całości jest Urszula Małek. Pani Agata była najbliższą współpracowniczką redaktorki, autorką wielu tekstów i zdjęć. Pomagał jej mąż Włodzimierz, prezes OSP Nowosielce. Wydawcą książki jest OSP Nowosielce. Podobne opracowanie powinno powstać w Strachocinie na rocznicę 650-lecia wsi. Od pani Agaty otrzymaliśmy także kopię bardzo ciekawej mapy Strachociny z końca XVIII w., sporządzonej przez austriackie służby wojskowe. Pani Agato, bardzo dziękujemy za odwiedziny i prezenty.

Od Zygmunta Ćwiąkały z Bytomia, syna Ludwika i Marcjanny z Giyrów-Piotrowskich, otrzymaliśmy ciekawy przyczynek do fragmentu historii Strachociny, prezentowanego przez Stanisława Berbecia-Piotrowskiego w XII odcinku „Mojej kroniki”. Zygmunt (rocznik 1940) miał w czasie walk o Strachocinę ponad 4 lata. Przeżycia związane z tamtymi wydarzeniami były tak mocne, że zapadły mu w pamięć na całe życie. Rodzina Ćwiąkałów siedziała w prowizorycznym schronie wykopanym w ziemi. Słychać było przelatujące nad nimi pociski artyleryjskie. Mimo grozy sytuacji w schronie panował nieledwie wesoły nastrój. Starsi bracia Zygmunta liczyli przelatujące pociski, żartowali (najbardziej Bronisław), opowiadali o wypadach do domu i obory. Przejście przez ogród było dużą sztuką – stacjonujący żołnierze sowieccy mieli potworną biegunkę i ogród służył im za ubikację. W pewnym momencie pociski spadły na ich dom i stodołę. Rodzina rzuciła się do ratowania dobytku. Udało się uratować krowy. Największy kłopot był z jałówką, która chciała koniecznie wracać do płonącej obory. Z domu praktycznie udało się uratować tylko pierzyny, reszta spłonęła. Uratowało się jeszcze tylko to, co mieli ze sobą w schronie. Cała rodzina (z wyjątkiem brata Stanisława, który był w tym czasie w partyzantce na Kielecczyźnie) uciekała wzdłuż gościńca w dół wsi. Później uciekła do Lalina (który był już wolny), do krewniaków ojca. Tam przebywali jakiś czas, a potem wrócili do Strachociny i zamieszkali w domu stryja Michała Ćwiąkały (i ciotki Zofii z Giyrów-Piotrowskich, bracia Ćwiąkałowie pożenili się z siostrami „Giyrczankami”). Tam zamieszkali dłuższy czas, w jednym pomieszczeniu rodzice i szóstka dzieci. Dopiero po pewnym czasie (4-latek nie miał poczucia upływającego czasu) otrzymali do zamieszkania miejsce w dworskim budynku kuchni. Krótko potem zmarł ojciec Ludwik i Marcjanna z dziećmi mieszkała w podworskim budynku kuchni aż do śmierci. Rodzeństwo Zygmunta kolejno opuszczało dom rodzinny, ostatnim był Zygmunt, który wywędrował najpierw do technikum w Cieszynie, a następnie ukończył AWF we Wrocławiu. Obecnie mieszka w Bytomiu. Ostatnio został dziadkiem i ponownie ożenił się po śmierci żony Zofii. Zygmunt, dziękujemy za ciekawe uzupełnienie.

W lipcu z „redakcją” „Sztafety” spotkała się w Gdańsku pani Agata Cecuła ze Strachociny. Pani Agata prowadzi w Strachocinie bibliotekę publiczną i bibliotekę Zespołu Szkół. Przebywała w Sopocie na wczasach. Otrzymała do biblioteki egzemplarz naszego opracowania „Piotrowscy ze Strachociny” z 2005 roku. Zainteresowała się naszym biuletynem „Sztafeta pokoleń”. Wspólnie doszliśmy do wniosku, że może on zainteresować użytkowników biblioteki. Pani Agata jest córką Bronisława Dąbrowskiego, jej dom rodzinny sąsiadował blisko z Fryniami-Piotrowskimi, tak więc doskonale zna ona wiele spraw związanych z historią Piotrowskich. Rozmawialiśmy o Piotrowskich i Dąbrowskich w Strachocinie w przeszłości (niezbyt odległej, pani Agata jest młodą osobą) i współczesności. Pani Agata z przyjemnością przyjęła informację, że w „Sztafecie” przedstawiamy „portret” rodu Dąbrowskich ze Strachociny. Mamy nadzieję, że i nasza „Sztafeta” znajdzie się w bibliotece.

Od Eugeniusza Berbecia-Piotrowskiego z Humnisk k/Brzozowa otrzymaliśmy sympatyczną karteczkę z pozdrowieniami i obrazkami zabytków z okolic Humnisk i Brzozowa. Eugeniusz wspomina swoje wizyty w Strachocinie z czasów młodości (razem z braćmi, Edwardem i Edmundem). Grywali ze Strachoczanami w piłkę nożną i siatkówkę (dyplomatycznie nie wspomina o przewagach Grabownicy!). Odwiedzali przy okazji wujka Stanisława (tego od „Mojej kroniki” w „Sztafecie”), który często bywał w ich domu rodzinnym w Grabownicy, bo pracował przejściowo w tamtejszej Kopalni Ropy. Eugeniusz, dziękujemy za miłą przesyłkę i pozdrowienia.

 

NOWINY GENEALOGICZNE

22 października 2016 r. w Bytomiu odbył się ślub Zygmunta Ćwiąkały, syna Marcjanny z Giyrów-Piotrowskich, z Jadwigą Korab-Laskowską. Zygmunt ma 76 lat, był wdowcem, jego poprzednia żona Zofia zmarła 13 lipca 2014 r. Pani Jadwiga była wdową po szkolnym koledze Zygmunta, ma 65 lat.

 

 

ROZMAITOŚCI

Strachockie rody – Dąbrowscy c.d.

Poniższym tekstem kontynuujemy prezentację krótkiego „portretu” rodu Dąbrowskich ze Strachociny. Jak pisaliśmy, Dąbrowscy byli jednym z najznakomitszych rodów w Strachocinie, często wchodzącymi w związki małżeńskie z potomkami Stefana Piotrowskiego. W poprzednim numerze „Sztafety” przedstawiliśmy najstarsze dzieje Dąbrowskich i losy młodszych dzieci Andrzeja, protoplasty rodu – syna Michała i córek: Marianny i Reginy. W tym odcinku przedstawiamy dzieje potomków Franciszka I i jego synów Tomasza I.- i Macieja.

Dzieci Franciszka I, syna Andrzeja

Starszy syn Franciszka, Tomasz, ożenił się z sąsiadką „zza płotu” (z domu nr 9), Franciszką Antoszyk (ur. 6.03.1776 r.), córką Jakuba Antoszyka i Marianny Kułaczonki. Jak już wspomniano, Antoszykowie z biegiem czasu, z niewiadomych powodów, zmienili nazwisko na Woźniak, ale Jakub posługiwał się jeszcze nazwiskiem Antoszyk. Prawdopodobnie dzięki temu małżeństwu gospodarstwo Dąbrowskich trochę się powiększyło, ale teść Tomasza nie mógł być zbyt hojny, Jakub miał co najmniej piątkę dzieci, które dożyły wieku dorosłego. Tomasz i Franciszka Dąbrowscy doczekali się trojga dzieci: Tomasza (ur. 13.12.1799 r.), Katarzyny (ur. w październiku 1802 r.) i Bazylego Jana (ur. 14.06.1805 r.). Wkrótce potem Franciszka zmarła i Tomasz ożenił się po raz drugi, z Marianną Konstancją Lisowską (ur. 19.01.1780 r.), córką Andrzeja i Marianny z Piotrowskich (córka Michała). Lisowscy to też sąsiedzi Dąbrowskich, tyle że z drugiej strony (z domu nr 7). Z drugą sąsiadką Tomasz doczekał się także trojga dzieci: Mikołaja (ur. 4.12.1807 r.), Wawrzyńca (ur. 27.07.1810 r.) i Andrzeja (ur. 11.12.1813 r.). Ojcowskie gospodarstwo odziedziczył najstarszy syn Tomasz.

O losach młodszego syna Franciszka I, Andrzeja, nic nie wiemy. Może zmarł nie dożywszy wieku dojrzałego, a może wyjechał ze Strachociny. Kolejny syn Franciszka I, Franciszek II, „junior”, zmarł jako 4-letnie dziecko.

Najmłodszy syn Franciszka I, Maciej, prawdopodobnie odziedziczył dom (nr 72) i funkcję we dworze po stryju Michale. Maciej ożenił się z Agnieszką Radwańską, córką Mikołaja i Marianny z Romerowiczów. Z Agnieszką Maciej doczekał się siedmiorga dzieci: Marianny (ur. 14.01.1804 r.), Katarzyny (ur. 22.02.1806 r.), Jana (ur. 5.07.1807 r.), Anny (ur. 11.07.1810 r.), Małgorzaty Magdaleny (ur. 20.07.1813 r.), Tomasza (ur. 6.03.1816 r.) i Walentego (ur. 2.02.1819 r.). Dzieci Macieja przychodziły na świat w domu nr 72.

Córka Franciszka, Marianna, wyszła za mąż za Szymona Kiszkę-Rogowskiego i urodziła pięcioro dzieci: Jana (ur. 4.06.1795 r.), Mariannę (ur. 24.01.1798 r.), Annę (ur. 10.07.1801 r.), ponownie Mariannę (ur. 15.03.1804 r.), Pawła (ur. 21.01.1808 r.), Sebastiana (ur. 31.12.1811 r.) i Agatę (ur. 27.01.1817 r.). Rodzicami chrzestnymi tych dzieci byli: dwa razy Szymon Piotrowski „z Kowalówki”, a cztery razy żona Szymona, Anna. Zawsze z innym partnerem, Anna z Michałem Błażejowskim, a Szymon z Apolonią Błażejowską. Chrzestnymi pierwszej Marianny byli „szlachetnie urodzeni” (generosus) Józef i Joanna Janowscy. Niestety mała Marianna nie pożyła długo, zapewne tylko kilka lat, bo następna Marianna urodziła się po 6 latach. O dalszych losach dzieci Marianny nic nie wiadomo, głucho o nich w strachockich „Księgach Metrykalnych”.

Potomkowie Tomasza I (seniora), syna Franciszka I

Najstarszy syn Tomasza seniora, Tomasz II (junior), ożenił się z Rozalią Radwańską (ur. 8.05,1800 r.), córką Andrzeja i Agnieszki Galant. Ciekawe, że Tomasz z Rozalią doczekali się tylko jednego dziecka, syna Stanisława (ur. 12.05.1826 r.). Był to bardzo rzadki przypadek, zapewne kryje się za tym jakaś nieznana nam przyczyna. Tomasz II (junior) był dziedzicem gospodarstwa Dąbrowskich i domu nr 8. Żył długo, przeżył żonę, zmarł jako wdowiec 19 kwietnia 1880 r.

Córka Tomasza I (seniora), Katarzyna, wyszła za mąż za Stanisława Galanta (ur. 5.05.1800 r.), bogatego gospodarza z domu nr 35. Jego gospodarstwo miało ok. 12 ha, leżało na prawym brzegu Potoku Różowego, w środku wsi, na zachód od posiadłości Piotrowskich „z Kowalówki” i Błażejowskich. Katarzyna urodziła ośmioro dzieci: Karola (ur. 29.10.1824 r.), Wincentego (ur. 28.03.1827 r.), Teklę (ur. 23.09.1829 r.), Klarę (ur. 19.08.1832 r.), Mateusza (ur. 9.09.1834 r.), Łukasza (ur. 18.10.1836 r.), Wojciecha (ur. 13.04.1839 r., zm. 20.03.1841 r.) i ponownie Wojciecha (ur. 17.04.1843 r.). Tylko Wincenty doczekał się potomków odnotowanych w strachockiej „Księdze Metrykalnej”, pozostali albo zmarli bezpotomnie (może w dzieciństwie lub młodości) albo wyprowadzili się ze Strachociny.

Z pozostałych czterech synów Tomasza I seniora mamy informację jedynie o Wawrzyńcu. Nie wiemy czy inni zmarli w dzieciństwie lub młodości, czy wyjechali ze Strachociny. Wawrzyniec ożenił się z Anną Piotrowską (ur. 8.07.1810 r.), córką Michała Szuma-Piotrowskiego i Franciszki z Cecułów. W parafialnej „Księdze Metrykalnej” nie odnotowano żadnego dziecka Wawrzyńca i Anny, nie wiadomo czy nie doczekali się dzieci czy wyprowadzili się ze Strachociny i doczekali się dzieci po wyprowadzce, w nowym miejscu.

Syn Tomasza II (juniora), Stanisław, został dziedzicem ojcowskiego gospodarstwa. Ożenił się z Małgorzatą Kucharską (ur. 10.06.1828 r.), córką Szymona Andrzeja i Wiktorii Buczek. Z Małgorzatą Stanisław doczekał się ośmiorga dzieci: Marii (ur. 16.07.1850 r., zm. 9.6.1851 r.), Walentego (ur. 5.02.1853 r.), Marianny (ur. 4.01.1856 r.), Wiktorii (ur. 1.03.1858 r.), Jana (ur. 2.05.1860 r., zm. 5.5.1863 r.), bliźniaków, Józefa i Anny (ur. 14.03.1863 r., zm. 1863 r.) i Macieja (ur. 21.02.1868 r.). Niestety, czworo z nich zmarło bardzo szybko, Maria i bliźniaki w niemowlęctwie, Jan jako trzyletni dzieciak. O losach drugiej Marianny nie mamy informacji.

Córka Stanisława, Wiktoria, wyszła za mąż za Jana Galanta (ur. 10.10.1849 r.), syna Franciszka i Teresy z Galantów. Dom rodzinny Jana nosił numer 63 i położony był na lewym brzegu Potoku Różowego, w dole wsi, niedaleko dworu. Wiktoria urodziła tylko jedno dziecko, Andrzeja, który zmarł w wieku 4 lat. Mąż Wiktorii dość szybko zmarł, w wieku 45 lat, Wiktoria nie wyszła drugi raz za mąż.

Najstarszy syn Stanisława, Walenty, ożenił się z Marianną Daszyk (ur. 7.7.1862 r.), córką Pawła i Brygidy z Mogilanych. Doczekał się pięciorga dzieci: Józefa (ur. 1878 r.), Malwiny zwanej także Balbiną (ur. 22.03.1879 r.), Małgorzaty (ur. 16.01.1885 r.), Wiktorii (ur. 22.12.1891 r.) i Bronisławy (ur. 31.10.1900 r.). Walenty odziedziczył dom nr 8 w górnej części wsi i gospodarstwo Dąbrowskich.

Dziedzicem Walentego został syn Józef, który ożenił się z Cecylią Wójtowicz (ur. 15.10.1892 r.), córką Stanisława i Magdaleny Galant. Józef doczekał się czworga dzieci: Aleksandra Józefa (ur. 23.04.1920 r.), Kazimierza (ur. 16.10.1926 r.), Bronisławy (ur. 14.04.1929 r.) i Ludwiki (ur. 10.05.1932 r.). Aleksander ożenił się z Józefą Ćwiąkałą (ślub 16.11.1947 r.). Kazimierz ożenił się w Dydni, z Heleną Wójcik (ślub 1.03.1949 r.), Bronisława wyszła za mąż za Mariana Mieleckiego (ślub 16.07.1950 r.) a Ludwika wyszła za mąż za Tadeusza Białeckiego (ślub w 1954 r.), a po jego śmierci za Franciszka Olszewskiego (ślub w 1977 r.).

Najstarsza córka Walentego, Malwina, wyszła za mąż za Józefa Radwańskiego, syna Walentego Radwańskiego „z Górki”, najbogatszego gospodarza we wsi, wieloletniego wójta Strachociny. Wnuczka Malwiny, Kazimiera Cecuła, wyszła za mąż za Kazimierza Błaszczychę-Piotrowskiego.

Siostra Malwiny, Wiktoria, wyszła za mąż za Karola Lisowskiego, syna Szymona i Franciszki z Wołaczów-Piotrowskich. Córka Wiktorii, Kazimiera, wyszła za mąż za Bronisława Cecułę, syna Cecylii z „Kozłowskich”-Piotrowskich.

Najmłodsza córka Walentego, Bronisława, wyszła za mąż za Jana Buczka, syna Józefa Buczka, dość zamożnego gospodarza z domu nr 58 w dole wsi. O Małgorzacie, innej córce Walentego nie mamy żadnych informacji.

Najmłodszy syn Stanisława i Małgorzaty z Kucharskich, Maciej, ożenił się z Marianną Radwańską (ur. 5.01.1871 r.), córką Stefana i Gertrudy Wójtowicz. Maciej z Marianną doczekali się siedmiorga dzieci: Pawła (ur. 11.01.1895 r.), Wiktorii (ur. 29.11.1897 r.), Jana (ur. 17.08.1900 r.), Franciszka (ur. 10.07.1903 r.), Franciszki (ur. 5.12.1905 r.), Stanisława (ur. 29.01.1909 r.) i Katarzyny (ur. 6.03.1912 r.). Maciej z rodziną zamieszkał w domu nr 167, wybudowanym na działce rodzinnej Dąbrowskich, w górze wsi. Wszystkie dzieci urodziły się w tym domu. Maciej to wyjątkowa postać we wsi. Powszechnie szanowany gospodarz, wieloletni wójt Strachociny.

Najstarszy syn Macieja, Paweł, ożenił się z Martą Winnicką (ur. 3.05.1906 r.), córką Piotra i Wiktorii Kapałowskiej. Paweł i Marta mieli syna Władysława urodzonego w Strachocinie (6.09.1923 r.), później wyprowadzili się i prawdopodobnie osiedli w Tuchorzu koło Sanoka. Tam mieszkają do dzisiaj potomkowie Pawła i Marty. Syn Władysław prawdopodobnie wyjechał do Warszawy, w 1957 roku ożenił się w Warszawie z Zofią Borkowską.

Córka Macieja, Wiktoria, wyszła za mąż za Józefa Daszyka. Józef (ur. 26.11.1896 r.) to syn Jana i Katarzyny z Szumów-Piotrowskich, gospodarujących w domu nr 47, na gruntach należących kiedyś do posiadłości Stefana Piotrowskiego, przodka Piotrowskich w Strachocinie. Wiktoria urodziła sześcioro dzieci, jej wnuk, Marian Daszyk był w latach 2005 – 07 posłem na Sejm RP. Córka Wiktorii, Marianna, wyszła za mąż za Władysława Giyra-Piotrowskiego.

O kolejnych synach Macieja, Janie i Franciszku, nie mamy żadnych informacji. Kolejna córka, Franciszka, wyszła za mąż za Stanisława Mazura (ur. 16.03.1910 r.), syna Józefa i Cecylii Cecuła. Franciszka została mamą trzech córek. Najmłodsza córka Macieja, Katarzyna, wyszła za mąż za Andrzeja Pisulę. Syn Katarzyny, Władysław Pisula, został lekarzem weterynarii i zamieszkał w Stalowej Woli.

Najmłodszy syn Macieja, Stanisław, ożenił się z Bronisławą Winnicką (ur. 27.01.1914 r.), córką Ignacego i Balbiny Giyr-Piotrowskiej. Stanisław i Bronisława doczekali się czworga dzieci, Tadeusza Zygfryda (ur. 31.08.1934 r.), Danuty (ur. 1939 r.), Anny Józefy (ur. 16.03.1946 r.) i Władysława (ur. 1954 r.). Stanisław odziedziczył ojcowski dom i gospodarstwo. Pracował także na Kopalni Gazu Ziemnego Strachocina.

Starszy syn Stanisława, Tadeusz, lekarz weterynarii, ożenił się z Barbarą Błaszczychą-Piotrowską, córką Stanisława i Bronisławy z Kucharskich, nauczycielką. Dąbrowscy zamieszkali w Sanoku i doczekali się dwójki dzieci – Dariusza i Moniki. Szczegóły genealogiczne sytuacji rodzinnej Tadeusza i Barbary przedstawia poniższy diagram. Tadeusz to wyjątkowa postać. Doskonały weterynarz, szczególnie ceniony przez rolników pod-sanockich wsi za sposób podejścia do leczenia zwierząt gospodarskich. Człowiek niezwykle towarzyski, z poczuciem humoru, wspaniały gawędziarz, doskonały znawca historii Strachociny i strachockich legend. Był źródłem wielu informacji zamieszczonych w „Historii Błaszczychów” i w książce „Piotrowscy ze Strachociny – Genealogia i najdawniejsze dzieje rodu”. Niestety, Tadeusz zmarł stosunkowo młodo na zawał serca, w wieku 56 lat, w 1990 roku. Nie żyje już także jego wnuk Oskar.

Starsza córka Stanisława, Danuta, nauczycielka, wyszła za mąż za Kazimierza Adamiaka, nauczyciela, strachockiego rodaka. Adamiakowie zamieszkali w Sanoku, doczekali się dwóch córek, Renaty i Joanny.

Młodsza córka Stanisława, Anna, pielęgniarka, wyszła za mąż za Kazimierza Krukara i zamieszkała w Rymanowie. Doczekała się także dwóch córek – Katarzyny i Kingi.

Młodszy syn Stanisława, Władysław, ożenił się (żona Grażyna), zamieszkał w Sanoku, doczekał się także dwóch córek, Andżeliki i Anny. Zmarł młodo. Nie żyje już cała czwórka dzieci Stanisława. W starym domu Dąbrowskich mieszka wnuczka Stanisława, córka Danuty, Joanna z mężem Wacławem Twardakiem i dziećmi, Katarzyną i Pawłem.

Potomkowie Macieja, syna Franciszka I

Najstarsza córka Macieja, Marianna, wyszła za mąż za Józefa Winnickiego (ur. 14.03.1799 r.), syna Józefa i Agnieszki Adamiak. Urodziła piątkę dzieci. Jej wnuk Paweł ożenił się z Marianną Fryń-Piotrowską, a drugi wnuk, Ignacy – z Balbiną Giyr-Piotrowską.

Druga córka Macieja Anna wyszła za mąż za Józefa Adamiaka (ur. 9.03.1803 r.), syna Tomasza i Anny Piotrowskiej. Urodziła ośmioro dzieci. Jej córka Magdalena wyszła za mąż za Antoniego Frynia-Piotrowskiego. Druga córka, Rozalia, wyszła za mąż za Jana Lisowskiego, syna Franciszka i Łucji Giyr-Piotrowskiej.

Kolejna córka Macieja, Małgorzata Magdalena, wyszła najpierw za mąż za Tomasza Pielecha (ur. 21.01.1804 r.), syna Jana i Katarzyny Pucz, a po jego śmierci za Andrzeja Pielecha (ur. 27.11.1813 r.), syna Franciszka i Agnieszki Radwańskiej. W sumie urodziła sześcioro dzieci. Jej wnuk Władysław ożenił się z Zofią Wołacz-Piotrowską.

Najstarszy syn Macieja, Jan, ożenił się z Agnieszką Winnicką, córką Antoniego. Prawdopodobnie Agnieszka nie pochodziła ze Strachociny, w Strachocinie nie mieszkał żaden Antoni Winnicki w tym czasie, w parafialnej „Księdze Metrykalnej” nie ma żadnej wzmianki o Antonim czy Agnieszce. Jan i Agnieszka doczekali się pięciorga dzieci: Antoniego (ur. 2.06.1838 r.), Katarzyny (ur. 15.11.1840 r.), bliźniaków, Łukasza i Rafała (ur. 16.09.1843 r.) i Franciszka (ur. 11.06.1846 r.). Jan mieszkał w domu nr 72, w dole wsi, niedaleko dworu. Prawdopodobnie tak jak ojciec pełnił jakąś funkcję we dworze Giebułtowskich.

O losach najstarszego syna Jana, Antoniego, niewiele wiemy. Zmarł w wieku 41 lat, 1.01.1880 r. Zapewne nie był żonaty.

Córka Jana, Katarzyna, wyszła za mąż za Feliksa Janika (ur. 22.05.1841 r.), syna Wojciecha i Rozalii Szum-Piotrowskiej (córka Michała). Ojciec Feliksa był średniozamożnym gospodarzem, mieszkał w domu nr 55, w dolnej części wsi. Katarzyna urodziła trójkę dzieci.

Kolejny syn Jana, jeden z bliźniaków, Łukasz, ożenił się z Teresą Pęcak (ur. 7.09.1849 r.), córką Piotra i Agnieszki z Radwańskich. Rodzina Teresy wywodzi się od Wojciecha Pączkowskiego, żyjącego na początku XVIII w. Z biegiem czasu zmieniała nazwisko w „Księgach Metrykalnych” na Pączkiewicz, Pączek, Pęcak. Teresa widnieje jako Pęcak. Z młodszą siostrą Teresy, Marianną (ur. 1863 r.), ożenił się Antoni Berbeć-Piotrowski. Łukasz i Teresa doczekali się czworga dzieci: Marianny (ur. 22.01.1870 r.), Małgorzaty (ur. 16.05.1872 r.), Wojciecha (ur. 9.04.1874 r.) i Stanisława (ur. 6.05.1879 r.). Niestety, nie wiemy prawie nic o dalszych losach Łukasza i jego dzieci. Jedynie to, że córka Marianna zmarła bardzo młodo, w wieku 19 lat, 4 marca 1889 r. Prawdopodobnie cała rodzina wyprowadziła się ze Strachociny.

Brat bliźniak Łukasza, Rafał, ożenił się z Zuzanną Cecułą (ur. 2.08.1847 r.), nieślubną córką Zofii Cecuła. Rafał i Zuzanna doczekali się trojga dzieci, synów: Franciszka (ur. 10.10.1867 r.), Jana (ur. 22.05.1870 r.) i Macieja (ur. 21.02.1873 r.). Ciekawe, że przy zapisie chrztu Jana w „Księdze Metrykalnej” matkę Zuzannę określono jako Chylińską, ale jako córkę nieślubną Zofii Cecuła. Może jednak któryś z Chylińskich przyznał się do ojcostwa Zuzanny i użyła ona jego nazwiska przy wpisie chrztu syna. O dwu młodszych synach Rafała, Janie i Macieju, nie mamy żadnych informacji. Najstarszy syn, Franciszek, ożenił się z Martą Radwańską, córką Tomasza i Tekli Galant. Franciszek i Marta mieli tylko jedno dziecko, syna Tomasza (ur. 18.09.1900 r.).

Tomasz ożenił się z Ludwiką Mazur (ur. 14.05.1904 r.), córką Onufrego i Wiktorii Mogilanej. Tomasz z Ludwika doczekali się sześciorga dzieci: Stanisława Jakuba (ur. 23.97.1924 r.), Marianny Wiktorii (ur. 18.12.1927 r.), Zofii (ur. 10.11.1929 r.), Anny (ur. 5.07.1931 r.), Anieli (ur. 26.01.1934 r.) i Franciszka (ur. 5.10.1939 r.). Tomasz z rodziną zamieszkał w pierwszym w Strachocinie domu murowanym (nie licząc domu Józefa Berbecia-Piotrowskiego, którego pewne fragmenty były murowane), stojącym w środku wsi, niedaleko Domu Ludowego i tuż koło domu Piotrowskich „spod Mogiły”. Z tego powodu rodzinę Tomasza nazywano niekiedy Dąbrowskimi „z kamienicy”. Tomasz bardzo dbał o wykształcenie dzieci. Młodzi Dąbrowscy brali udział w tajnym nauczaniu w czasie okupacji niemieckiej. Po wojnie kontynuowali naukę w szkołach średnich i wyższych. Prawie wszystkie dzieci Tomasza wyjechały z rodzinnej wsi, na miejscu pozostała tylko Aniela, która pracowała jako nauczycielka w strachockiej szkole.

O dalszych losach dzieci Tomasza mamy zaledwie garść wiadomości, większość z nich pochodzi z parafialnej „Księgi Metrykalnej”. Stanisław ożenił się z Marią Dawidowicz, ślub odbył się 13.05.1957 r. we Wrocławiu i tam prawdopodobnie Stanisław osiadł z rodziną. Także we Wrocławiu osiadła zapewne Marianna, po mężu Panfiłowicz. Jej ślub odbył się 28.02.1949 r. we Wrocławiu-Karłowice. Anna wyszła za mąż za Mariana Malaniuka, a Aniela, która ukończyła sanockie Liceum Pedagogiczne i wyższe studia pedagogiczne, za Stanisława Rybarskiego. Najmłodszy syn Tomasza, Franciszek, ukończył sanockie liceum w 1957 roku i politechnikę. Ożenił się w Krośnie z Zofią Zajdel, 26 grudnia 1973 r. i tam zapewne zamieszkał.

Najmłodszy syn Jana, Franciszek, ożenił w sąsiednich Kostarowcach, z Ewą Żwiryk, córką Macieja i Kseny Żyńczak. Sądząc z nazwisk rodziców, Ewa była Rusinką, greko-katoliczką. Takie małżeństwa nie były czymś nadzwyczajnym w Strachocinie, ale dochodziło do nich rzadko. Zapewne często kryło się za nimi głębsze uczucie. Nic bliżej nie wiemy o rodzinie Ewy. Franciszek i Ewa doczekali się dziewięciorga dzieci: Jana (ur. 6.12.1873 r.), Michała (ur. 25.09.1978 r.), Antoniego (ur. 14.07.1881 r.), bliźniaków, Karola i Franciszki (ur. 26.01.1884 r.), Heleny (ur. 25.04.1886 r.), Józefa (ur. 12.03.1888 r.), Wojciecha (ur. 25.04.1890 r.) i Marianny (ur. 7.04.1892 r.). Wszystkie dzieci Franciszka urodziły się w domu nr 60, w dolnej części wsi. Nic bliżej nie wiemy w jaki sposób Franciszek zamieszkał w tym domu. O dzieciach Franciszka mamy niepełne wiadomości.

Najstarszy syn Franciszka, Jan, ożenił się w Sanoku z Antoniną Borczyk 22.06.1909 r. O drugim synu Franciszka, Michale, nie mamy wiele informacji. Zdobył wykształcenie, był nauczycielem w Nowym Sączu, na emeryturze przyjeżdżał do Strachociny, wychodził na Góry Kiszkowe, i godzinami kontemplował widok rodzinnej wsi.

Trzeci syn Franciszka, Antoni, ożenił się z Marianną Katarzyną Woytowicz (ur. 14.12.1887 r.), córką Andrzeja i Wiktorii Mogilnej, z którą doczekał się córki Wandy (ur. 4.01.1913 r.). Po kilku latach Marianna zmarła i Antoni ożenił się powtórnie, z Julianną Radwańską (ur. ok. 1877 r.), córką Stefana i Gertrudy Woytowicz. Z Julianną Antoni doczekał się jeszcze czworga dzieci: Mieczysława (ur. 29.10.1919 r.), Janiny Gertrudy (ur. 27.11.1921 r.), Anieli (ur. 13.02.1924 r.) i Bronisława Michała (ur. 1.09.1925 r.). Antoni zamieszkał z rodziną w domu nr 92, w dolnej części wsi, nad Potokiem Kiszkowym (często zwanym od tego czasu Potokiem Dąbrowskiego).

Najstarsza córka Antoniego Wanda wyszła za mąż za Władysława Galanta (ur. 8.02.1905 r.), syna Andrzeja i Magdaleny Piotrowskiej. Władysław był wnukiem Jana Galanta i Wiktorii Dąbrowskiej. Wanda urodziła sześcioro dzieci, wszystkie prawdopodobnie wyprowadziły się ze Strachociny.

Syn Antoniego, Mieczysław, ukończył gimnazjum i rozpoczął studia, które przerwała wojna. Pracował w kopalnictwie na różnych stanowiskach, przez jakiś czas był kierownikiem Kopalni Strachocina. Był postacią bardzo popularną w Strachocinie. M.in. był jednym z pierwszych Strachoczan, który sam uprawiał sport i popularyzował go wśród strachockiej młodzieży. Ożenił się z Kazimierą Puchką (ur. 23.12.1923 r.), córką Jakuba i Marii z Piotrowskich „z Kowalówki”. Mieczysław i Kazimiera doczekali się dwójki dzieci: Doroty Agnieszki (ur. 9.10.1947 r.) i Leszka. Dorota ukończyła studia w zakresie geologii, wyszła za mąż za Jerzego Kochanka i wyemigrowała z mężem do Kanady. Syn Mieczysława, Leszek, pozostał w rodzinnej Strachocinie. Mieczysław zmarł 1 lipca 1993 r.

Druga córka Antoniego, Janina, wyszła za mąż za Piotra Woźniaka (ur. 31.01.1915 r.), syna Kazimierza i Julianny Pielech. W małżeństwie Woźniakowie doczekali się córki Zdzisławy (ur. 1.10.1945 r.), zapewne także następnych dzieci.

Najmłodsza córka Antoniego, Aniela, wyszła za mąż za Stanisława Józefa Cecułę „z Górki” (ur. 28.02.1921 r.), syna Jana i Heleny z Radwańskich. Ślub odbył się 28.02.1946 r. w Strachocinie. 1 stycznia 1947 r. przyszła na świat ich pierwsza córka, Krystyna Julia. Następne dzieci to Jerzy (ur. 1950 r.), Janusz (ur. 19.01.1954 r.) i Mariusz.

Młodszy syn Antoniego, Bronisław, pracował na Kopalni Strachocina jako elektryk. Ożenił się z Ireną Wandą Pielech (ur. 18.08.1927 r.), córką Franciszka i Heleny Sitek. Ślub odbył się 24.11.1948 r. w Strachocinie. Bronisław i Wanda doczekali się pięciorga dzieci: Barbary (ur. 1950 r.), Haliny (ur. 1955 r.), Agaty (ur. 1956 r.), Jolanty (ur. 1962 r. i Wojciecha (ur. 1968 r.).

Kolejny syn Franciszka, Karol, ożenił się z Walerią Galant (ur. 17.04.1893 r.), córką Józefa i Cecylii Adamiak. Ich córka Aniela (ur. 2.01.1915 r.) wyszła za mąż za Tadeusza Dubiela.

Córka Franciszka, bliźniaczka Karola, Franciszka, wyszła za mąż za Michała Kwolka, syna Tomasza i Agnieszki Kuczma. Franciszka urodziła siedmioro dzieci.

Kolejny syn Franciszka, Józef, to postać wyjątkowa wśród Dąbrowskich. Wykształcony, został dyrektorem banku w Warszawie. Wziął udział w wojnie z Rosją Sowiecka w 1920 r., awansował do stopnia porucznika. Zmobilizowany w 1939 roku dostał się do niewoli sowieckiej i, podobnie jak jego rodak Józef Kucharski, został rozstrzelany przez NKWD w Lesie Katyńskim w kwietniu 1940 r. Nic bliżej nie wiemy o stanie rodzinnym Józefa.

Najmłodszy z synów Antoniego, Wojciech, ożenił się z Marianną Lisowską (ur. 3.04.1897 r.), córką Szymona i Franciszki Wołacz-Piotrowskiej. Wojciech i Marianna doczekali się czworga dzieci, samych córek: Jadwigi (ur. 28.11.1923 r.), Władysławy (ur. 22.10.1925 r.), Zofii (ur. 9.05.1932 r.) i Leokadii Krystyny (ur. 28.11.1934 r.). Wojciech mieszkał z rodziną w domu nad Potokiem Kiszkowym, niedaleko brata Antoniego. Jadwiga wyszła za mąż za Józefa Pielecha (ur. 8.08.1920 r.), Zofia za Stanisława Patrońskiego (spoza Strachociny), a Leokadia za Stanisława Szubę (z Woli Góreckiej). W domu rodzinnym pozostała Leokadia.

O losach córek Franciszka, Heleny i Marianny, nie mamy żadnych wiadomości.

Najmłodszy syn Macieja i Agnieszki Radwańskiej, Walenty, ożenił się z Marią Sitek (ur. 28.05.1806 r.), córką Jana i Agnieszki z Adamiaków. Walenty był drugim mężem Marii, Pierwszym był Józef Radwański „z Górki”, najbogatszy gospodarz we wsi. Wdowa wychodziła szybko za mąż, aby zapewnić opiekę małym dzieciom z pierwszego małżeństwa. Walenty wprowadził się do domu Radwańskich na „Górkę”.

Walenty z Marią doczekali się jeszcze dwojga swoich dzieci, synów: Michała (ur. 28.09.1845 r.) i Bartłomieja (ur. 11.08.1847 r.). Michał zmarł jako dwuletnie dziecko, 8 sierpnia 1847 roku, tuż przed narodzinami brata Bartka. Bartłomiej ożenił się z Moniką Radwańską (ur. 2.05.1850 r.), córką Jana i Agnieszki Pączek. Bartłomiej i Monika doczekali się ośmiorga dzieci: Katarzyny (ur. 8.10.1867 r.), Franciszka (ur. 17.08.1869 r.), Tomasza (ur. 21.12.1871 r.), Łucji (ur. 12.12.1872 r.), Marianny (ur. 14.01.1876 r.), Emilii (ur. 2.05.1879 r.), Józefa (ur. 17.03.1882 r.) i Wiktorii (ur. 7.10.1889 r.). Córka Bartłomieja, Łucja, wyszła za mąż za Michała Winnickiego (ur. 15.10.1853 r.), syna Wojciecha Winnickiego i Heleny Cecuła. Łucja urodziła czworo dzieci. O losach pozostałych dzieci Bartłomieja nie mamy żadnych informacji.

 

 

KALENDARIUM RODZINNE

W roku 2017 obchodzić będziemy „okrągłe” rocznice urodzin krewniaków, którzy urodzili się w latach zakończonych „siódemką”.”.

1757 - ur. Agnieszka Piotrowska, córka Wojciecha i Magdaleny z Woytowiczów, żona Mikołaja Błażejowskiego,
1767 - ur. Stanisław Piotrowski, syn Franciszka i Anny z Cecułów,
 - ur. Anna Piotrowska, córka Szymona i Katarzyny z Liwoczów, żona Tomasza Adamskiego-Adamiaka,
1777 - ur. Sebastian Piotrowski, syn Andrzeja i Katarzyny z Romerowiczów,
1787 - ur. Ewa Błażejowska, córka Mikołaja i Agnieszki z Piotrowskich,
1797 - ur. Stanisław Piotrowski, syn Ignacego i Agnieszki z Galantów,
 - ur. Franciszek Piotrowski, syn Wojciecha i Marianny z Dąbrowskich,
 - ur. Jan Piotrowski, syn Kazimierza Józefa i Zofii z Adamiaków,
 - ur. Katarzyna Piotrowska, córka Michała i Franciszki z Cecułów,
1807 - ur. Stanisław Piotrowski, syn Wojciecha i Marianny z Dąbrowskich,
 - ur. Rozalia Szum-Piotrowska, córka Michała i Franciszki z Cecułów, żona Wojciecha Janika,
1817 - ur. Jan Giyr-Piotrowski, syn Szymona i Katarzyny z Galantów,
 - ur. Andrzej Szum-Piotrowski, syn Michała i Rozalii z Klimkowskich,
1827 - ur. Andrzej Piotrowski, syn Franciszka Jana i Zofii z Radwańskich,
 - ur. Paweł Piotrowski „z Kowalówki”, syn Kazimierza i Marii z Radwańskich,
 - ur. Małgorzata Cecuła, córka Tomasza i Marianny z Szumów-Piotrowskich, żona Jakuba Kiszki,
1847 - ur. Szymon Sitek, syn Błażeja i Katarzyny z Galantów, wnuk Agnieszki z Piotrowskich,
 - ur. Agnieszka Fryń-Piotrowska, córka Franciszka i Anny z Winnickich,
 - ur. Szymon Szum-Piotrowski, syn Wojciecha Marcina i Wiktorii z Galantów,
1857 - ur. Andrzej Wołacz-Piotrowski, syn Macieja i Katarzyny z Radwańskich,
 - ur. Szymon Piotrowski „z Kowalówki”, syn Pawła i Julianny z Mieleckich,
 - ur. Wiktoria Kiszka, córka Jakuba i Małgorzaty z Cecułów, wnuczka Marianny z Szumów-Piotrowskich, żona Stanisława Giyra-Piotrowskiego,
1867 - ur. Franciszek Cecuła, syn Fabiana i Konstancji z Wołaczów-Piotrowskich,
 - ur. Katarzyna Kuźniarska, córka Franciszka i Apolonii z d. Błaszczak, wnuczka Marianny z Fryniów-Piotrowskich,
1877 - ur. Jan Berbeć-Piotrowski, syn Marcina i Marianny z Kucharskich,
 - ur. Wiktoria Klimkowska, córka Feliksa i Marianny z Adamiaków, żona Józefa Gorlickiego,
 - ur. Maria Giyr-Piotrowska, córka Stanisława i Wiktorii z Kiszków, żona Jana Cecuły,
 - ur. Piotr Giyr-Piotrowski, syn Floriana i Katarzyny z Winnickich,
 - ur. Marianna Fryń-Piotrowska, córka Antoniego i Magdaleny z Adamiaków, żona Pawła Winnickiego,
1887 - ur. Jan Kwolek, syn Marcina i Magdaleny z Berbeciów-Piotrowskich,
 - ur. Kazimierz Błaszczycha-Piotrowski, syn Błażeja i Małgorzaty z Żyłków-Żuchowskich, (USA)
 - ur. Józef Szum-Piotrowski, córka Walentego i Wiktorii z d. Kolencio,
1897 - ur. Marianna Lisowska, córka Szymona i Franciszki z Wołaczów- Piotrowskich, żona Wojciecha Dąbrowskiego,
 - ur. Michał Giyr-Piotrowski, syn Stanisława i Wiktorii z Kiszków,
 - ur. Magdalena Giyr-Piotrowska, córka Floriana i Marianny z Romerowiczów,
 - ur. Bronisława Konda-Piotrowska, córka Władysława i Marianny z d. Szmyt,
 - ur. Aniela Piotrowska „z Kowalówki”, córka Andrzeja i Marceliny z Romerowiczów, żona Jana Hyleńskiego,
 - ur. Paweł Daszyk, syn Józefa i Marianny z Wójtowiczów, wnuk Agnieszki z Szumów-Piotrowskich,
1907 - ur. Aniela Radwańska, córka Jana i Magdaleny z Wołaczów-Piotrowskich, żona Piotra Daszyka,
 - ur. Józef Janik, syn Jana i Marianny z Adamiaków, prawnuk Rozalii z Szumów-Piotrowskich,
 - ur. Stanisław Wójtowicz, syn Pawła i Marianny z Adamiaków, wnuk Agnieszki z Szumów-Piotrowskich,
1917 - ur. Stanley Frank Piotrowski „z Kowalówki”, syn Jana i Heleny z Berbeciów-Piotrowskich (USA),
 - ur. Emilian Błaszczycha-Piotrowski, syn Teofila i Bronisławy,
 - ur. Bernard Francis Błaszczycha-Piotrowski, syn Andrzeja i Julii z Atalskich, (USA),
 - ur. Stanisław Fryń-Piotrowski, syn Wojciecha i Magdaleny z Kwolków,
1927 - ur. Kazimierz Kwolek, syn Władysława i Anieli z Berbeciów-Piotrowskich,
 - ur. Zofia Giyr-Piotrowska, córka Michała i Marianny z Galantów,
 - ur. Ludwika Hyleńska, córka Jana i Anieli z Piotrowskich „z Kowalówki”, żona Stanisława Sitka,
 - ur. Leokadia Piotrowska „zza Potoczka”, córka Piotra i Cecylii z Cecułów,
 - ur. Leokadia Fryń-Piotrowska, córka Józefa i Władysławy z d. Kawalec, żona Edmunda Łukaszewskiego,
 - ur. Ludwik „Kozłowski”-Piotrowski, syn Władysława i Katarzyny z Wołaczów-Piotrowskich,
 - ur. Marianna Cecuła, córka Franciszka i Cecylii z „Kozłowskich”-Piotrowskich,
 - ur. Marianna Cecuła, córka Jana i Julianny z Adamiaków, prawnuczka Marianny z Szumów-Piotrowskich, żona Władysława Lisowskiego,
 - ur. Ludwika Mazur, córka Jana i Marianny z Szumów-Piotrowskich, żona Czesława Wojnarowicza,
1937 - ur. Eugeniusz Berbeć-Piotrowski, syn Stanisława i Stefanii z d. Zimoń,
 - ur. Kazimierz Giyr-Piotrowski, syn Michała i Marianny z Galantów,
 - ur. Władysława Lisowska, córka Jana i Marianny z Klimkowskich, wnuczka z Giyrów-Piotrowskich,
 - ur. Władysław Ćwiąkała, syn Ludwika i Marianny z Giyrów-Piotrowskich,
 - ur. Zbigniew Fryń-Piotrowski, syn Władysława i Zofii z Kenarów,
1947 - ur. Barbara Lisowska, córka Mariana i Władysławy z Radwańskich, prawnuczka Franciszki z Wołaczów-Piotrowskich, żona Fabiana Zieliśkiego (USA),
 - ur. Rozalia Berbeć-Piotrowska, córka Stanisława i Janiny z Adamiaków, żona Stanisława Andruchów’a,
 - ur. Zbigniew Piotrowski „spod Stawiska”, syn Józefa i Marianny z Dąbrowskich,
 - ur. Stanisław Lisowski, syn Władysława i Marianny z Cecułów, wnuk Małgorzaty z Giyrów-Piotrowskich,
 - ur. Helena Lisowska, córka Władysława i Marianny z Cecułów, wnuczka Małgorzaty z Giyrów-Piotrowskich,
 - ur. Wiliam Evan Rosevear, syn Robrta i Verny Jadwigi z Piotrowskich „z Kowalówki”,
 - ur. Walter Bernard Peterson, syn Waltera Piotrowskiego „z Kowalówki” i Lilian z Petersonów,
 - ur. Dorota Dąbrowska, córka Mieczysława i Kazimiery Puchka, wnuczka Marii z Piotrowskich „z Kowalówki”, żona Jerzego Kochanka,
 - ur. Michael John Swemba, syn Johna i Ann Irene z Błaszczychów-Piotrowskich,
 - ur. Andrzej Niemiec, syn Władysława i Czesławy z Błaszczychów-Piotrowskich,
 - ur. Elżbieta Fryń-Piotrowska, córka Jana i Katarzyny z Galantów, żona Władysława Maika,
 - ur. Marian Winnicki, syn Jana i Zofii z Galantów, wnuk Marianny z Fryniów-Piotrowskich,
 - ur. Stanisław Radwański, syn Piotra i Weroniki z Cecułów, wnuk Anieli z Fryniów-Piotrowskich,
 - ur. Antoni Cecuła, syn Tadeusza i Franciszki z „Kozłowskich”-Piotrowskich,
 - ur. Zofia Adamiak, córka Piotra i Bronisławy z Wójtowiczów, praprawnuczka Marianny z Szumów-Piotrowskich, żona Zdzisława Deptucha,
 - ur. Anna Cecuła, córka Franciszka i Janiny Wójtowicz, wnuczka Balbiny z Szumów-Piotrowskich, żona Edwarda Ząbkiewicza,
 - ur. Jadwiga Wójtowicz, córka Tadeusza i Marianny z Mazurów, prawnuczka Agnieszki z Szumów-Piotrowskich,
1957 - ur. Krystyna Szuba, córka Stanisława i Leokadii z Dąbrowskich, prawnuczka Franciszki z Wołaczów-Piotrowskich, żona Stanisława Kafary,
 - ur. Lucyna Giyr-Piotrowska, córka Władysława i Marii z Daszyków,
 - ur. Gerald Adamoski, syn Edzia i Marcelli Marii z Piotrowskich „z Kowalówki”,
 - ur. Barbara Jean Romeo, córka Antonino i Katherine Kay z Piotrowskich „z Kowalówki”, żona Daniela Scavetty,
 - ur. Ewa Gacek, córka Zygmunta i Anny z BłaszczychówPiotrowskich, żona Marka Kowalczyka,
 - ur. Stanisław Radwański, syn Jana Bronisława i Cecylii z Fryniów-Piotrowskich,
 - ur. Wiesław Kucharski, syn Mieczysława i Marianny z Galantów, prawnuk Katarzyny z Szumów-Piotrowskich,
1967 - ur. Mirosława Ostrowska, córka Zdzisława i Grażyny z Berbeciów-Piotrowskich,
 - ur. Jan Berbeć-Piotrowski, syn Eugeniusza i Aleksandry z d. Latoś,
 - ur. Theresa Tracey Eagley, córka Waltera i Eugenii z Piotrowskich „z Kowalówki”, żona Dereka Michaela Walsha,
 - ur. Jerzy Urban, syn Leona i Kazimiery z Fryniów-Piotrowskich,
 - ur. Marek Łomnicki, syn Tadeusza i Anny z Cecułów, wnuk Cecylii z „Kozłowskich”-Piotrowskich,
 - ur. Wacław Szum-Piotrowski, syn Tadeusza i Krystyny,
 - ur. Dariusz Mazur, syn Tadeusza i Danuty z Daszyków, wnuk Marianny z Szumów-Piotrowskich,
1977 - ur. Sylwia Korfanty, córka Zbigniewa i Marii z d. Koczera, praprawnuczka Magdaleny z Wołaczów-Piotrowskich,
 - ur. Grzegorz Ostrowski, syn Zdzisława i Grażyny z Berbeciów-Piotrowskich,
 - ur. Jason Rudasill, syn Johna i Marylin z d. Rosevear, wnuk Verny Jadwigi z Piotrowskich „z Kowalówki”,
 - ur. Anna Błaszczycha-Piotrowska, córka Zbigniewa i Zofii ze Stankowskich,
 - ur. Michael Casey Swemba, syn Michaela Johna i Jeanne Marie z d. Floyd, wnuk Ann z Błaszczychów-Piotrowskich,
 - ur. Bradley Alan Nitschke, syn Deana i Rozann z d. Swemba, wnuk Ann z Błaszczychów-Piotrowskich,
 - ur. Agnieszka „Błażejowska”-Piotrowska, córka Franciszka i Marty z Wójtowiczów,
 - ur. Edyta Janik, córka Tadeusza i Zofii z Wójtowiczów, praprawnuczka Agnieszki z Szumów-Piotrowskich, żona Marcina Bogaczewicza,
1987 - ur. Anna Berbeć-Piotrowska, córka Jerzego i Lucyny z d. Czapla,
 - ur. Jakub Berbeć-Piotrowski, syn Janusza i Grażyny z d. Bober,
 - ur. Łukasz Tymoczko, syn Romana i Ewy z Giyrów-Piotrowskich,
 - ur. Maciej Olbert, syn Jacka i Renaty z Adamiaków, praprawnuk Balbiny z Giyrów-Piotrowskich,
 - ur. Jessica Adamoski, córka Edzia i Karen z d. VanGilder,
 - ur. Marta Kałwak, córka Janusza i Beaty z d, Gacek, wnuczka Anny z Błaszczychów-Piotrowskich,
 - ur. Agata Kaleniecka, córka Tomasza i Zenony z Błaszczychów-Piotrowskich,
 - ur. Katarzyna Dziuban, córka Jerzego i Alicji z d. Nebesio, wnuczka Michaliny z Błaszczychów-Piotrowskich, żona Michała Króla,
 - ur. Adrian Łukaszewski, syn Wojciecha i Barbary z d. Pluta,
 - ur. Konrad Cisek, syn Wiesława i Barbary z Sitków, prawnuk Pauliny z Fryniów-Piotrowskich,
 - ur. Kinga Adamiak, córka Ryszarda i Teresy z Sokołowskich, wnuczka Pauliny z Fryniów-Piotrowskich,
 - ur. Paweł Fryń-Piotrowski, syn Janusza i Danuty z Dufratów,
 - ur. Aldona Romerowicz, córka Roberta i Marioli z „Błażejowskich”-Potrowskich,
1997 - ur. Andżelika Berbeć-Piotrowska, córka Mariusza i Małgorzaty z d. Wojtoń,
 - ur. Sabina Radwańska, córka Andrzeja i Teresy z Giyrów-Piotrowskich,
 - ur. Natalia Strzelecka, córka Mariusza i Małgorzaty z d. Baran, praprawnuczka Marii z Piotrowskich „z Kowalówki”,
 - ur. Maksymilian Drak, syn Roberta i Moniki z Dąbrowskich, wnuk Barbary z Błaszczychów-Piotrowskich,
 - ur. Riley Earl, córka Jamesa i Susan Lynn z Błaszczychów-Piotrowskich,
 - ur. James Russel Christoff, syn Jamesa i Elaine z d. Swemba, wnuk Ann z Błaszczychów-Piotrowskich,
 - ur. Michał Majewski, syn Dariusza i Renaty z d. Komorek, wnuk Zofii z Fryniów-Piotrowskich,
 - ur. Adam Fryń-Piotrowski, syn Piotra i Iwony z Knutelskich,
2007 - ur. Dawid Pielech, syn Krzysztofa i Agnieszki z Tomczewskich, praprawnuk Katarzyny z Wołaczów-Piotrowskich,
 - ur. Szymon Kosztyła, syn Grzegorza i Katarzyny z Pielechów, praprawnuk Katarzyny z Wołaczów-Piotrowskich,
 - ur. Fabio, syn Arama i Edyty z d. Korfanty, prapraprawnuk Magdaleny z Wołaczów-Piotrowskich,
 - ur. Kacper Florek, syn Artura i Magdaleny z d. Boroń, wnuk Anny z Błaszczychów-Piotrowskich,
 - ur. Jan Mazur, syn Pawła i Marzeny z Szumów-Piotrowskich,
 - ur. Tomasz Kucharski, syn Antoniego i Renaty z Adamiaków, praprawnuk Katarzyny z Szumów-Piotrowskich